Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Eseje

 

Eseje

Nowe Życie Gospodarcze

Magazyn Olimpijski

Prawo i Gospodarka

Przegląd

Panorama

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowy Pekin, wspaniała Olimpiada 

Spośród kilkunastu pretendentów do goszczenia Igrzysk XXIX Olimpiady na długiej liście znalazło się dziesięć miast. Gdy odpadły Bangkok, Hawana, Kair, Kuala Lumpur i Sewilla, pozostało już tylko pięciu kandydatów: Istambuł, Osaka, Paryż, Pekin i Toronto. Decyzja, które z nich wygra, zapadnie w Moskwie na lipcowym kongresie MKOl. Powinien to być Pekin.

        Sama Moskwa na organizacji olimpiady w 1980 roku nie wyszła najlepiej. Nie tylko poniosła straty finansowe, ale ze względu na politycznie motywowany bojkot ze strony czołowych państw Zachodu nie było to też największe wydarzenie sportowe. Podobnie wcześniej, w 1976 roku, deficyt odnotował Montreal. O ile tamte imprezy były w pełni finansowane ze środków publicznych, to nauczone cudzymi doświadczeniami Los Angeles poszło w 1984 roku w drugą skrajność. Te igrzyska (tym razem w rewanżu zbojkotowane przez większość krajów socjalistycznych) w całości zostały sfinansowane prywatnie, przynosząc 225 milionów dolarów zysku. Koszty innych olimpiad pokrywane były z obu źródeł. Tak środki publiczne, jak i prywatne angażowane były w coraz to większe od strony sportowej i logistycznej przedsięwzięcia. Atlanta w 1996 roku usiłowała naśladować Los Angeles, ale z mniejszym komercyjnym sukcesem; nie było zysków, ale też obyło się i bez strat.

Osiem lat wcześniej - w roku 1988 - organizatorzy zarobili na czysto wyjątkowo dużo, bo 460 milionów dolarów. Olimpiada kosztowała aż 3,5 miliarda i była sfinansowana w połowie ze źródeł publicznych, natomiast pozostałe środki pochodziły w 26 procentach ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych zagranicę i w 24 procentach od sponsorów. Igrzyska w Seulu były drogie, nawet droższe niż ostatnia ekstrawagancja w Sydney, choć to nie organizacja samej sportowej imprezy była aż tak kosztowna. Po prostu ogrom środków zainwestowano w infrastrukturę miasta i okolic. O ile ze 112 obiektów sportowych jedynie 13 zbudowano od podstaw, to spore nakłady skierowano na rozbudowę lotniska, konstrukcję nowych arterii komunikacyjnych, ekspansję linii metra i poprawę sieci telekomunikacyjnej. Wszystko to służy po dziś. Miasto w dużej mierze zmieniło swoje oblicze, a kraj image. Rok 1988 uczynił dla samopoczucia Koreańczyków i ich międzynarodowego prestiżu to, co igrzyska w 1964 roku zrobiły dla Japonii. Tak w jednym jak i drugim przypadku te wielkie wydarzenia pomogły zdystansować się od ciążącej psychicznie przeszłości i znakomicie przyspieszyć integrację z resztą świata. Obecnie nadchodzi czas na Chiny.  

        Nie tylko w krajach azjatyckich czy w Meksyku w 1968 roku, ale nawet w wypadku Bawarii i Monachium w 1972 czy też Katalonii i Barcelony w 1992 roku olimpiada była czynnikiem powodującym trwałe ożywienie gospodarcze. Szacuje się, że do regionu Los Angeles po igrzyskach dopłynęło w różnych formach około półtora miliarda dolarów kapitału, a ostatnio w Sydney kilkadziesiąt tysięcy ludzi znalazło pracę. We wszystkich przypadkach szczególnie rozwinęła się turystyka. To wszystko ma znaczenie nie tylko dla organizatorów, ale dla wielu ludzi, którym dzięki temu żyje się lepiej.

Na kongresie MKOl w 1993 roku Pekin przegrał. Igrzyska XXVII Olimpiady zostały przyznane Sydney i chyba wszyscy na tym dobrze wyszliśmy, a już sami mieszkańcy Sydney i australijscy sportowcy z pewnością najlepiej. Chiny słusznie zrezygnowały z ubiegania się o prawo do imprezy w roku 2004. Odbędzie się ona w Atenach, które z kolei przegrały wcześniej rywalizację z Atlantą. Teraz pozostali pretendenci będą musieli albo poczekać, albo cieszyć się, że już kiedyś gościli igrzyska, jak Paryż w roku 19??. Osaka - mimo że ma najpiękniejsze lotnisko zbudowane na sztucznej wyspie - pozostaje w cieniu Tokio, choć było to już dość dawno. Na Toronto z kolei pada cień Montrealu i wielu innych olimpiad - licząc także zimowe - zorganizowanych w ostatnich dekadach w Ameryce Północnej. Istambuł nie najbardziej zachęca od strony logistycznej, a ponadto długim cieniem rzucają się nań Ateny; za mały dystans czasu i przestrzeni. Pekin zatem.

Znając wszystkie te miasta nie mam wątpliwości, że ta właśnie metropolia jest najlepszym kandydatem, a przemawia za tym wiele argumentów. Już Igrzyskami Azjatyckimi w roku 1990 miasto udowodniło, że stać je na wiele. Od tego czasu poprawiła się jeszcze infrastruktura komunikacyjna, lepszy jest stan środowiska i czystość powietrza (pomimo, że w międzyczasie przybyło ponad milion samochodów!), pojawiły się kolejne obiekty sportowe. Ważne jest i to, że kontynuowane są liberalne reformy ekonomiczne, a także polityczne, aczkolwiek na wciąż niezadowalającą skalę. Ale to nie może być przeszkodą, choć wątek ten do znudzenia będzie podejmowany, zwłaszcza przez ludzi, którzy ze sportem niewiele mają wspólnego. Co najwyżej tyle, że jawi im się on jako jeszcze jeden instrument rozgrywania spraw politycznych. Jeśli tak jest, to tym bardziej należy przyklasnąć idei zorganizowania olimpiady w 2008 roku w Chinach, gdyż ten fakt będzie wręcz katalizował proces budowy gospodarki rynkowej oraz dalszą stopniową demokratyzację.

        Pekin pozytywnie odpowiedział na wszystkie 22 pytania zwyczajowo zadawane kandydatom przez MKOl. Impreza finansowana będzie tak ze źródeł publicznych, jak i prywatnych. Z kieszeni państwowej pokrywa się koszty regularnych zajęć dla 300 tysięcy sportowców od szczebla przedszkolnego do mistrzów olimpijskich. Buduje się już piątą obwodnicę komunikacyjną wokół miasta. Sieć hotelowa jest gotowa. Nie ma w zasadzie wewnętrznej opozycji przeciwko goszczeniu sportowców całego świata. A przy okazji - całego świata.

Podczas ostatniej dekady chiński produkt globalny uległ podwojeniu, a za osiem lat będzie on jeszcze o co najmniej połowę większy. Kroczenie przez wszystkie te lata do olimpiady sprzyjać będzie dalszym reformom politycznym i ekonomicznym, integrując jeszcze mocniej tę potęgę XXI wieku z globalną gospodarką. Przy sposobności bezkresny bez mała chiński rynek będzie konsekwentnie otwierał się na świat. To wielka szansa i nęcąca perspektywa dla wielu zagranicznych inwestorów i ponadnarodowych firm. Wywołująca skądinąd wiele kontrowersji komercjalizacja sportu i igrzysk okazuje się przeto istotnym czynnikiem zwiększającym szanse Pekinu. Można mieć nadzieję, że naciski i oczekiwania płynące ze strony biznesu wezmą górę nad obstrukcją konserwatywnej polityki.

        Polska i nasz Komitet Olimpijski powinien jednoznacznie, głośno i zawczasu poprzeć aspiracje Pekinu do goszczenia igrzysk w roku 2008. One i tak tam się odbędą. Lepiej zatem, jeśli w podjęciu tej mądrej decyzji odegramy aktywnie pozytywną rolę. A z czasem wszyscy się zgodzą, że lansowane przez gospodarzy hasło - "Nowy Pekin, wspaniała Olimpiada" - ma w sobie coś z rzeczywistości.