Publikacje
Książki
Eseje
Working Papers
Artykuły
Wywiady
CV
Kontakt

|
|
|
|
Dlaczego analitycy się mylą?
Rozmawiali: Krzysztof Grzesiowski i Wiesław Molak
W naszym studiu wicepremier i minister finansów prof. Grzegorz Kołodko.
Witamy, Panie Premierze.
Grzegorz Kołodko – Dzień dobry Państwu.
Zacznijmy od dobrej wiadomości, jeśli Pan pozwoli.
G.K. Zawsze chętnie słucham dobrych wiadomości.
Dobre wyniki bilansu płatniczego, przewaga importu nad eksportem
w czerwcu wyniosła 376 mln dolarów, a przewidywano deficyt wysokości
640 mln dolarów. Jakie było założenia?
G.K. Kto przewidywał?
A kto może przewidywać takie wielkości, Panie Profesorze?
G.K. Pan Redaktor mówi, że ktoś przewidywał, że będzie 640, więc Państwo
na pewno są ciekawi, kto tak przewidywał.
Ekonomiści, Narodowy Bank Polski...
G.K. To jest właśnie ciekawe, wiecie Państwo, bo przy tej okazji trzeba
wydobyć, dlatego że wpierw ktoś przewiduje i Państwa straszy...
Nie. Informuje, a nie straszy, Panie Profesorze. Dlaczego straszy?
G.K. – No jakżeż? Jeszcze miesiąc tak zwani analitycy, nazywani
często rynkiem, przewidywali 640 mln, strasząc, że jest źle i będzie
jeszcze gorzej. Teraz okazuje się, że jest tylko 376, i próbuje się
zbyć ten fakt stwierdzeniem, że rynek przewidywał, że będzie 640, a
jest tak dobrze, bo jest tylko 376. To ja sądzę, że ci analitycy powinni
teraz wytłumaczyć społeczeństwu, czy się mylili, czy też celowo wprowadzali
ludzi w błąd, strasząc ich, że jest gorzej niż jest. Ale oczywiście
cieszymy się z tego, że widać, iż następują pewne procesy poprawy. Martwić
powinni się ci, którzy tak czarno przewidywali. Może akurat chcieli,
oni się martwią, że się pomylili po raz kolejny, bo w rzeczy samej przeciętni
eksperci, analitycy niektórych banków, zwłaszcza zagranicznych, mówili,
że będzie około 640, natomiast jest 376 mln dolarów deficytu na rachunku
obrotów bieżących, co oznacza, że poprawiają się pewne relacje w polskiej
gospodarce. Przede wszystkim miejmy nadzieję, że to jest jakieś zapoczątkowanie
przyspieszania tempa wzrostu polskiego eksportu i pod tym kątem prowadzimy
teraz intensyfikowane działania, aby coraz więcej ludzi miało pracę
w tych firmach, które potrafią te polskie towary lokować za granicą
i aby trzeba było mniej importować, dlatego że jesteśmy w stanie polskimi
rękami i umysłami wiele towarów wytworzyć u nas. Tak że to jest dobra
wiadomość.
A z czego to się wzięło, Panie Premierze? Jak Pan sądzi?
G.K. – Ta poprawa w tej sytuacji, czy ten błąd tych analityków?
Poprawa sytuacji. Co do analityków, to gdyby Pan przejrzał dzisiejszą
prasę, wszyscy cieszą się z tego faktu akurat także.
G.K. – To cieszmy się z tego. Błąd analityków bierze się z tego,
że czasami się mylą, bo nie potrafią wyliczyć, a czasami się mylą, bo
chcą się pomylić, o czym już powiedziałem. Natomiast to się bierze przede
wszystkim z tego, że w wyniku pewnych reform strukturalnych, które zresztą
są ciągłym procesem, ale także zostały przyspieszone przez rząd pana
premiera Millera, w czerwcu mamy lepsze wyniki po stronie eksportu i
w sumie jest szansa, że ta tendencja będzie kontynuowana. Tak że –
jak sądzę – następuje racjonalizacja importu także w wyniku (mam
nadzieję będzie ta tendencja się utrwalała) poprawy opłacalności naszej
produkcji krajowej w stosunku do produkcji pochodzącej z importu w ślad
za tym, jak zmienia się kurs walutowy.
Czy osłabienie złotego w stosunku do euro ma tu swoje znaczenie?
G.K. – No, na pewno nie dla tych wyników, o których tutaj jest
mowa jeszcze teraz, chociaż już w czerwcu w wyniku zmian relacji euro
w stosunku do dolara poprawiła się konkurencyjność wielu polskich przedsiębiorstw,
które sprzedają na rynkach, zwłaszcza zachodnioeuropejskich, tam, gdzie
rozliczenia są dokonywane przede wszystkim w euro. I dzisiaj chodzi
o to, żeby tę poprawę efektywności w wyniku zmiany kursu walutowego
podtrzymać, wzmacniając to konkurencyjne ostrze polskiej gospodarki,
co da nam, Polakom, większe możliwości zarobkowania i większe możliwości
zatrudnienia się w rodzimych firmach.
Wspomniał Pan o bezrobociu. Właśnie, czy są wolne miejsca pracy w
tych firmach, które eksportują towary i usługi?
G.K. – Myślę, że są, to znaczy akurat mamy taką sytuację, że w
wyniku niepotrzebnego, błędnego i szkodliwego schładzania koniunktury
po ’97 roku bardzo wiele polskich firm, także nowo utworzonych
małych i średnich prywatnych przedsiębiorstw, pracuje – jak to
się mówi popularnie w naszym języku – na pół, ćwierć albo trzy
czwarte gwizdka. Tak mniej więcej mamy wykorzystane istniejące moce
wytwórcze na około tylko dwie trzecie. Czyli krótko mówiąc, przy pełnym,
takim stuprocentowym wykorzystaniu tam, gdzie możliwe na dwie zmiany,
tam, gdzie możliwe na trzy zmiany, moglibyśmy pracować na dużo szybszych
obrotach. I to się wiąże z tym, że tam są wolne miejsca pracy.
To dlaczego nie pracujemy? Co trzeba zrobić, żeby nie było ćwierć
gwizdka?
G.K. – Ano właśnie, to jest dobre pytanie. Dlaczego niektórzy
z Państwa, którzy nas teraz słuchacie, dzisiaj nie idziecie do pracy,
choć bardzo byście chcieli? Otóż przede wszystkim dlatego, że to, co
moglibyście Państwo wytworzyć, nie ma zbytu, na to nie ma dostatecznego
popytu po części za granicą (na co mamy mniejszy wpływ, ale jeśli kurs
będzie się kształtował w wyniku niższych stóp procentowych banku centralnego,
na bardziej korzystnym poziomie, to ten popyt za granicą na polskie
produkty także wzrośnie), a po części dlatego, że niedostateczny jest
popyt na rynku wewnętrznym w wyniku jego stłamszenia w ramach tak zwanego
schładzania koniunktury gospodarczej. I dzisiaj sztuka polityki gospodarczej
musi polegać na tym, abyśmy w sposób bezinflacyjny podnosili przede
wszystkim popyt wewnętrzny. Czyli krótko mówiąc, żeby jedni Polacy chcieli
i mieli za co kupować od innych Polaków coraz więcej dóbr i usług, czyli
towarów, które jesteśmy w stanie technicznie i technologicznie wytwarzać.
I tutaj druga dobra wiadomość, której Państwo jeszcze dzisiaj nie ogłaszacie,
a ja już tak, bo dane oficjalne będą dopiero za jakieś dwa tygodnie,
to jest taka, że w lipcu mamy jeszcze niższą inflację niż w miesiącach
poprzednich, a w sumie można powiedzieć, że najniższą od ponad 13, a
nawet od kilkunastu, więcej niż 13 lat.
Było 1,6% ostatnio.
G.K. – Tak. W lipcu, który szczęśliwie minął, bo problemów mieliśmy
trochę, mam nadzieję, że w sierpniu ich będzie mniej. Państwo na wakacjach
wypoczywajcie, a ci, co pracują, właśnie niech się cieszą, jeśli będzie
łatwiej sprzedać ich owoce pracy.
Niektórzy nie mają za co wyjechać na wakacje.
G.K. – A to też jest problem, dlatego, wiecie Państwo, trzeba
tworzyć miejsca pracy. Przede wszystkim staramy się pomóc przedsiębiorcom,
przeprowadzając różne reformy, aby przede wszystkim można było dużo
i uczciwie pracować, aby więcej również wydawać, nakręcając koniunkturę
innym, ale przede wszystkim poprawiając swój własny standard życia.
Niska inflacja w minionym miesiącu, w lipcu, jak sądzę, jest niższa
niż 1,5%. Jest to najniższa inflacja nie tylko w latach 90., ale na
przestrzeni praktycznie prawie już dwóch dekad. I dzisiaj chodzi o to,
żeby utrzymywać w miarę niski poziom inflacji, bo to dobrze służy i
producentom, i nam wszystkim – konsumentom. Pamiętajcie Państwo,
że ci, którzy z nas mają pracę, a z czasem będzie coraz mniej takich,
którzy jej nie mają, za każdy kolejny zarobiony grosz, ten przysłowiowy
grosz, złoty, będziemy mogli kupić praktycznie tyle samo co w przeszłości,
gdyż ta inflacja już jest śladowa, pewne problemy w polskiej gospodarce
zostały rozwiązane, inne istnieją, i dlatego rząd pracuje nad tym, żeby
je rozwiązać i między innymi żeby nie stać w kolejkach, które znowu
się pojawiają, aczkolwiek zupełnie innego typu. Tutaj Państwo słyszeliście
przed chwilą w naszym radiu, że rolnicy znowu mają problemy ze skupem
zboża.
Ale rolnicy mają zawsze problemy, Panie Premierze. Jak świat światem
w naszym kraju rolnicy zawsze mieli problemy.
G.K. – Zawsze to my wszyscy mamy problemy, ale ja traktuję problemy
jako coś, co jest po to, żeby je rozwiązywać, a nie żeby załamywać ręce
albo kląć, choć czasami chciałoby się. Ale rząd i mnie macie Państwo
od tego, żeby rozwiązywać Wasze problemy w takim stopniu, w jakim rząd
może coś rozwiązać.
Cóż rząd może zrobić, żeby był sprawniejszy skup zboża? Otóż na ostatnim
posiedzeniu wespół z całym rządem z inicjatywy pana wicepremiera Kalinowskiego
podjęliśmy decyzję odnośnie do usprawnienia skupu zboża, a dokładniej
interwencję Agencji Rynku Rolnego, żeby producenci zboża z określonych
areałów, o określonej wydajności, mogli korzystać z tej pomocy, z interwencji
na rynku zbożowym bez konieczności dostarczania tego zboża do punktów
skupu, do tych elwatorów, a mogli je przechowywać na swoim gospodarstwie,
w swoich własnych magazynach, korzystając z pomocy Agencji Rynku Rolnego,
czyli tych działań interwencyjnych, które rząd tutaj prowadzi. Krótko
mówiąc, to rozładuje te kolejki i miejmy nadzieję, że nie będzie to
zmorą, bo my staramy się. Jedni z Państwa są na wakacjach, inni, niestety,
pracują ciężko. Mówię „niestety” dlatego, że dobrze, że
pracują, z tego się cieszymy i oni też, ale ciężko podczas żniw i jak
rano o piątej biegam, to wielu jeszcze śpi. Mój kogut wtedy się budzi,
ale wielu rolników już widzę, że jest na polach i zbiera to, co nasza
ziemia rodzi.
Panie Premierze, wróćmy jeszcze na chwilkę do euro, o którym już
dzisiaj mówiliśmy. Zapowiada Pan w roku 2006, że powinniśmy się znaleźć
w strefie euro. Co to oznacza? Że co? Że będziemy zarabiać w euro i
wydawać euro?
G.K. – A tak, będziemy zarabiać w euro i będziemy wydawać w euro.
W 2006 roku?
G.K. – No, chciałbym, żeby tak mierzyć. Trzeba mieć ambicje. Po
pierwsze stwierdźmy, przyznajmy, że wprowadzenie euro jest największym
osiągnięciem na niwie gospodarczej w Europie od czasu zakończenie II
wojny światowej. Po drugie – Polska będzie wkrótce, z wielkimi
dla nas korzyściami, pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. W związku
z tym po trzecie – także my, wchodząc do Unii Europejskiej, konsekwentnie
powinniśmy wejść to tzw. eurolandu, czyli wprowadzić euro do obiegu
i będąc członkiem Unii Europejskiej, w tej europejskiej rodzinie narodów,
posługiwać się także tym pieniądzem, co będzie dla nas znakomite. Po
pierwsze spadną koszty transakcyjne, po drugie nie będzie ryzyka kursowego.
Już Pan Redaktor nie będzie mógł mnie ani moich następców zapytać na
temat kursu złotego do euro, bo nie będzie takiego problemu, tak jak
dzisiaj nie ma na przykład problemu kursu pieniądza – ja wiem?
– na Dolnym Śląsku i na Suwalszczyźnie, bo nastąpiła historycznie
pełna integracja i jest jedna, polska, choć są różne regiony. Z czasem
będzie jedna Europa, choć są różne narody, społeczeństwa, także gospodarki
narodowe, ale pieniądz będzie jeden. I nie będzie ryzyka kursowego,
i koszty transakcyjne będą mniejsze.
Dzisiaj jest pytanie, czy jesteśmy w stanie dojść do euro już w roku
2006 – czy jego dnia pierwszego, czy bliżej jego końca –
a wymaga to bardzo dużej dyscypliny finansowej, reformy finansów publicznych,
zasadniczego zmniejszania deficytu budżetowego, co – powtarzam
– w moim przekonaniu...
Także utrzymania inflacji, Panie Premierze, na pewnym poziomie.
G.K. – Tak, to znaczy wymaga spełnienia wielu kryteriów. Za niektóre
odpowiada przede wszystkim rząd, za niektóre odpowiada przede wszystkim
niezależny bank centralny. Bank centralny m.in. bierze na siebie odpowiedzialność
przecież w każdym państwie za kryterium stopy inflacji, ale również
stopy procentowe. Jeśli chodzi o stopę inflacji, to to kryterium jest
już spełnione. Jeśli chodzi o stopy procentowe, są one zdecydowanie
wielokrotnie zbyt wysokie w stosunku do tego, jaki powinny być i jakie
będą musiały być przed wejście do euro. A jeśli chodzi o rząd z kolei,
rząd odpowiada za poziom długu publicznego, który jest znakomicie niższy
niż w wielu krajach Unii Europejskiej. Jest na przykład dwukrotnie mniejszy
w stosunku do PKB, niż przykładowo we Włoszech czy w Belgii i jest całkowicie
pod kontrolą, choć czasami się waha w tę czy inną stronę. Czyli krótko
mówiąc...
Ale à propos tego długu publicznego, jest jeszcze zła wiadomość
dzisiejszego ranka. Mówiliśmy o dobrych wiadomościach, ale otóż straciliśmy
plus: międzynarodowa agencja, która ocenia wiarygodność kredytową krajów
i firm, obniżyła naszą ocenę, ocenę Polski, z A+ do A, a powodem jest
właśnie to, że mamy za duży dług publiczny.
G.K. – Tak, to prawda. To jest taka dobro-zła wiadomość albo zła
i dobra za jednym zamachem. Jedni oczywiście – szydercy cieszą
się z tego, jeśli ktoś polską gospodarkę źle ocenia, inni się tym martwią,
ale tak naprawdę to trzeba zachować spokój, bo Agencja Standarting Puls
– może warto przypomnieć, że pierwszy rating został udzielony
w ’95 roku, wtedy właśnie, kiedy wprowadzałem po raz pierwszy
polskie papiery na rynek światowy i tę Agencję świetnie znam z tamtych
czasów, to już ta Agencja podtrzymała inne ratingi dla Polski, w tym
takie potrójne B – BBB to się nazywa w tym żargonie plus (tutaj
plus pozostawię dla długoterminowego zadłużenia Polski w zagranicznej
walucie), perspektywa pozostała stabilna i czego nasze agencje, nasze
gazety... I Państwo sami się zastanówcie, dlaczego niektóre gazety chcą
Państwu odbierać dobry humor w czasie wakacji. Bo ja nie, ja chcę po
prostu podawać fakty, które cieszą. Otóż ta sama Agencja stwierdza albo
komunikat, który przytacza ich opinię – eksperci zwracają uwagę,
że korzystny wpływ na ratingi dla Polski ma zdecydowanie we wprowadzaniu
przez nią reform strukturalnych jest wzrastająca konkurencyjność i dywersyfikacja
eksportu. I to jest między innymi widoczne w poprawie bilansu płatniczego,
choć jest on cały czas ujemny.
A teraz dlaczego Standarting Puls zmniejszył ten rating? Otóż stwierdził:
„Strategia fiskalna rządu w średniej perspektywie odpowiada rządowemu
celowi deficytu na poziomie odpowiednio 5,7% i 5,1% produktu krajowego
brutto w 2003 i w 2004 roku”. Te dane są wzięte z uzasadnienia,
czyli z dodatkowych komentarzy do założeń budżetu państwa przyjętych
na posiedzeniu rządu 2 lipca. Tak się złożyło, że cztery dni później
objąłem to stanowisko i – co już dzisiaj jest przecież wiadome
opinii publicznej, mówiłem o tym i w Sejmie, i w wywiadzie, i przy innym
okazjach – te deficyty będą mniejsze i w roku 2003, i w roku 2004,
co z kolei wiąże się m.in. z naszą ambicją, aby dojść do eurolandu w
rozsądnym terminie, aby Polacy mogli się cieszyć wysokim tempem wzrostu
gospodarczego, niskim poziomem bezrobocia i tym, że jeśli będą jeździć
na wakacje za granicę (przecież w tym roku też wielu z nas wyjeżdża
za granicę), to już nie trzeba będzie martwić się, jaki jest kurs. Chodzi
o to, żeby teraz mieć coraz więcej złotych przy niskiej inflacji uczciwie
zarobionych, uczciwie płacąc przy okazji podatki, abyście Państwo też
nie musieli tutaj mówić na antenie o tzw. twórczej księgowości, która
jest niczym innym jak kombinowaniem, jak uciec od obowiązku podatkowego.
Mówimy o niej, Panie Premierze, bo ktoś to wziął i wymyślił po prostu.
G.K. – No, niestety, trzeba o tym mówić i za to jesteśmy wdzięczni
Państwu, że o tym mówicie, bo tym, którzy kombinują – używając
może bardziej znanego w naszym potocznym języku słowa – trzeba
to utrudniać dlatego, że każdy niech się troszczy o swój własny los
– czy w przedsiębiorstwie, czy w gospodarstwie domowym, czy w
rodzinie, w miasteczku czy w gminie, ale to nie może być tak, że to
jest wbrew zasadom, wbrew normom etycznym i kosztem innych grup społeczno-
zawodowych. Wobec tego służby kontrolne, także naszego Ministerstwa
Finansów, tam, gdzie to jest tylko możliwe, czynią swoją powinność.
Na ten temat między innymi będzie szersza informacja dzisiaj o godzinie
12.00 na konferencji prasowej, która poprowadzi sekretarz stanu, pan
minister Ciesielski, a wszystkich Państwa zainteresowanych tym, co i
dlaczego robimy, zapraszam, także na naszą stronę internetową, gdzie
można po prostu mieć bezpośredni dostęp do informacji – bez czasami
przeinaczeń w niektórych tytułach prasowych. Nasz adres internetowy
to www.mofnet.gov.pl. I tam Państwo też znajdziecie w rubryce „Sprostowania”,
które kierujemy do różnych tytułów prasowych, informacji nieprawdziwych,
przekręconych czasami przez niedoinformowanie, czasami obawiam się,
że intencjonalnie. Tak że jak Państwo chcecie znać prawdę, to spotykajmy
się na antenie w czwartki, spotykajmy się na naszej stronie internetowej,
a ja Państwu zawsze na trudne pytania chętnie odpowiem, licząc na to,
że tych dobrych wiadomości dla wszystkich będzie coraz więcej.
Pocieszał i prostował wicepremier i minister finansów, prof. Grzegorz
Kołodko. Dziękujemy, Panie Premierze.
G.K. – Ja nie tylko pocieszałem. Prostowałem, przekazywałem informacje
i życzę Państwu miłego dnia.
Dziękujemy bardzo.
|