Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Seminaria

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czy warto było tworzyć warszawską giełdę?

 

To kontrowersyjne pytanie bynajmniej nie jest retoryczne. Warszawska giełda, mimo wielkich oczekiwań co do jej roli w alokacji środków pieniężnych i wzrostu inwestycji, przez już ponad 10 lat swojej działalności umożliwiła sprzedaż akcji przedsiębiorstw za zaledwie niewiele ponad 10 miliardów złotych, z czego i tak większość zasiliła budżet państwa, a nie same przedsiębiorstwa. Mimo kapitalizacji sięgającej 20% PKB, udział warszawskiej giełdy w całości rocznych inwestycji krajowych nie przekracza 0,6% rocznie. Po co więc nam taka giełda?

 

O efektywności rynku giełdowego decydują trzy kryteria: jego efektywność alokacyjna, transakcyjna i informacyjna. Nie bez powodu jego rola alokacyjna jest na pierwszym miejscu - giełda powinna być przede wszystkim wydajnym medium re-alokacji kapitału od oszczędzających do przedsiębiorców. Skuteczna i efektywna alokacja kapitału w gospodarce bezpośrednio przyczynia się do jej szybszego rozwoju.

 

Giełda ma również do spełnienia rolę informacyjną - wycena akcji przedsiębiorstw dostarcza gospodarce ważnych informacji dotyczących rynkowej wartości aktywów, co ma duże znaczenie przy planowaniu inwestycji i przyczynia się do wzrostu ich produktywności (przedsiębiorcy inwestować będą w aktywa wysoko wyceniane przez giełdę). Ceny akcji są przecież odbiciem rynkowych makro- i mikroekonomicznych oczekiwań tworzonych przez tysiące inwestorów. Większość powinna więc mieć rację. Efektywność transakcyjna giełdy ma znaczenie dla jej obydwu pozostałych - i ważniejszych - ról: bez taniego i efektywnego systemu transakcyjnego giełda nie przyciągnie ani przedsiębiorców, ani inwestorów.

 

Badania prof. Jan Czekaja i jego zespołu z Akademii Ekonomicznej w Krakowie dowodzą, że warszawska giełda jest informacyjnie i transakcyjnie efektywna. Jednak jej rola alokacyjna  jest znikoma. Czy więc giełda jest nieudanym eksperymentem? Czy wydatki poniesione na jej stworzenie poszły na marne? Nie, bo jej istnienie przyniosło szereg innych, chociaż mniej kwantyfikowalnych, korzyści.

 

Po pierwsze, bez giełdy tempo procesu polskiej prywatyzacji byłoby o wiele mniejsze. Giełda była, jest i będzie stosunkowo skutecznym sposobem na sprzedaż państwowych przedsiębiorstw. Giełdowa prywatyzacja dużych przedsiębiorstw przyczyniła się do wzrostu ich mikroekonomicznej wydajności, co ma oczywisty wpływ na wzrost produktywności w skali całej gospodarki (chociaż trzeba pamiętać, że prywatyzacja nie jest rozwiązaniem samym w sobie, o czym często zapominają skrajni liberałowie, bo kluczem do osiągnięcia wyższej produktywności jest poprawa jakości zarządzania, a nie sam fakt prywatyzacji).

 

Po drugie, giełda poprawiła jakość nadzoru właścicielskiego. Coraz skuteczniejsza kontrola działalności zarządów przedsiębiorstw przez inwestorów, w szczególności przez krajowe i zagraniczne fundusze inwestycyjne i emerytalne, przyczyniła się do poprawy jakości zarządzania, i - w konsekwencji - do zwiększenia wartości przedsiębiorstw dla ich akcjonariuszy i całej gospodarki.

 

Po trzecie wreszcie, działalność giełdy ma znaczący społeczny i ekonomiczny efekt edukacyjny. Dzięki istnieniu giełdy, również menedżerowie przedsiębiorstw nie notowanych na giełdzie może po raz pierwszy dowiedzieli się - poprzez zarówno środki masowego przekazu, jak i nacisk środowiskowy - o takich pojęciach jak zwrot z kapitału, czy tworzenie wartości firmy dla akcjonariuszy. Podobnie z całym społeczeństwem - giełda przysłużyła się finansowej edukacji społeczeństwa, której coraz wyższy poziom - choć dalej niski - zwiększa możliwości mobilizacji społecznych środków finansowych i ich wykorzystania dla finansowania inwestycji.

 

Giełda jest więc nam potrzebna - choć korzyści z jej działalności są często nienamacalne, fakt ich istnienia jest bezsporny. Dzięki wyższej jakości zarządzania, lepszej kontroli właścicielskiej i niższym kosztom finansowym, produktywność firm giełdowych jest wyższa niż krajowa średnia. Giełda wpływa więc na poprawę mikro- i makroekonomicznej produktywności gospodarki. Potoczne obserwacje potwierdzają też badania naukowe, dowodzące istnienia pozytywnej korelacji pomiędzy rozwojem giełdy a wzrostem gospodarczym (np. Jan Hanousek, Nauro F. Campos i Randall K. Filer, "Do Stock Markets Promote Economic Growth?", http://econpapers.hhs.se/paper/wpawuwpfi/0012006.htm). Rola alokacyjna warszawskiej giełdy, choć obecnie bardzo nikła, powinna być coraz większa wraz z poprawą koniunktury gospodarczej (ilość debiutów nowych przedsiębiorstw na warszawskiej giełdzie jest skorelowana ze wzrostem gospodarczym - im wyższy wzrost, tym wyższe ceny akcji. Im wyższe ceny akcji, tym wprowadzenie przedsiębiorstwa na giełdę staje się bardziej atrakcyjne), postępami w europejskiej integracji (co powinno zaowocować lepszym dostępem do światowych kapitałów) oraz spadkiem stóp procentowych (niższe stopy czynią inwestycje w akcje bardziej atrakcyjnymi). Warszawska giełda ma niewątpliwie jeszcze wiele do zrobienia. Jednak jej pozytywna wartość dla polskiej gospodarki jest bezdyskusyjna.

 

 

Marcin Piątkowski

Asystent Dyrektora ds. Naukowych

Centrum Badawcze Transformacji, Integracji i Globalizacji TIGER

Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego (WSPiZ)

e-mail: mpiatek@tiger.edu.pl

 web site: www.tiger.edu.pl

 

Artykuł traktuje o zagadnieniach poruszonych w czasie wykładu wygłoszonego w dniu 23 stycznia 2002 roku w (ALK) im. L. Koźmińskiego, w ramach cyklu co miesięcznych Seminariów TIGER-a, przez prof. Jana Czekaja, profesora Akademii Ekonomicznej w Krakowie, pod tytułem "Efektywność giełdowego rynku akcji w Polsce". Więcej na ten temat na stronie internetowej www.tiger.edu.pl