Abstract
Polska jako jeden z nielicznych krajów
wśród rynków wschodzących nie przeżyła do tej pory
kryzysu walutowego. Nasz rynek walutowy obronił się przed kryzysem
a la czeska korona. Nie dotknęły go również zbyt dotkliwie
skutki kryzysu azjatyckiego, rosyjskiego załamania w sierpniu
1998 roku czy wreszcie brazylijskiej dewaluacji reala w styczniu
1999. Dotychczasowa odporność nie oznacza jednak, iż kryzys walutowy
nam nie grozi - wręcz przeciwnie, widmo kryzysu krąży ostatnio
nad nami o wiele bardziej niż jeszcze kilka lat wcześniej.
Czym jednak jest kryzys walutowy? Jak go definiujemy?
Kiedy walutowa dewaluacja staje się kryzysem? Według prof. Witolda
Małeckiego brak jest jednoznacznej definicji kryzysu walutowego.
Przyjmuje się jednak, że z kryzysem walutowym ma się do czynienia
kiedy kurs narodowej waluty spada w krótkim okresie czasu
o co najmniej 20%, a efekty tej dewaluacji przynoszą kryzys zaufania
do narodowej waluty i wraz za tym negatywne skutki dla sfery realnej
gospodarki - spowolnienie wzrostu gospodarczego, spadek wielkości
inwestycji, rentowności przedsiębiorstw czy wypłacalności sektora
bankowego.
Na prawdopodobieństwo wybuch kryzysu składa
się wiele czynników. W uproszczeniu, prawdopodobieństwo
kryzysu walutowego jest tym większe im wyższy deficyt bilansu
obrotów bieżących i niższy stopień jego finansowania przez
kapitał długoterminowy (bezpośrednie inwestycje zagraniczne i
długoterminowe finansowanie), im wyższy deficyt budżetowy, im
słabszy sektor bankowy, i wreszcie im wyższe walutowe krótkoterminowe
zadłużenie przedsiębiorstw. Oczywiście, na ryzyko wybuchu kryzysu
duży wpływ ma również istniejący reżym walutowy, który
w zależności od sytuacji ułatwia bądź utrudnia wybuch kryzysu
(obecnie przeważają opinie, iż im bardziej płynny, elastyczniejszy
kurs walutowy tym mniejsze prawdopodobieństwo kryzysu). Nie bez
znaczenia jest również poziom realnych stóp procentowych
- im są one wyższe, tym stają się one bardziej atrakcyjne dla
kapitału spekulacyjnego, którego obecność zwiększa ryzyku
kryzysu.
Czy Polsce grozi więc kryzys walutowy? Jeszcze
w lipcu zeszłego roku, kiedy deficyt obrotów bieżących
sięgnął poziomu 8,2% PKB, szerokie grono analityków oraz
ekonomistów snuło kasandryczne przepowiednie na temat rychłego
załamania złotego. Do niego jednak nie doszło - wręcz przeciwnie,
wahadło rynku przesunęło się w swoje drugie ekstremum. Złoty jest
wyjątkowo silny - obecny kurs złotego do dolara jest niższy niż
w styczniu 2000 roku.
Wydaje się, że prawdopodobieństwo kryzysu walutowego
jest nadal wysokie, choć niższe niż jeszcze niedawno sądzono.
Składa się na to malejący deficyt obrotów bieżących, relatywnie
zdrowy sektor bankowy w porównaniu z innymi wschodzącymi
rynkami, malejąca inflacja czy pomyślne perspektywy integracji
z Unią Europejską, które wpływają na zmniejszenie naszego
ryzyka inwestycyjnego. Wysokie walutowe zadłużenie polskich przedsiębiorstw,
wbrew powszechnym opiniom, też nie jest aż tak groźne - większa
część tego zadłużenia przypada bądź to na polskie spółki-córki
zagranicznych koncernów, którym nie grozi upadłość
nawet w wypadku dewaluacji waluty, bądź na długoterminowe zadłużenie
polskich dużych przedsiębiorstw, które nie musi być spłacane
w wypadku wybuchu kryzysu.
Ryzyko załamania walutowego jest jednak nadal
wysokie - obecne przewartościowanie polskiej waluty uderzające
w opłacalność eksportu, trwające spowolnienie wzrostu gospodarczego,
wysoki poziom kapitału spekulacyjnego przyciągniętego perspektywą
wysokich zysków ze swoich inwestycji w papiery skarbowe
czy wreszcie rosnący deficyt budżetowy stanowią stałą część znanej
recepty na długotrwałą walutową chorobę.
Czy obecna walutowa sielanka nie jest więc tylko
ciszą przed burzą? Do polskiego kryzysu walutowego może dojść
nawet bez naszej winy - trwająca bessa na światowych rynkach finansowych,
spowodowana nadciągającą recesją, może łatwo przerodzić
się w panikę wśród światowej finansjery, która zacznie
panicznie wyprzedawać waluty krajów wschodzących bez względu
na różnice pomiędzy Tajlandią, Polską czy Chile. Z ich
punktu widzenia wschodzące rynki to jedno - trzeba więc z nich
wszystkich uciekać. Tak sprowokowana ucieczka kilku miliardów
dolarów z naszego rynku walutowego musiałby skończyć się
załamaniem. Czy przeżyjemy więc bez polskiego walutowego kaca?
Już wkrótce się przekonamy.
Marcin Piątkowski
Asystent Dyrektora ds. Naukowych
TIGER - Centrum Badawcze Transformacji, Integracji i Globalizacji
Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego
mpiatek@tiger.edu.pl
Artykuł traktuje o zagadnieniach poruszonych
w czasie wykładu wygłoszonego w dniu 21 marca 2001 roku w Wyższej
Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania ((ALK)) przez prof. Witolda
Małeckiego z Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości pod tytułem
"Kryzysy walutowe". Wykład odbył się w ramach cyklu
seminariów organizowanych przez Centrum Badawcze TIGER.
Dyskutantem seminarium był prof. Grzegorz W. Kołodko, Dyrektor
TIGER-a. Zagadnienia kryzysu walutowego w Polsce omówione
zostały również w zeszycie badawczym TIGER Working Paper
Series pt. "The Risk of Currency Crisis in Poland" autorstwa
prof. Witolda Małeckiego, który jest dostępny w formie
elektronicznej na stronie www.tiger.edu.pl.
W kolejnym seminarium w dniu 26 kwietnia
wystąpi prof. Mario D. Nuti z London Business School, który
wygłosi wykład pod tytułem "Not Just Another Accession".
Więcej na ten temat na stronie internetowej www.tiger.edu.pl
|