Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Wywiady

 

Publikacje

Książki

Eseje

Working Papers

Artykuły

Wywiady

CV

Kontakt

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

"Magaznyn Lubelskiego Klubu Biznesu"

Kwiecień 2001,

 

 

Globalne wyzwania a perspektywy rozwoju

 

Pojęcie "Globalizacji" jest pojęciem stosunkowo nowym, ale i jednym z najczęściej używanych w ostatnim czasie. W prasie, radio i telewizji - od prezydenta przez polityków różnych opcji - jest ono stosowane z ogromną aprobatą. Prosimy o kilka słów wyjaśnienia.

 

Globalizacja oznacza proces stopniowego likwidowania granic w stosunkach ekonomicznych. Zanikają sukcesywnie podziały, które ludzie (a raczej ich władcy) kiedyś sztucznie stworzyli - wpierw ze względów obronnych i politycznych, a potem także ekonomicznych. W ostatnich latach proces ten nabiera na intensywności  także ze względu na tendencje występujące w sferze postępu technicznego.  Ma on zatem tak swoje uwarunkowania ekonomiczne, jak i technologicznie. Produkcja poprzez korporacje ponadnarodowe zarządzana jest "ponad" granicami. Handel obejmuje rynek światowy. Również kapitały przepływają w skali globalnej i coraz mniej na swojej drodze napotykają barier i ograniczeń wynikających z przekraczania tradycyjnie rozumianych granic miedzy państwami - gospodarkami.

Krótko; gospodarka światowa poprzez daleko posuniętą liberalizację integruje się w jeden układ i nie stanowi już zlepku podzielanych od siebie granicami naturalnymi, politycznymi czy ekonomicznymi gospodarek narodowych. Kiedyś trzeba było pokonywać "rzeki i góry". Potem linie ostrych podziałów politycznych między narodami rozdzielano strzeżonymi silnie granicami. Jeszcze później podziały dokonywano poprzez  protekcjonistyczne bariery handlowe, jak cła czy taryfy, czasami także w drodze "wojen handlowych". Pobrzękiwania szabelkami na tych polach bitwy nadal słychać, nawet pomiędzy krajami najbardziej rozwiniętymi i najwięcej korzystającymi z globalizacji, jak chociażby ostatnio pomiędzy USA i UE na tle zamiarów budowa super-jumbo-jet A3XX przez zachodnioeuropejski Airbus, czemu sprzeciwia się amerykański Boeing.   

 

Czy "globalizacja"  jest procesem nieuniknionym?

 

Tak, jest to proces absolutnie nieodwracalny. Wymusza go nie tylko mechanizm współczesnych powiązań kapitałowych, produkcyjnych i handlowych, które są tak zaawansowane, że w coraz większej mierze wymykają się spod kontroli tak władz poszczególnych państw, jak i pewnych organizacji międzynarodowych (na przykład Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Światowej Organizacji Handlu) stworzonych przez te państwa w celu kontroli aktywności ekonomicznej prowadzonej na skale ponadnarodową. Wynika ta również z charakteru postępu technicznego. Współczesna technologia nie tylko umożliwia tak rozumianą globalizację, ale wręcz czyni ją nieuchronną.

Tak jak kiedyś nie można było stawiać oporu wobec rozwoju handlu z nowymi regionami, do których został uzyskany dostęp w wyniku wędrówek ludów czy później fali wielkich odkryć geograficznych, tak dzisiaj nie można odwracać się od operowania w skali światowej, co umożliwiają współczesne techniki internetowe i telekomunikacyjne. Od strony politycznej zaś koniec epoki "zimnej wojny" też musiał prowadzić do nieodwracalności rozprzestrzenienia się stosunków ekonomicznych i finansowych oraz ich umiędzynarodawiania się na skalę globalną.      

 

Globalizacja jako zjawisko ekonomiczne łączy się bezpośrednio z dominacją zachodnich technologii, kapitału oraz mediów. Czy  rzeczywiście są to zjawiska pozytywne i czy nie jest to zagrożeniem dla rozwoju naszej gospodarki ?

 

Naturalna koleją rzeczy jest to, że dominują silni, w tym przypadku kraje najbardziej rozwinięte. Jednakże tu już nie o kraje i narody chodzi, bo te podziały w miarę postępu globalizacji są właśnie stopniowo zacierane! Faktem jest, że - jak to sugeruje pytanie - kapitały penetrujące mniej rozwinięte części świata (w tym nasz region) oraz najnowsze technologie są "zachodnie" (albo czasami "dalekowschodnie", co w sensie politycznym jest często utożsamiane). Dzieje się tak dlatego, że tam właśnie się zrodziły i tam też zakumulowały się najbardziej.

Otwarcie wynikające z globalizacji zwiększa niepomiernie tym technologiom i  finansującym je przecież kapitałom przestrzeń do dalszej ekspansji, ale zarazem daje szansę - bardziej szansę niż zagrożenia - dla innych regionów. Muszą one szybko nauczyć się, jak korzystać z tych kapitałów i technologii na swoja korzyść. Tutaj zaś najważniejsza jest mądra polityka i skuteczna strategia rozwoju, chociażby podobna do tej, jaką udawało się nam już z sukcesami realizowac w latach 1994-97 w postaci "Strategii dla Polski".  

Współczesna globalizacja - w odróżnieniu od epoki kolonializmu, który, będąc swoistą wczesną forma globalizacji, był ukierunkowany głównie na eksploatację krajów uzależnionych, ich taniej siły roboczej i bogactw naturalnych - nie jest grą zerojedynkową. Tym razem nie jest tak, że zysk czy korzyść jednego musi być automatycznie stratą czy kosztem drugiego. Tutaj jest dużo więcej miejsca na rozwój obopólnie korzystnych stosunków partnerskich, chociaż w rzeczywistości różni partnerzy znajdują się w różnych położeniach, co ma też swoje historyczne uwarunkowania.   

 

Czy koszty związane z dostosowaniem naszej gospodarki do reguł "gry globalnej" nie będą zbyt wysokie i czy zamiast oczekiwanej poprawy nie spowodują naszego opóźnienia?

 

To zależy od polityki. Jestem dogłębnie przekonany, że akurat w przypadku Polski globalizacja stwarza zdecydowanie więcej szans niż zagrożeń. Dzieje się tak z wielu powodów, z których trzy wydają się najważniejsze.

Po  pierwsze, jesteśmy w fazie zaawansowanej transformacji ustrojowej zmierzającej do ukształtowania otwartej gospodarki rynkowej, aczkolwiek pamiętajmy, że reformy są wciąż dalekie od zwieńczenia, także wskutek błędów polityki finansowej i szkodliwego schładzania koniunktury gospodarczej w latach 1998-2000.

Po drugie, Polska ma znakomite, idealne wręcz jak na te czasy, położenie geopolityczne, które trzeba umieć wykorzystać dla ekspansji rodzimej przedsiębiorczości. Integrowanie się z Unią Europejską, z jednej strony, oraz bliskość rynku rosyjskiego, ukraińskiego i innych republik poradzieckich, z drugiej - to bardzo sprzyjająca okoliczność.  

Po trzecie, jakość czynnika ludzkiego. O zdolności do długofalowego rozwoju decydować będzie kapitał ludzki, a ten mamy na względnie wysokim poziomie. Inwestować jednakże trzeba w jego rozwój sporo, bo to się szczególnie opłaci. Cześć tych "inwestycji" polegać musi na uczeniu się operowania w globalizującej się gospodarce. A dotyczy to tak polityków w Warszawie, jak i przedsiębiorców na Lubelszczyźnie. Wszyscy musza się uczyć. Ludzie - nawet ci bardzo aktywni, jak przedsiębiorcy czy działacze samorządu gospodarczego - boją się tego, czego nie rozumieją. Sens globalizacji trzeba więc wpierw dobrze pojąć, a potem "wygrać" ją dla siebie.

    

Jakie widzi Pan perspektywy rozwoju, biorąc pod uwagę wyzwania globalne?

 

Optymistycznie. I to tak w odniesieniu do całego świata, jak i zwłaszcza regionu gospodarek posocjalistycznej transformacji, a Polski i kilku innych krajów w szczególności. Zważywszy na szansę, jakie przynosi nam i transformacja , i globalizacja, a nade wszystko biorąc pod uwagę ogromny potencjał przedsiębiorczości, który tkwi w polskim społeczeństwie, nie obawiałbym się, że na długą metę nie sprostamy światowej konkurencji. Powinniśmy dać sobie radę. To jednak zależy od jakości polityki.

Faktem jest, że globalizacja - w tym implikacje co do konieczności szybkiego otwierania się na konfrontacje z producentami, handlowcami, finansistami, inwestorami, technologami, etc. z innych zakątków tej "globalnej wioski" -  niesie też zagrożenia. Trzeba stawać im czoła rozważną polityką makroekonomiczną oraz odpowiednio skonstruowanymi politykami mikroekonomicznymi, zwłaszcza w odniesieniu do rozwoju konkurencyjności, wsparcia badań i wdrożeń, promocji eksportu oraz publicznej edukacji na wszystkich szczeblach kształcenia. To wymaga zaangażowania i interwencji państwa, a ostatnimi laty nie zawsze starcza tutaj odpowiednich działań. Może to właśnie stwarza jedną z przesłanek narastającego niepokoju co do zagrożeń płynących wraz z globalizacją, także w środowiskach przedsiębiorców i inwestorów?

Z tymi zagrożeniami, których bynajmniej nie należy bagatelizować, poradzimy sobie tylko wtedy, gdy realizowana będzie konsekwentnie strategia rozwoju oparta na wyraźnych priorytetach dla formowania się rodzimego kapitału. Gospodarka może być globalna - w dużym stopniu przecież już jest - ale królować musi kapitał rodzimy. Nie wszystkim jest to na rękę, gdyż istnieją układy polityczne, które bardzo korzystają ze wsparcia kapitału zagranicznego i stąd też mogą mieć inklinacje do podporządkowywania swoich działań jego oczekiwaniom, a więc naszych interesom cudzym.

Jeśli jednak prowadzona przy użyciu instrumentów gospodarki rynkowej roztropna polityka ekonomiczna i finansowa rządu i banku centralnego odpowiednio sterować będzie złożonymi procesami formowania i alokacji kapitału, wówczas Polskę stać będzie na powrót na wiele, wiele lat na ścieżkę szybkiego wzrostu - rzędu 6 do 7 procent rocznie - która przecież już kroczyliśmy w latach 1994-97.

 

Czy nie jest to oczekiwanie na proste rozwiązania dla naszych skomplikowanych problemów?

 

Nie. To jest oczekiwanie na niezwykle trudne działania, które trzeba podjąć, aby skutecznie - stopniowo, ale konsekwentnie - rozwiązywać nasze skomplikowane problemy. Aby to umieć robić, trzeba jednakże wpierw dysponować dobrą teoria ekonomiczną i oprzeć politykę wzrostu oraz zmian systemowych na prawidłowych doktrynach ekonomicznych, nie myląc przy okazji środków z celami i nie ulegając presji podporządkowywania polityki obcym interesom.

Niestety, może właśnie takie "oczekiwanie na proste rozwiązania" doprowadziło do utraty impetu po roku 1997, za co teraz wszyscy - zwłaszcza przedsiębiorcy - musimy sporo płacić, wyższe bowiem jest tempo inflacji, a niższe tempo wzrostu, większy jest zakres korupcji, a mniejszy wsparcia ze strony polityki przemysłowej, wyższe są koszty finansowe i stopy procentowe, a niższy poziom rentowności firm i akumulacji kapitału.

Zatem na żadne "proste rozwiązania" nie oczekuję, tylko proponuję stworzenie kompleksowej strategii rozwoju, godnej aspiracji Polski i Polaków na początku XXI wieku. Nieodłącznym elementem tej strategii musi być właśnie wykorzystanie dobrodziejstw globalizacji na naszą korzyść, a nie trwanie w doktrynerstwie ekonomicznym i obstawanie przy nieskutecznej polityce, przy której globalizację wykorzystuje się nie tyle dla stymulowania naszego rozwoju, ile dla zrzucania na nią odpowiedzialności za niedociągnięcia własnej polityki i brak zdolności dostosowywania się do nowych warunków gospodarowania. Wtedy globalizacja jawi się coraz większej ilości ludzi jako zagrożenie, a to przecież ma być szansa. Polityka to sztuka wykorzystywania szans.  

 

Wywiad z profesorem profesorem Grzegorzem W. Kołodko przeprowadziła Marta Świerdzewska