Publikacje
Książki
Eseje
Working Papers
Artykuły
Wywiady
CV
Kontakt

|
|
|
|
Ustawowe rozgrzeszenie
Rozmawiali: Roman Czejarek i Wiesław Molak
„Na ekonomii to my się nie bardzo znamy – przyznają polscy
biskupi. Mimo to, a może właśnie dlatego, dziś na Konferencji Episkopatu
pierwszy raz w historii będą gościć ministra finansów – i to jakiego!
– profesora Grzegorza Kołodkę”. Tak piszą dzisiejsze poranne
gazety.
W naszym studiu minister finansów i wicepremier prof. Grzegorz Kołodko.
Witamy.
Grzegorz Kołodko – Dzień dobry Państwu.
Co Pan powie, Panie Profesorze? Jest jeszcze znaczący tytuł: „Święty
Grzegorz”, Panie Profesorze.
G.K. – Święty Grzegorz? Tak. Dzień dobry Państwu. No cóż, ja nie
wiem, czy ks. Prymas, kardynałowie, biskupi nie znają się na ekonomii,
na gospodarce, bo miałem takie wrażenie, że na gospodarce, na ekonomii,
zwłaszcza na polityce gospodarczej znają się wszyscy rodacy. Natomiast
spraw jest wiele, które nas łączy, są takie kwestie, które Polaków dzielą,
a przynajmniej jeśli chodzi o poglądy. Te poglądy są różne, dlatego
trzeba spokojnie dyskutować, zadając sobie trudne pytania i szukając
na nie właściwej odpowiedzi. I jeśli ks. Prymas kard. Glemp zaprosił
na Konferencję Episkopatu Polski, to oczywiście przyjąłem to zaproszenie.
I dzisiaj chcę podzielić się swoimi przemyśleniami, obserwacjami na
temat sytuacji społeczno-gospodarczej w Polsce.
A jak to będzie wyglądać? Pan będzie mówił, czy biskupi będą zadawali
pytania?
G.K. – Tym razem to ja będę mówił, a eminencje będą słuchały.
Ale ja będę też słuchał. Zwłaszcza jestem bardzo ciekaw, jakie pytania
zostaną zadane przez ks. Prymasa, przez kardynałów, przez biskupów,
gdyż choć zupełnie różne misje przecież pełni episkopat, rząd, natomiast
na pewno wszyscy się interesują tym, jaka jest kondycja polskiej gospodarki,
jak to się przekłada przede wszystkim na kondycję polskiego społeczeństwa.
Człowiek jest najważniejszy. Ja jestem ministrem finansów, ale przede
wszystkim w tym, co robię, widzę człowieka i właśnie dobro ludzi jest
przedmiotem naszej troski jeśli chodzi o politykę przyspieszania wzrostu
gospodarczego, przeciwdziałania patologiom społecznym, ograniczania
bezrobociu, pogłębiania integracji społecznej. Więc sądzę, że choć z
bardzo różnych punktów widzenia do tego podchodzi np. kardynał czy minister,
prymas, czy wicepremier ds. gospodarczych, episkopat czy rząd, to gdzieś
w tej dłuższej perspektywie dobro człowieka, patriotyczna troska o kondycję
polskiego społeczeństwa w tej globalnej grze ekonomicznej nas łączy.
Natomiast jako ekonomista tak, chciałbym także episkopatowi, eminencjom
przybliżyć nieco swój punkt widzenia na globalizację. Akurat instytut,
którym kieruję – Centrum Badawcze Transformacji, Integracji i
Globalizacji w Szkole Biznesu Koźmińskiego – ma jako swój slogan
„Globalizacja z ludzką twarzą”. Otóż tak, ja szukam tego
klucza do drzwi, które mogą otwierać coraz szerzej globalizację z ludzką
twarzą i w tym układzie globalnym miejsce dla Polski, dla polskich rodzin,
dla polskich przedsiębiorców. I jeśli ks. Prymas, episkopat, w tej materii
jest moim, naszym sojusznikiem, to z pewnością z wzajemnością.
Panie Profesorze, będą zapewne też pytania o abolicję podatkową –
że to nie bardzo uczciwe.
G.K. – Ach, ja nie wiem, skąd Pan Redaktor domniema, że takie
pytania będą. To by bardzo dobrze było – takie pytanie –
bo sądzę, że to pytanie będzie zawierało już odpowiedź. Otóż gdzie jak
gdzie...
I ocenę moralną jeszcze.
G.K. – Ale właśnie, no właśnie. Przecież w religii katolickiej
istnieje instytucja nie tylko grzechu, ale i rozgrzeszenia, i pokuty.
I tak jak przy innej rozmowie z ks. Prymasem powiedziałem: „Przecież
z tym się zgadzamy”, i sądzę, że też przytłaczająca większość
naszych Słuchaczy się z tym zgodzić musi, że niemoralne nie jest rozgrzeszanie,
a grzeszenie. I skoro można – choć nie wypada – grzeszyć,
ale za jakąś pokutą można uzyskać rozgrzeszenie, to dlaczego –
jeśli ktoś zgrzeszył nieco i zapomniał o tym, że należało uiścić swoją
daninę na rzecz naszą wspólną, państwa i budżetu, to teraz w ramach
Ustawy abolicyjnej, która wkrótce będzie wchodziła w życie i do jej
przeprowadzenia jesteśmy dobrze przygotowani, większość Polaków to rozumie
i popiera, i oczekuje na tę ustawę – jest to jakaś forma za niewielką
pokutą rozgrzeszenia. A na pewno z tym się też chyba z Episkopatem zgodzimy.
Nie ma nic lepszego jak czyste sumienie. I ci wszyscy z Państwa, którzy
dzisiaj wstali i zaczynają ten – przynajmniej w Warszawie –
słoneczny, mroźny dzień i mają czyste sumienia, na pewno czują się lepiej
od tych niewielu, którzy tego czystego sumienia nie mają. I abolicja
podatkowa umożliwi tym, że jeśli komuś coś na tym sumieniu jeszcze pozostało,
to może się oczyścić i dostać to rozgrzeszenie.
To będzie ten akt żalu na końcu, tak?
G.K. – Nie tyle chodzi o to, żeby żałować – choć jak ktoś
coś zbroił, to oczywiście powinien troszkę pożałować – ale przede
wszystkim patrzmy w przyszłość. I chodzi o to, żeby oczyścić przedpole,
tworząc coraz lepsze przesłanki rozwoju polskiej gospodarki, o czym
będziemy mieli okazję debatować więcej i szerzej nie tyle dzisiaj we
Wrocławiu przy okazji Konferencji Episkopatu Polski, gdzie przedstawię
pewne pytania, pewne odpowiedzi przede wszystkim, ale także na piątkowej
debacie nad budżetem państwa. Natomiast teraz realizujemy program. Godzina
po godzinie, dzień po dniu, krok po kroku, rok po roku idziemy do przodu.
Już zmienia się nieco na lepsze sytuacja jeśli chodzi o zatrudnienie
w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wyraźnie zostały zahamowane negatywne
tendencje, choć zatrważająco wysokie, przecież wciąż jest wysokie bezrobocie.
Ale po to m.in. wdrażamy już teraz pakiet ustaw restrukturyzacyjnych...
No i właśnie. Co z tą abolicją dla przedsiębiorstw, Panie Profesorze.
Zgłaszają się?
G.K. – Ale idzie dobrze. Tak, zgłaszają się. Mamy za sobą pierwszy
roboczy tydzień działania tej ustawy. Weszła ona w życie 1 października.
Z każdego dnia zgłasza się przynajmniej ze 100 podmiotów gospodarczych.
Co ciekawe...
A ile ma szansę? No bo to, że się zgłaszają, to jedno, ale pewnie
tylko część z nich spełni warunki.
G.K. – No, tysiące, tysiące, tak, to się przyspiesza, to teraz
nabiera pewnego rozpędu. Tutaj sytuacja jest o tyle ważna, że akurat
dobiegają końca kadencje naszych samorządów, władz lokalnych i dziś,
jutro odbywają się ostatnie posiedzenia ich rad, które mają także związek
z tym, iż są podejmowane stosowne decyzje techniczne związane z podwyżkami
dla nauczycieli. Tak się szczęśliwie składa, że nadchodzi Dzień Nauczyciela
i mamy istotną podwyżkę poprawiającą sytuację materialną naszych nauczycieli.
Otóż samorządy, jak mają teraz okazję jeśli chodzi o spotkania ich rad,
muszą także podjąć decyzję o przystąpieniu do restrukturyzacji tej części
zobowiązań publicznoprawnych, które wynikają z zobowiązań podatkowych
w stosunku do rządów, do władz lokalnych. Np. jeśli ktoś ma zaległości
z tytułu podatku od nieruchomości, to jest przychód, dochód władzy lokalnej,
samorządu, i taki samorząd, jego rada musi podjąć (ma na to czas jeszcze
dzisiaj, jutro, ustawa jest znana przecież od 30 sierpnia, kiedy była
uchwalona) stosowne decyzje, aby to umożliwić. Wiemy, że zdecydowana
większość samorządów tak postępuje.
Więc sądzę, że teraz tych wniosków będzie jeszcze więcej. Co najciekawsze,
są to przede wszystkim firmy małe, wnioski już sięgają blisko miliarda
złotych jeśli chodzi o zaległości, które będą podlegały restrukturyzacji.
Więc z tego dobrodziejstwa restrukturyzacji finansowej, co powinno poprawić
płynność, dać przestrzeń do oddechu, a w dalszej ciągłości, w dalszym
okresie także do rozmachu i rozwoju produkcji, zwiększania zatrudnienia,
a tym samym poprawy konkurencyjności polskich firm i warunków życia
polskich rodzin, to jest już widoczne, to już jest odczuwalne. Czyli
ta koncepcja się sprawdza. Bardzo się z tego cieszę, choć oczywiście
musimy teraz dużo i ciężko pracować, żeby to wszystko przeprowadzić,
dlatego że postępowanie restrukturyzacyjne będzie trwało przez wiele
miesięcy, także w przyszłym roku. Nasze służby, służby skarbowe, są
do tego dobrze przygotowane, nie mam żadnych sygnałów, żeby były jakiekolwiek
problemy. Gdybyście Państwo gdzieś widzieli, że są, to proszę, szybko
dawajcie nam znać. Jesteśmy od tego, żeby w interesie podatnika udrożniać
wszystkie tutaj kanały, tak, aby ta akcja dała jak największe skutki.
A da. Da dobre skutki.
Na razie to chcielibyśmy zapytać jeszcze m.in. o euro. Otóż dobiegały
różne głosy z dwóch stron jednej ulicy w Warszawie, tzn. Narodowego
Banku Polskiego i Ministerstwa Finansów – tak to komentowano do
pewnego czasu, aż tu proszę: wspólny komunikat, informacja o tym, że
być może za cztery, no, może za pięć lat, ale euro zastąpi złotówkę.
Rzeczywiście jest taka szansa? To dobry znak?
G.K. – To jest bardzo dobry znak, ale jeśli Pan Redaktor mówi
o różnych sygnałach dobiegających z dwóch stron ulicy Świętokrzyskiej,
to chciałbym Państwu powiedzieć, że wczoraj przez okna patrzę i widzę,
że po drugiej stronie ulicy Świętokrzyskiej w kierunku Nowego Światu
ciągnie sznur samochodów, lawety z samochodami osobowymi oblepionym
transparentami. Pytam się: – Przeciwko czemu teraz ktoś demonstruje?
A słyszę: – Panie premierze, to nie przeciwko, tylko na rzecz
poparcia pana premiera. Otóż z tej drugiej strony ulicy Świętokrzyskiej
właśnie wczoraj obserwowałem demonstrację popierającą reformatorskie
działania ministra finansów i naszego rządu w trosce właśnie o poprawę
przedsiębiorczości o walkę z szarą strefą.
Więc w rzeczywistości może nadchodzą nowe czasy. Choć atmosfera zimniejsza,
to od pewnej strony trochę cieplejsza. I będziemy także mieli wyrazy
tego poparcia, ale ja bym wolał, żeby to poparcie dało o sobie znać
przede wszystkim podczas debaty parlamentarnej nad budżetem w piątek,
i tak z pewnością będzie.
Odpowiadając więc na Pańskie pytanie – tak, wprowadzenie w Polsce
euro jako i naszego pieniądza bezsprzecznie będzie zwieńczeniem określonego
etapu transformacji polskiej gospodarki. W swoim czasie, w ’96
roku, przygotowałem jeszcze w ramach „Strategii dla Polski”
taki program, który nazywał się „Euro 2006”. Wówczas krytycy
i szydercy prześmiewali, że jest to iluzja, natomiast dzisiaj już jest
jasne, że była to bardziej wizja niż iluzja, która jest już w zasięgu
naszych możliwości w roku 2006, jak sądzę, i potwierdza to także teraz
w dobrej naszej współpracy bank centralny, NBP. Jest szansa na wprowadzenie
euro, ale wymaga to spełnienia całego szeregu kryteriów. Po pierwsze
– musimy być w Unii Europejskiej, co w zasadzie wszyscy, a od
wczoraj staje się to już wręcz deklaracją polityczną oficjalną, przyjmujemy,
że stanie się faktem w roku 2004.
Ale jeszcze inflacja, deficyt.
G.K. – A tak. Więc jeśli chodzi o inflację, to my spełniamy już
kryterium, które by nas tutaj zobowiązywało. Jeśli chodzi o dług publiczny,
jesteśmy całkowicie po właściwej stronie, gdyż wg kryteriów z Maastricht
wynosi on wciąż sporo ponad 55% – 40 kilka, i w żadnym przypadku
nie przekroczy tej granicy. Jeśli chodzi o deficyt budżetowy, to wg
kryteriów, jakie obowiązują w Unii Europejskiej wynosi on tylko –
albo aż, w zależności od tego, kto jak do tego podchodzi – 3,9%
w roku przyszłym w tym projekcie, który będę przedstawiał Parlamentowi
jutro. Natomiast najwięcej problemów mamy cały czas ze stopami procentowymi.
Stopy procentowe są zdecydowanie za wysokie w stosunku do tego, co wynikałoby
z kryterium Maastricht, od spełnienia których zależy zdolność do przystąpienia
do Unii Europejskiej. Ale mamy jeszcze sporo czasu i inflacja jest bardzo
niska, stabilizujemy w ramach budżetu stabilizacji i rozwoju nasze finanse
publiczne, więc bezsprzecznie rynek będzie wymuszał dalsze redukcje
stóp procentowych. I sądzę, że w Polska w roku 2006 powinna być gotowa
do wejścia do obszaru, do tej krainy, którą nazywamy „Eurolandem”.
A co wówczas? No, koszty będą transakcyjne dużo mniejsze, konkurencyjność
polskiej gospodarki jako części układu szerszego Eurolandu, także wobec
potęgi amerykańskiej, będzie dużo większa. A ci z Państwa, którzy podróżują
– przecież miliony Polaków podróżują i służbowo, i turystycznie
w różnych celach – już widzą, że jednak życie staje się trochę
prostsze, gdyż za ten sam pieniądz można np. wynająć łódkę na jeziorach
fińskich albo pójść do muzeum w Hiszpanii. Nie trzeba wymieniać i nie
trzeba ponosić w związku z tym kosztów transakcyjnych. I tak kiedyś
będzie w naszej Polsce, Polska będzie nasza, euro będzie nasze wspólne,
europejskie, tak jak Polska jest częścią Europy i Europa za Polską tęskni.
Dała temu wyraz wczoraj.
Dziękujemy za rozmowę. Ciekawe, czy biskupi będą o Europie... Ale
to Pan będzie wiedział za chwilę. Profesor Grzegorz Kołodko, wicepremier
i minister finansów, w Sygnałach Dnia.
G.K. – Dziękuję i ja.
|