Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Seminaria

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Globalizacja a polski sektor finansowy

 

Czy fakt, że ponad połowa kapitału polskiego sektora finansowego jest w rękach zagranicznych inwestorów stanowi zagrożenie dla rozwoju naszej gospodarki? Czy grozi nam całkowite uzależnienie od zagranicznych inwestorów finansowych, których polityka nie zawsze musi być zgodna z naszym narodowym interesem? Nie, wysoki udział zagranicy w sektorze finansowym nie jest sam w sobie dużym zagrożeniem. Wręcz przeciwnie, kapitał zagraniczny przyczynił się do bardzo szybkiego rozwoju naszego rynku finansowego. Nie oznacza to jednak, że nie ma potrzeby budowy i wspierania własnych, narodowych instytucji finansowych.

 

Globalizacja jest procesem integracji lokalnych, narodowych i regionalnych rynków kapitału, siły roboczej oraz towarów i usług z rynkiem światowym. Bez wątpienia integracja globalnych rynków finansowych posunęła się jednak najdalej z wszystkich. Trudno sobie wyobrazić państwo, które nie uczestniczyłoby w światowym ruchu kapitału. Daje on bowiem możliwości finansowania przedsięwzięć, na które nie stać byłoby rodzimy kapitał. Korea Północna, Irak czy Afganistan należą do bardzo nielicznych wyjątków.

 

Fala finansowej globalizacji już dawno dotarła i do nas. Jedną z jej emanacji jest opanowanie przez kapitał zagraniczny ponad 70% kapitałów polskiego rynku bankowego, oraz blisko połowy polskiego rynku ubezpieczeń (do czasu wyjaśnienia ostatecznego statusu własnościowego PZU). Czy to za dużo czy za mało? Porównuje się często Polskę z Francją, Włochami, czy wreszczie - bliższym nam w rozwoju - Meksykiem czy Brazylią, gdzie udział inwestrów zagranicznych w sektorze finansowym jest znaczący niższy niż u nas. Mylne to jednak porównanie: w wszystkich porównywanych krajach relatywnie silny i dokapitalizowany krajowy system finansowy istniał już od dawien dawna. Miał więc szanse calkiem skutecznie oprzeć się globalnej konkurencji. Polska jednak wkroczyła w lata 90-te z niedokapitalizowanym (całkowite kapitały polskich banków wyniosły na koniec 2001 r. niecałe 10 miliardów dolarów - tyle ile średniej wielkości europejski bank! W 1990 kapitałów było jeszcze mniej), zacofanym, źle zarządzanym i często przesiąkniętym korupcją systemem bankowym. Nie było się więc jak bronić, bo czym?

 

Pytanie czy to za dużo czy za mało jest jednak przede wszystkim źle postawione. Chodzi przecież nie o stopień kontroli sektora finansowego przez zagranicę, bo o sam w sobie nic nie znaczy, ale o jego wpływ na jakość systemu finansowego. I tu bez wątpienia udział zagranicy w restrukturyzacji polskiego systemu finansowego jest bardzo pozytywny. Dzięki zagranicznym strategicznym inwestorom uzyskaliśmy jakże potrzebny nam finansowy know-how, przeszkoliliśmy tysiące bankowców, wprowadziliśmy nowe produkty (kto w 1990 roku wiedział o derywatach bądź o wielu produktach bankowości inwestycyjnej?), nowoczesne instrumenty kontroli ryzyka kredytowego i wreszczie dokapitalizowaliśmy część systemu bankowego i ubezpieczeniowego. Dimateralna poprawa zarządzania ryzykiem kredytowym niewątpliwie znacznie pomogła nam skutecznie bronić się przed ryzykiem wybuchu kryzysu walutowego a la Azja, Czechy czy Rosja. Uniknąć kryzysu udało się również naszym węgierskim bratankom, w którym kapitał zagraniczny przejął kontrolę nad sektorem finansowym wcześniej i większym stopniu niż w Polsce.

 

Oczywiście, nie brakuje również zagrożeń. Banki zagraniczne w Polsce prowadzą politykę, która podytkowana jest ich globalnym interesem, a ten nie zawsze przecież musi być zgodny z naszym. Dlatego też ważne jest, aby budować i wspierać polskie instytucje finansowe, polski kapitał. Jest on nam potrzebny, aby finansować projekty i inwestycje, które z różnych powodów nie byłoby wystarczająco atrakcyjne dla zagranicznych banków. Dla przykładu, budowa autostrad, szczególnie w regionach o mniejszym natężeniu ruchu, choć rentowna, może jednak nie spełniać kryteriów rentowności wymaganych przez zagraniczne banki. Jednak znaczenie autostrad dla polskiej gospodarki jest o wiele większe niż tylko budowa samej drogi - autostrady dają impuls do rozwoju innych rodzajów działalności (stacje benzynowe, restauracje, motele etc.), który zwielokrotniają wartość całego projektu inwestycyjnego. Końcowy więc efekt gospodarczy jest o wiele większy niż budowa samej autostrady. Dlatego też potrzebujemy rodzimych kapitałów zdolnych sfinansować takie przedsięwzięcia.

 

Mówi się, że zagraniczne banki, w ramach swoich globalnych strategii, mogą ignorować pewne sektory polskiej gospodarki, takie jak choćby hutnictwo czy ciężka chemia czy - tak ważne w długiej perspektywie dla zdrowego wzrostu gospodarczego - małe i średnie przedsiębiorstwa. Niewątpliwie takie ryzyko istnieje. Nie trzeba jednak znać teorii rynków konkurencyjnych, aby intuicyjnie wiedzieć, że gdzie jest interes do zrobienia, to zostanie on zrobiony. Jeśli pewnych przedsiębiorstw nie sfinansuje ten czy tamten bank, to sfinansuje je ktoś inny. Konkurencja i walka o klienta sprawi, że zawsze znajdzie się bank, który, w pogoni za wyższymi marżami, sfinansuje każdy projekt mający ekonomiczny sens. Konkurencyjny rynek nie ignoruje żadnych klientów.

 

Globalizacja, w szczególności integracja światowych rynków finansowych, niesie ze sobą zarówno wiele szans, jak i zagrożeń. Które z nich przeważą zależy od rodzimej polityki. Nie powinnyśmy się bać kapitału zagranicznego w polskim sektorze finansowym - przyniósł i dalej przynosić nam będzie wiele korzyści. Nie powinnyśmy jednak wpadać w hurraoptymizm, gdyż wysoki udział kapitału zagranicznego w rodzimych finansach nie jest wolny od zagrożeń dla naszej gospodarki. Aby im sprostać, potrzebne jest wsparcie dla rodzimego kapitału finansowego. Dorobiliśmy się już menedżerów, którzy z powodzeniem mogą stawić czoło światowej konkurencji. Musimy jednak im pomóc, prowadzać zdecydowaną i - przede wszystkim - dalekowzroczną politykę popierania polskiego udziału w sektorze finansowym. Bez niego nie zbudujemy silnej gospodarki zdolnej sprostać globalnej konkurencji.

 

Marcin Piątkowski

Asystent Dyrektora ds. Naukowych

Centrum Badawcze Transformacji, Integracji i Globalizacji TIGER

Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego (WSPiZ)

e-mail: mpiatek@tiger.edu.pl, web site: www.tiger.edu.pl

 

Artykuł traktuje o zagadnieniach poruszonych w czasie wykładu wygłoszonego w dniu 19 grudnia 2001 roku w (ALK) przez prof. Jana Monkiewicza, profesora SGH i prezesa Polisy Życie S.A., pod tytułem "Przyszłość sektora finansowego w warunkach konkurencji globalnej". Więcej na ten temat na stronie internetowej www.tiger.edu.pl