Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Eseje

 

Eseje

Nowe Życie Gospodarcze

Magazyn Olimpijski

Prawo i Gospodarka

Przegląd

Panorama

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ekonomiczna trasjanka

 

        We wszystkich rankingach oceniających zaawansowanie posocjalistycznej transformacji ustrojowej Białoruś zajmuje jedno z ostatnich miejsc, "rywalizując" o nie a to z Uzbekistanem, a to z Turkmenistanem. Stan zliberalizowania gospodarki wciąż pozostaje niewielki, w szczególności w odniesieniu do handlu zagranicznego, ale i na rynku wewnętrznym kontrolowanych cen nadal jest wiele. Pewien postęp dokonał się w zakresie udogodnień dla chętnych do uruchomienia prywatnej aktywności gospodarczej, ale większe przedsiębiorstwa nadal tkwią w szponach nadmiernej regulacji państwowej.

Aczkolwiek rozmiary sektora prywatnego poszerzają się, jest to wciąż margines gospodarki. Nadal jedynie 20 do 30 procent PKB pochodzi z firm niepaństwowych. Około 10 procent produkcji można zaliczać do jednego bądź drugiego sektora - w zależności od definicji własności niepaństwowej. Prywatny sektor w zasadzie funkcjonuje tylko w sferze małych i średnich przedsiębiorstw, z czego wiele ma rzemieślniczy charakter.  

W zakresie tworzenia instytucji gospodarki rynkowej Białoruś znajduje się dopiero na początku drogi. Chociaż udało się zdemontować wiele podstaw centralnego planowania, to jego pozostałości nadal dają o sobie znać, między innymi w sposobach alokacji kredytów czy podtrzymywaniu deficytowych przedsiębiorstw. Co ciekawe, pod wpływem rządowych perswazji także nieliczne banki prywatne udzielają pożyczek przedsiębiorstwom niekoniecznie efektywnym i wypłacalnym.

W takich warunkach skuteczność polityki gospodarczej jest ograniczona, gdyż jej instrumenty nie są logicznie skoordynowane. Próby regulowania przez bank centralny podaży pieniądza dają co najwyżej połowiczne skutki ze względu na bezpośrednie interwencje rządu w kierunki i skalę alokacji kredytów. Wprowadzenie wymienialności waluty nie jest dostatecznym stymulatorem rozwoju wymiany handlowej z zagranicą ze względu na równocześnie utrzymujący się nadmierny protekcjonizm. Liberalizacji cen w jednych sektorach towarzyszy ich kontrola w innych, co niekiedy prowadzi wręcz do niedoborów podaży. Występują one w sferze zaopatrzenia, natomiast rynek artykułów konsumpcyjnych jest w pełni zrównoważony, tyle że przy złej jakości towarów oraz relatywnie niskim poziomie płac.

Bezsprzecznie osiągnięciem polityki finansowej jest ujednolicenie kursu rubla białoruskiego. W ślad za tym poszła decyzja o powiązaniu go od początku tego roku z rublem rosyjskim. Tak więc coraz bardziej tendencje rozwojowe gospodarki Białorusi uzależnione są od tego, co dzieje się w Rosji zwłaszcza, że aż dwie trzecie handlu przypada na ten kraj. Stamtąd też pochodzi w całości import surowców energetycznych. Długofalowo Białoruś zmierza do pełnej unii walutowej z Rosją, przy czym wspólna waluta miałaby wejść w życie od roku 2008.  

Oczywiście, najważniejsze jest, by dokonywane zmiany systemowe owocowały jak najszybszym wzrostem gospodarczym. Niektórzy uważają, że od tej strony na Białorusi jest wcale nieźle, skoro podczas ostatnich czterech lat PKB zwiększył się aż o 32 procent. Dane takie przytaczają nie tylko władze w Mińsku, ale i organizacje międzynarodowe, choć świecą one tutaj odbitym światłem opierając się na narodowych statystykach. Według tych ocen PKB w 2000 roku wzrósł o 5,8 procent. Tak uważa rząd, ale bank centralny już otwarcie kwestionuje ten wskaźnik twierdząc, że w ubiegłym roku przyrost produkcji w ogóle nie miał miejsca. Produkcja z pewnością rośnie, choć na mniejszą skalę, niż to wykazują obarczone wadami metodologicznymi (i politycznymi, jak można sądzić) rządowe statystyki. Problem przede wszystkim w tym, że wzrost wyraża się przede wszystkim w ilościowym zwiększaniu produkcji towarów o marnej jakości i stąd niekonkurencyjnych na rynkach światowych. Co zaś do zmian jakościowych, to brak silnych mechanizmów konkurencji wyraźnie im nie sprzyja.

Ale czy tak naprawdę na Białorusi dokonuje się posocjalistyczna transformacja w znaczeniu, jakie jej przypisujemy u nas? Od strony instytucjonalnej - a także w sferze struktury własności czy niestabilności finansowej - Białoruś przypomina raz to Polskę z lat 1988-89, innym razem z lat 1992-93. To taki hybrydowy układ: trochę planu, trochę rynku, trochę mieszaniny jednego z drugim. Symbolizuje to poniekąd pomnik Lenina w centrum stolicy i pobliski McDonald's. Podobnie jak  hybrydowy jest język, którym wielu (łącznie z prezydentem Łukaszenko) Białorusinów mówi. Tzw. trasjanka to barwna mieszanka rosyjskiego i białoruskiego, także z polskimi naleciałościami. Teraz dochodzą jeszcze nowe słowa i terminy, na przykład "defołt"czy "byznes płan".   

Miejmy nadzieję, że tych naszych "naleciałości" będzie także sporo w dalszej ewolucji systemu ekonomicznego. Białoruś bowiem ma nad nami jedną (obok stanu dróg) przewagę. Pozostając daleko w tyle pod kątem rynkowych reform, teraz może i powinna szeroko czerpać z polskiego doświadczenia. Taka "renta zapóźnienia" może okazać się przydatna, jeśli tylko nasz wschodni sąsiad potrafi powtórzyć to, co nam się udało, unikając zarazem błędów, które popełniliśmy.  

 

Mińsk, 10 czerwca 2001 r.