Stenogram z konferencji prasowej prof. Grzegorza W. Kołodko, poświęconej prezentacji Programu Naprawy Finansów RP
(Ministerstwo Finansów, 28 lutego 2003r.)

 

       

Anna Popek: Cieszę się, że przybyli Państwo aż tak licznie. W konferencji, oprócz wicepremiera, prof. Grzegorz W. Kołodko, bierze również udział podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, prof. Ryszard Michalski, a także - co bardzo istotne - pełnomocnik rządu do spraw restrukturyzacji finansów publicznych, sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, dr Halina Wasilewska-Trenkner. Konferencję poprowadzi rzecznik prasowy ministra finansów i dyrektor Biura Prasowego MF pan Jarosław Skowroński. Pierwsza część konferencji poświęcona będzie prezentacji. Oddaję głos wicepremierowi.

 

Wicepremier i minister finansów, prof. Grzegorz W. Kołodko:

Dzień Dobry Państwu! Witam wszystkich bardzo serdecznie w Ministerstwie Finansów na naszej konferencji prasowej, na spotkaniu dotyczącym założeń i wstępnego projektu Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. Program ten jest obecnie uszczegółowiany, konsultowany, dyskutowany w gronie ekspertów i polityków rządowych. Jest także przedmiotem wstępnych konsultacji, które będą się rozwijały z zainteresowanymi środowiskami, z partnerami społecznymi.

Chciałbym, abyście Państwo wpierw wysłuchali i zapoznali się z pewnymi główni założeniami Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. Jest to program kompleksowy, dynamiczny, który wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym, gdyż chcielibyśmy w wyniku jego realizacji uzyskać wiele efektów społeczno-gospodarczych, których oczekuje polskie społeczeństwo.

Chcę także dodać, że ten program jest pewnym spoiwem, propozycją katalizatora realizacji innych programów rządu pana premiera Millera, przede wszystkim programów Strategii Gospodarczej Rządu: “Przede wszystkim przedsiębiorczość”, “Pierwsza praca”, “Infrastruktura klucz do rozwoju”, a także “Narodowego Planu Rozwoju”, który obecnie jest w szczegółach dyskutowany z naszymi partnerami z Unii Europejskiej, oraz “Rządowej Strategii Antykorupcyjnej”.

Nasz Program wplata się bardzo dobrze, choć wiele jest przed nami, w już zainicjowane (na skutek wniosku ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej, pana prof. Hausnera) rozmowy, negocjacje, zmierzające do zawarcia paktu społecznego z partnerami społecznymi w ramach Komisji Trójstronnej.

Program Naprawy Finansów Publicznych ma umożliwić w większym stopniu realizację tamtych programów, a jego główne cele to:

  1. szybki wzrost gospodarczy
  2. sprawiedliwy podział
  3. korzystna integracja
  4. skuteczne państwo

Na tych czterech filarach opiera się całe nasze rozumowanie. Konstrukcja Programu (dla Państwa informacji, składa się z 13 rozdziałów, kilkudziesięciu paragrafów, kilkuset punktów oraz 14 załączników), w wersji projektu przekazanego dzisiaj członkom Rady Ministrów, liczy 143 strony; choć nie jest to jeszcze całość.

Dla tych z Państwa, czyli dla wszystkich, którzy pracujecie na komputerze mogę powiedzieć, zamykając ten szkic Programu, że zauważyłem, iż ma on dokładnie (nie licząc załączników) 100 tys. znaków komputerowych.

W Programie Naprawy Finansów Rzeczypospolitej idzie o to, aby nasza gospodarka mogła w najbliższych latach funkcjonować tak, żeby przejść z bardzo rachitycznego wzrostu (opartego przede wszystkim o konsumpcję, i to w dużym stopniu pochodzącą z importu), do wzrostu ciągnionego przez eksport. Wymaga to silnej ekspansji inwestycyjnej, która będzie mogła mieć miejsce tylko wtedy, jeśli wzrośnie skłonność do oszczędzania; jeśli będziemy mieli większą zdolność do formowania się rodzimego kapitału, gdyż na tym musi być zbudowany sukces polskiej gospodarki. A to wiąże się w kontekście integracji europejskiej z koniecznością jak największego poziomu absorpcji: funduszy strukturalnych, funduszy spójności oraz innych środków płynących przede wszystkim do naszego rolnictwa, do którego ten program w dużym stopniu jest adresowany.

W latach 2004-06, trzech pierwszych latach nadchodzącego członkostwa w Unii Europejskiej, Polska musi wpłacić do budżetu naszej Unii Europejskiej, w sumie ok. 31 mld złotych, wraz ze składkami do niektórych innych instytucji, takich jak np. Europejski Bank Inwestycyjny. Zaś z Unii do polskiej gospodarki może wpłynąć (ale to właśnie zależy także od realizacji Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej) aż 62 mld zł, z czego znacząca część - co pragnę podkreślić - na unowocześnienie, podniesienie konkurencyjności naszego rolnictwa i podniesienie standardów życia ludności wiejskiej.

A więc gra idzie o to, żeby w trzech następnych latach móc pomnażać 1 zł na 2 zł i to na olbrzymią skalę. Żeby w tych następnych latach płacąc 31 mld z naszych pieniędzy, z pieniędzy naszych podatników, móc zaabsorbować do polskiej gospodarki dwukrotnie więcej, bo aż 62 mld zł.

Główne zagadnienia, które poruszamy w Programie Naprawy Finansów Rzeczypospolitej, układają się nam w trzynaście rozdziałów: makro proporcje, kwestia rozliczeń z Unią Europejską, budżet państwa, dochody jednostek samorządu terytorialnego, państwowe fundusze celowe i agencje Skarbu Państwa, samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, zmiany w zasadach działania jednostek szkolnictwa wyższego, system podatkowy i daniny publiczne, długofalowe instrumenty równoważenia budżetu państwa i instrumenty finansowe, dyscyplina finansowa, dostosowania metodologiczne do norm międzynarodowych i wreszcie rozdział 13 (ostrzegawczy), czym mogłoby grozić zaniechanie proponowanego do dyskusji, a potem mam nadzieję do realizacji, programu rekonstrukcji, przebudowy, unowocześnienia finansów naszego państwa.

Jeśli chodzi o makroproporcje gospodarcze, to warto pamiętać, że mieliśmy już kiedyś okres bardzo rachitycznego wzrostu w skutek epizodu początków transformacji, do którego odnoszę się często jako do “szoku bez terapii”, gdyż było zbyt wiele niepotrzebnych szoków i niedostatecznie wiele terapii. Potem mieliśmy okres “Strategii dla Polski”, tempa rocznego wzrostu gospodarczego na poziomie przeciętnie 6,4 proc., trwający od 1994 do 1997 roku. W latach następnych mieliśmy do czynienia z zupełnie niepotrzebnym i błędnym schładzaniem koniunktury, które doprowadziło do wygaśnięcia tempa wzrostu. Jeszcze w pierwszym półroczu zeszłego roku wynosiło ono śladowe zaledwie 0,6 proc.. W wyniku zmiany oczekiwań, a przede wszystkim realizacji programu restrukturyzacji finansowej i niektórych innych programów, tempo wzrostu w drugie połowie 2002 r. wzrosło do 2 proc.; tempo wzrostu w pierwszym półroczu tego roku przekracza 2 proc.

W I kwartale szacuję je na, plus-minus, 2,3 proc. I teraz mamy propozycję, w ramach Programu Naprawy Finansów Publicznych, aby wrócić na ścieżkę szybkiego wzrostu sukcesywnie, od 3,5 proc. w roku przyszłym do 6% w roku 2006. Co do bezrobocia, to w wyniku realizacji strategii przyspieszonego wzrostu w ramach “Strategii dla Polski” spadło ono w latach 1994-97 z blisko 17 proc. do poniżej 10, po czym w wyniku niepotrzebnego schładzania koniunktury rosło i ta faza się teraz kończy. Być może marzec, być może kwiecień jest ostatnim miesiącem, w którym rośnie bezrobocie; pod warunkiem, że będzie podjęty Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. I chcielibyśmy, żeby to bezrobocie w ślad za przyspieszeniem gospodarczym spadało.

Alternatywą jest wariant stagnacji i kryzysu. Bez wprowadzenia w życie naszego Programu istnieje duże prawdopodobieństwo, że już w roku 2005 PKB mógłby spadać bezwzględnie, natomiast bezrobocie nadal by narastało sięgając 22 proc w 2006 roku.

Ten wariant proponuję zdecydowanie odrzucić. Zamiast niego, chcemy podjąć znaczący wysiłek reformatorski. Jeśli chodzi o rozliczenia z UE kształtują się one następująco: w pierwszym roku członkostwa, niepełnym, bo od 1 maja 2004 r. (a przyjmuję, że zdecydowana większość Polaków opowie się za przystąpieniem do Unii Europejskiej, gdyż jest to w tej fazie cywilizacyjnej najlepszy pomysł na przyspieszenie naszego tempa rozwoju, pod warunkiem, że będziemy potrafili zaobserwować środki, które mogą z Unii płynąć), aby zaabsorbować dostępne środki unijne, musimy roku 2004 wpłacić do budżetów i instytucji unijnych z budżetu państwa 7,4 mld zł, w roku następnym 11,5 mld zł, a w roku 2006 ok. 12,3 mld zł. Te pieniądze muszą być wpłacone przez budżet państwa polskiego.

Teraz jeśli chodzi o sam budżet. Konstrukcja planu naprawy finansów publicznych jest taka, że na górnej półce mamy finanse nasze, Unii Europejskiej, potem mamy finanse budżetu państwa, potem finanse samorządów terytorialnych. Jeśli chodzi o budżet państwa kreślę trzy scenariusze:

Pierwszy nazwałem scenariuszem nieodpowiedzialności finansowej. Polegałby on na kontynuowaniu pewnej polityki brnięcia, a mianowicie utrzymania wszystkich regulacji, zapisów, w tym także do płatności sztywnych, ustawowych, tak jak to wygląda w tej chwili. I nawet przy założeniu przyspieszania tempa wzrostu i zwiększenia dyscypliny ściągania należności podatkowych, optymistyczna projekcja dochodu jest taka, że zwiększyłby się one od ok. 156 mld zł w tym roku do co najwyżej 178-9 mld zł w roku 2006. Natomiast wydatki, ze względu na inercję, na wydatki sztywne polegające na – po pierwsze - konieczności obsługi długu publicznego, który jest funkcją zadłużania się we przeszłości, a to z kolei było funkcją tego, że wydawaliśmy nieustannie przez wiele lat więcej niż byliśmy w stanie do budżetu zebrać, będę dalej rosły o wiele szybciej niż dochody.

Drugą wielką pozycją podatków sztywnych są subwencje do jednostek samorządu terytorialnego; trzecia to są wydatki zapisane na sztywno ustawowo, np. nakładów na obronę narodową na poziomie 2 proc. PKB. Czwarta pozycja wynika z całej masy mechanizmów indeksacyjnych, które wymuszają automatyczny wzrost pewnych wydatków bez względu na preferencje społeczne, bez względu na rzeczywistą sytuację finansów publicznych.

Gdyby tym scenariuszem nieodpowiedzialności finansowej pójść do przodu, na co przyzwolić nie można, to po chwilowym spadku deficytu w roku bieżącym, zacząłby on w sposób niebezpieczny wzrastać w latach następnych, co spowodowałoby narastanie długu publicznego z ok. 47-8 proc. PKB w roku bieżącym, do blisko 55% w 2004 r.. Pamiętać jednak trzeba, że mamy normy ostrożnościowe, słusznie zapisane w polskim ustawodawstwie, mówiące, iż przekroczenie 55 proc. Relacji długu publicznego do PKB uniemożliwia stosowanie jakichkolwiek poręczeń i gwarancji przez Skarb Państwa oraz samorządy terytorialne, co praktycznie oznaczałoby sparaliżowanie kompletnie polityki przemysłowej, handlowej, infrastrukturalnej i rolnej. Dodam, że tylko w roku 2003 w budżecie państwa jest przyzwolenie na gwarancje i poręczenia na kwotę 8 mld zł.

W roku natomiast 2006 moglibyśmy sięgnąć 60 proc. Relacji długu do PKB. Konstytucyjna norma ostrożnościowa nakłada w takim przypadku obowiązek zlikwidowania deficytu budżetu w roku następnym, co oznaczałoby konieczność cięcia wydatków w roku 2007 na kwotę rzędu 65 mld zł, bądź alternatywnie o stosowne podnoszenie podatków. Taki wariant musi byś z góry uznany za nie możliwy do zaakceptowania.

Za niewłaściwy uważam również scenariusz alternatywny, który nazwałem scenariuszem awanturnictwa społecznego, który polegałby na tym, że oto przychodzi minister finansów i powiada, że deficyt nie może rosnąć, albo, że ma spadać i wobec tego trzeba dostosować wydatki do takiego poziomu finansowania, przy tej prognozie dochodów. Wówczas w latach 2004-06 i następnych, trzeba byłoby zmniejszać wydatki budżetu na kwotę kolejno 18 mld, 24 mld 26,5 mld zł, co w żaden sposób nie może być zaakceptowane społecznie. Nasz program bowiem, strategia rozwoju gospodarczego rządu pana premiera Millera polega na tym, aby na coraz wyższym poziomie zaspokajać potrzeby polskich rodzin, a to przez coraz bardziej odczuwalną na rynkach międzynarodowych, nie tylko europejskim, i rosnącą konkurencję polskich przedsiębiorców.

Proponuję wobec tego trzeci scenariusz stabilizacji i rozwoju, który przyjmuje pewne założenia: że nie ma gwałtownych redukcji wydatków; że są szanse, które powinny podmioty gospodarcze, samorządy terytorialne, dysponenci części budżetowych, organizacje pozarządowe, sektor prywatny, wykorzystać do jak najpełniejszego wykorzystania środków z Unii Europejskiej; że nie podwyższa się opodatkowania; i że jest kontrolowany przyrost długu publicznego.

W tym wariancie wydatki budżetu państwa rosną od 194,4 mld zł w tym roku do 214-215 mld zł w 2006 r. (dochody rosną tak jak w poprzednich scenariuszach). Powoduje to, że deficyt według metodologii stosowanej w Polsce spada z obecnych 4,8 proc. do 3,5 proc. w 2006. Dług publiczny zaś zwiększa się z obecnych 47,6% na koniec zeszłego roku, do 52-53% w perspektywie finansowej 2004-06.

Nasza strategia polega na tym, by dług publiczny w stosunku do PKB przez te wszystkie lata oscylował pomiędzy 50–55 proc, co gwarantuje bezpieczeństwo finansowe państwa polskiego, a tym samym stwarza przedsiębiorcom, rodzinom, Polakom możliwości gospodarowania, zaspokajania swoich potrzeb.

Jeśli chodzi o najniższą półkę triady budżetowej: nasza Unia Europejska, nasze państwo, nasze terytoria administracyjne to proponujemy zasadnicze, jakościowe wzmocnienie pozycji finansowej samorządów, czego oczekują samorządowcy i ludność miast i wsi, która cieszy się tym, że Polska staje się coraz bardziej społeczeństwem i państwem obywatelskim. Chcemy też, aby więcej decyzji, ale także odpowiedzialności i ryzyka była na barkach samorządów, co wymaga wzmocnienia ich pozycji.

Dlatego chcemy tworzyć instrumenty wzmacniające przedsiębiorczość i dopływ kapitału do poszczególnych regionów i samorządów oraz przygotować samorządy, bo one będą w bardzo wielkim stopniu, jeśli potrafią, beneficjantami środków unijnych. Z tego powodu chcemy, aby samorządy w zasadniczej mierze korzystały, jako rozwiązanie systemowe, z dochodów z podatków bezpośrednich, a więc tzw. CIT-u i PIT-u.

Chodzi o to, aby taki system był podstawą stabilnych, wysokich, rosnących wraz ze wzrostem gospodarczym i koniunkturą gospodarczej dochodów samorządów terytorialnych od szczebla gminnego do szczebla wojewódzkiego.

Jeśli chodzi o fundusze celowe, to mamy 20 funduszy celowych, z czego 13 to państwowe. Dodatkowo, za miesiąc i dzień rusza 14 fundusz - Narodowy Fundusz Zdrowia. Wydają one mniej więcej 1/6 naszych publicznych pieniędzy, nie zawsze tak gospodarnie, jak bym tego chciał jako minister finansów Rzeczypospolitej. W związku z tym trzeba dokonać pewnych działań dyscyplinujących i reorganizujących jeśli chodzi o planowanie finansowe, kontrolę (także parlamentarną i publiczną) nad gospodarowaniem naszym publicznym groszem.

Proponować chcemy rządowi do zastanowienia się, czy nie należy zlikwidować kilku z tych funduszy m.in. Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, troszcząc się o niepełnosprawnych, w ten oto sposób, że stosowne dotacje będą przekazywane bezpośrednio przedsiębiorstwom, zatrudniającym ludzi mniej sprawnych na nasz wspólny koszt, koszt podatnika. Ale bez niepotrzebnej instytucji pośrednictwa, która czasami nie najefektywniej gospodaruje i dodatkowo podlega niepotrzebnej biurokratyzacji.

Jeśli chodzi o propozycję likwidacji Funduszu Alimentacyjnego: znowu chodzi o likwidację pewnego ogniwa biurokratycznego, natomiast transfery wypłacane z tego tytułu są już przewidziane w reformie, która jest przedmiotem prac rządu tak, aby paniom, które otrzymają z tego tytułu pomoc, wypłaty te zagwarantować.

Jeśli chodzi o agencje Skarbu Państwa, to mamy ich siedem, z tego trzy w rolnictwie i dwie w sferze obrony narodowej. I tutaj proponujemy likwidację jednej agencji wojskowej, której zadania przejęłaby druga agencja wojskowa i pełniłaby równie sprawnie; a mam nadzieję, nawet sprawniej niż do tej pory, oraz likwidacja Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ta ostatnia agencja spełniła bardzo wiele cennych zadać do tej pory, natomiast jej funkcje były po części realizowane przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi, po części ministra skarbu państwa, po części także przez niektóre z instytucji pośrednictwa finansowego.

Co do zakładów opieki zdrowotnej, są też pewne propozycje, które miałyby zapewnić jak najwyższy poziom opieki zdrowotnej tym, którzy z tego muszą korzystać, ale także poprawę polityki finansowej oraz większą gospodarność w planowaniu wydatków i obsługę pacjentów, za nasze wspólne publiczne pieniądze, w szpitalach. Chcemy również wzmocnić kontrolę nad wydatkami na leki, dopłaty do leków, które mają ulżyć tym z nas, którzy są w potrzebie.

Funkcjonowanie jednostek szkolnictwa wyższego i nauki ma swoją specyfikę finansowania. Stykają się tutaj bowiem coraz bardziej wartkimi strumieniami finanse prywatne i finanse publiczne, tak odnośnie dofinansowania badań naukowych oraz wdrożeń, jak i dofinansowania studiów w uczelniach publicznych i niepublicznych.

W rozdziale 8, który wywołuje może większe zainteresowanie, niż np. poprzedni albo następny, mówimy o systemie podatkowym i tzw. daninach publiczno-prawnych. Jeśli chodzi o reformę systemu podatkowego, proponuję rządowi, parlamentowi do dyskusji, Państwu do oceny, przyjazny dla podatnika, dla obywatela, a przede wszystkim dla przedsiębiorcy system podatkowy. Przyjazny i sprzyjający wzrostowi (czyli musi sprzyjać formowaniu się kapitału na fundamencie większej skłonności do oszczędzania, musi być także bardziej sprawiedliwy w odczuciu społecznym). To system, który jest prostszy, który ma szerszą bazę podatkową. Chcemy rozważyć możliwość obniżenia stawek podatkowych zwłaszcza dla grup ludności o najniższych dochodach.

Proponujemy zmianę struktury dochodów podatkowych poprzez wzrost udziału podatków majątkowych w ślad za tym, jak wartość rynkowa majątku będzie rosła, a nie wskutek nakładania jakichkolwiek nowych podatków; co najwyżej będą zmieniane ich formy przy zachowaniu neutralności. Dostosowanie systemu podatkowego do decentralizacji finansów publicznych; wdrażanie rozwiązań sprzyjających formowaniu rodzimego kapitału; ujednolicenie zasad opodatkowania dochodów uzyskiwanych z działalności gospodarczej w ramach tzw. CIT-u; oraz harmonizacja przepisów podatkowych z prawem Unii Europejskiej.

Chcę, abyście państwo wiedzieli i przekazali tę informację społeczeństwu, dlatego, że tyle mitów, że w Polsce są wysokie podatki, to dawno chyba nie było. One są coraz niższe, jeśli chodzi o osoby prawne, natomiast co do nas, podatników indywidualnych, w pierwszym przedziale stawka nominalna, wynosi 19 proc. Ale przy istniejących zasadach kwoty wolnej i kosztach uzysku oraz systemie ulg i zwolnień, efektywna stawka dla przytłaczającej większości podatników, można powiedzieć bez mała, prawie wszystkich (bo ok. 90 proc. Polaków) wynosi około 13,3 proc., co jest bardzo niską stawką.

Ci, którzy mają dochody wyższe i cieszą się z tego, że wchodzą w drugi przedział podatkowy (bo oznacza to, że mają wyższe dochody) przez jakiś czas roku płacą 30 proc. ale w sumie, w skali roku przeciętnie płacą jedynie 17,4 proc. podatku od swoich dochodów, a nie nominalne 30%. Ci zaś którzy mają takie dochody, że przekraczają próg powyżej którego płaci się przez kilka miesięcy 40 proc, efektywnie płacą 29,1 proc. W rzeczywistości więc w Polsce opodatkowane dochodów, przeciętnie biorąc, wynosi 15,6 proc. W skali międzynarodowej, w porównaniach międzynarodowych jest to jedno z niższych opodatkowań.

Ulgi i zwolnienia podatkowe: w PIT mamy 7 odliczeń od dochodu, 7 odliczeń od podatku, 127 zwolnień podatkowych i preferencje przy rozliczaniu dochodów w przypadku małżonków, co inaczej można zinterpretować jako ewidentną dyskryminację tych, którzy nie mają takiego statusu. Jeśli chodzi o CIT mamy 3 odliczenia, 15 zwolnień podmiotowych i 56 zwolnień przedmiotowych.

Wołanie, do którego dołączam jako minister finansów Rzeczypospolitej: tak, należy uprościć system podatkowy. Jednak nie polega to na tym, że trzeba zrobić ze stawek trzech, dwie, dlatego, jak to powiedziałem w środę, w audycji w radiu, każdy ćwierćgłówek potrafi odróżnić stawkę podatkową 19 proc. od 30 proc., tu nie ma nic skomplikowanego. Komplikacje polegają na tym, że mamy dziesiątki, a w sumie jak się dobrze policzy setki, różnych zwolnień i ulg, które częstokroć spełniły już swoją funkcję, częstokroć na dobre nie pełnią żadnej funkcji motywacyjnej, tylko psują system rozliczeń, psują podatnikom krew. I dlatego jesteśmy z nimi, jesteśmy z nimi dlatego, że nikt nie stoi na straży interesu podatników tak, jak ich minister finansów, który chce, aby ten system uprościć. A więc ograniczyć w maksymalnie możliwym stopniu zakres zwolnień i ulg, które wówczas mogłyby być zamienione na ulgi dla wszystkich, bo w ślad za tym poszłyby propozycje obniżki stawek podatkowych.

Jeśli tak by się stało, to skutek makroekonomiczny dla dochodów budżetu dla kolejnych lat 2004-07 (tu się pojawia rok 2007 z tego względu, że rok budżetowy i rok podatkowy różnią się, o czym państwo wiedzą, bo w jednym roku mamy dochody i rozliczamy je na bieżąco, ale w następnym rozliczamy rok cały podatkowo) wyniósłby od 0,4 mld zł, poprzez 2,4, 2,8 do 6,6 mld zł w 2007 roku.

Skąd to się bierze? Dlatego, że jeśli będą, a o tym zadecydują rząd, parlament i pan prezydent; jeśli będą likwidowane, ograniczane ulgi, zwolnienia to absolutnie przy zachowaniu praw nabytych. Jeśli ktoś ma prawo do wykorzystania ulgi np. do remontu czy budowy mieszkań, to ta ulga w sposób oczywisty będzie honorowana i zachowana, bo wszystko co proponujemy, wszystko co proponujemy, jest zgodne z Konstytucją, z obowiązującym w Polsce ustawodawstwem. Choć bardzo wiele rzeczy, które proponujemy wymaga zmiany tego ustawodawstwa, czyli nowych ustaw bądź nowelizacji. Jeśli chodzi o ustawy podatkowe, proponować będę nowe ustawy podatkowe dlatego, że zagmatwanie materii jest już tak wielkie, że znowelizować się ich po prostu nie da. Ustawa np. o VAT była nowelizowana 32 razy w ciągu ostatnich lat.

I teraz mamy kilka propozycji do debaty społecznej, do oceny naszych partnerów społecznych. Zwracam się z pytaniem do podatników: czy Państwo zgadzacie się na to, żeby nie było przywilejów dla niektórych w postaci zwolnień i ulg i czy jesteście za tym, żeby były przywileje dla wszystkich, żeby były nieco niższe stawki podatkowe? I pytam również, który wariant jest lepszy? Ale dla nas lepszy jest, dla nas wszystkich Polaków, ten wariant, gdzie będziemy mieli wyższą skłonność do oszczędzania, bo to będzie finansowało inwestycje i szybkie tempo wzrostu i nowe miejsca pracy i wyższy poziom życia polskich rodzin; i taki, który będzie bardziej sprawiedliwy.

Jeśli chodzi o wariant pierwszy opodatkowania PIT, proponujemy neutralne podejście, tzn. wtedy, kiedy będą się pojawiały się efekty, z ewentualnej eliminacji ograniczeń i ulg, wtedy będą obniżane stawki. Te efekty pojawiają się na znaczącą ekonomicznie skalę (2,4 mld zł dodatkowych dochodów) w roku 2005, z propozycją wprowadzenia ewentualnie podatku 17 proc. do dochodów do 6.600 i pozostawienie pozostałych, tak jak jest teraz. Ten zabieg kosztowałby nas właśnie ok. 2,4 mld, to jest to, co do budżetu by nie wpłynęło choć mogłoby, gdybyśmy tylko ograniczyli ulgi i zwolnienia, a pozostałoby w kieszeni podatników, z wyraźną preferencją dla ludności znajdującej się w bardzo trudnej sytuacji. I na tym polega pro-społeczny charakter Programu Naprawy Finansów Publicznych, że on nie jest, nie daj Boże na koszt biednych ludzi, on jest na korzyść ludzi nie tylko biednych, ale i tych, którym powodzi się dobrze, a będzie powodziło się jeszcze lepiej, jeśli Program ten będzie realizowany. Potem ten podatek mógłby być obniżony, już po następnym roku do 15 proc. i wreszcie w roku docelowym do 13 proc.

Drugi wariant – wprowadzenie zerowej stawki dla minimalnych dochodów, potem 17 proc. dla dochodu przedziału 2,600-18.500, reszta bez zmian. A w roku 2007 – obniżenie podatku, wprowadzenie jeszcze jednej stawki, zachowanie zerowej stawki przy dochodach minimalnych do 4 tys., 15% dla skromnych dochodów w tym przedziale, do 18,5 tys. – 17,0%, reszta bez zmian.

Jest także i trzecia propozycja, aby obniżyć podatki (a wszystkie są propozycjami do dialogu społecznego). Minister finansów, ani nikomu nic nie daje, ani nikomu nic nie odbiera i dlatego się w piekle nie poniewiera, i tak będzie do tej pory. Ja nic nie daję, ja nic nie odbieram, ja proponuję – jeśli cokolwiek daję to pomysły pod rozwagę polityczną, technokratyczną, a przede wszystkim społeczną. I również proponujemy zastanowić się, to może w takim razie pójść jeszcze inną drogą, wyeliminować zasadniczo wszystkie ulgi i zwolnienia i obniżyć wszystkie stawki podatkowe. Obniżenie stawek o 1 pkt. procentowy wszystkich trzech obecnych stawek spowodowałoby, bez zmiany innych warunków, ubytek dochodu budżetu aż o 3,5 mld zł. Więc biorąc pod uwagę prognozę dochodów możliwa byłaby redukcja stawek o 1 pkt proc. w roku 2005 i o kolejny punkt od 2007. Wówczas mielibyśmy stawki 17, 28 i 38 proc. bez ulg i zwolnień. Ale jak się dokładnie przyjrzeć rozkładowi dochodów w Polsce, to w każdym z tych przypadków mamy jednakże inaczej rozłożone grupy beneficjentów, tj. tych, którzy by skorzystali na tym relatywnie więcej bądź mniej. Dyskusja co jest sprawiedliwe a co nie od tego momentu może się rozpocząć.

Ja uważam, że sprawiedliwe jest to co polskie społeczeństwo uzna za sprawiedliwe, a emanacją polskiego społeczeństwa jest pochodzący z demokratycznych wyborów parlament i mamy inne mechanizmy negocjacyjne także w Komisji Trójstronnej, wobec czego oczekuję na oceny co jest efektywne i co jest sprawiedliwe.

Jeśli chodzi o CIT, efektywna stawka została obniżona w roku bieżącym do około 23%, nominalna do 27% (faktycznie polscy przedsiębiorcy płacą jeden z niższych podatków na świecie - to jest kolejna prawda i zaprzeczenie mitu). Wraz z dywidendą od dochodów kapitałowych, która jest jeszcze niższa (wyjątkowo niska, bo wynosi 15 proc.), opodatkowanie w sumie z CIT i dywidendy w Polsce wynosi 38,8 pkt. procentowego. Dla porównania w Unii Europejskiej wynosi on 48,8 pkt., a w OECD ponad 51 pkt. proc. Jesteśmy jednym z krajów o najniższym opodatkowaniu dochodu przedsiębiorców.

Proponujemy wszakże pójść jeszcze dalej, aby było to przyjazne dla formowania się rodzimego kapitału i podnoszenia konkurencyjności polskiej gospodarki, aby tu powstawało coraz więcej miejsc pracy; a także uczciwie wypracowanych fortun ludzi wykształconych, dobrze zorganizowanych, pracowitych, przedsiębiorczych (przy likwidacji występujących ulg i zwolnień można było by obniżyć te stawki do 24 proc.)

Jest także nowatorska propozycja przedkładana pod rozwagę Radzie Ministrów, a mianowicie aby dać pewne władztwo podatkowe organom samorządu terytorialnego, które mogłyby ewentualnie na swoim terytorium, najprawdopodobniej na szczeblu województwa samorządowego, obniżyć, jeśli zechcą, ten podatek jeszcze w dół o kilka punktów procentowych, aby była twórcza rywalizacja, konkurencja pomiędzy regionami, w celu przyciągania przedsiębiorców i rozwoju przedsiębiorczości.

Jeśli chodzi o daniny publiczno-prawne, ciarki człowieka przechodzą. Otóż w naszym systemie istnieje 59 różnych obciążeń o charakterze publiczno-prawnym. Regulacje zawarte są w 35 ustawach i 20 rozporządzenia. Proponuję zasadniczo uprościć ten system poprzez likwidację pewnych danin publiczno-prawnych. To są różnego rodzaju opłaty za koncesje, zezwolenia, przyzwolenia i czasami, żeby ruszyć ciężarówką, wozić towary i rozpocząć swój mały biznes biorąc swój los w swoje ręce trzeba zebrać kilkanaście różnych papierków, za które się w kilku różnych miejscach wnosi kilkanaście różnych opłat.

Co do środków specjalnych, mamy ich 58, u 28 dysponentów, na kwotę w tym roku ponad 4 mld 600 mln zł. Niektóre z nich mają charakter dodatków do płac, inne mają charakter motywacyjny, inne finansują koszty wprowadzania nowych opłat, inne wreszcie finansują działalność statutową, są dochodem pewnych jednostek. Struktura jest taka, że najwięcej środków specjalnych, 29 proc., jest u ministra finansów, na drugim miejscu mamy Ministerstwo Skarbu Państwa – 28 proc., na trzecim Ministerstwo Infrastruktury – 22 proc., minister edukacji, nauki i sportu – 10, pozostałych 24 dysponentów – 11 proc.

W zależności od tego, o której grupie środków specjalnych mówimy, proponuję inne rozwiązania, albo przeniesienie ich do płac, tam gdzie pełnią funkcje płacowe, albo poprzez budżet zagwarantowanie finansowania na odpowiednim poziomie wydatków. Proponuję również konsolidację, uporządkowanie, zwiększenie gospodarności, poddanie w pełnej kontroli publicznej, demokratycznego parlamentu tychże wydatków.

Kolejna kwestia przy długofalowych instrumentach równoważenia finansów dotyczy uelastycznienia wydatków. Mamy 85 powiązań indeksacyjnych (tu mamy dla Państwa przykład, który znalazłem: koszt dzierżawy 1 m kw. ziemi pod budowę hydroenergetyczną na ciągu wodnym jest zaindeksowany na minimalną płacę. Jeśli jest ktoś na sali, kto wyjaśni mi związek ekonomiczny między jednym a drugi, to zatrudnię na stanowisku starszego referenta w Ministerstwie Finansów).

Zmiana tych wydatków powinna być funkcją preferencji społecznych i możliwości budżetu państwa. Nikomu niczego nie proponuję, ani rząd nie będzie proponował, na pewno nie ten rząd (w odróżnieniu od pewnych rządów, które już były, albo pewnych, które jeszcze będą). Proponujemy, aby system uporządkować i aby odejść od bezwładu, od inercji, od automatyzmu wymuszającego na nas, jako podatnikach, łożenie na podwyższanie pewnych transferów w sytuacji, kiedy one nie wynikają ani z naszych preferencji społecznych, ani z możliwości budżetu państwa, tylko z tego, że ktoś kiedyś, gdzieś zapisał 85 powiązań indeksacyjnych, które najczęściej mają rangę ustawową.

Wobec tego proponowałbym aby przyjąć taką opcję, opcję zerową w tym przypadku, że oto likwidujemy wszystkie powiązania indeksacyjne, a jeśli któreś musi istnieć to trzeba to uzasadnić raz jeszcze i je wprowadzić od początku. Opcja zero jest w tym przypadku opcją najlepszą podobnie, jak w odniesieniu do innych działań np. uporządkowania kwestii zwolnień i ulg.

Jest także koncepcja, którą negocjujemy po partnersku i merytorycznie z niezależnych bankiem centralnym, dotycząca możliwości wykorzystania części środków z rezerwy rewaluacyjnej będącej w dyspozycji Narodowego Banku Polskiego, która zgodnie z obowiązującymi przepisami i polskim prawem przynależy się, jest po prostu własnością państwa i przynależy się budżetowi i z tego tytułu chcielibyśmy uzyskać pewne dochody, a nade wszystko stworzyć specjalny instrument finansowy; taki nowy wehikuł w postaci funduszu rewolwingowego, który by umożliwiał nam prefinansowanie części środków płynących z Unii Europejskiej. Chodzi też o to, aby także z części z tych zasobów rewaluacyjnych, z tej rezerwy dokapitalizować Narodowy Bank Polski, który ma słabą kapitalizację. Na ten temat trwają rozmowy i jestem dobrej myśli, że przy poszanowaniu niezależności banku centralnego i naszych racji merytorycznych znajdziemy twórczy kompromis.

Rozdział dziesiąty mówi o instrumentach finansowych, niektórych nowych: o sekurytyzacji, o partnerstwie kapitału publicznego i prywatnego. Mówi on również o pewnych nowych, dodatkowych instrumentach, zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorców, dotyczących poręczeń i gwarancji. Wreszcie wskazuje on na instrumenty, które mają służyć do sięgania po długi pieniądz na długie projekty inwestycyjne, zwłaszcza infrastrukturalne z funduszy otwartych emerytalnych.

Dyscyplina finansowa, długo mówić, mało czasu, mamy wiele pomysłów, niektóre wiążą się także z audytem, który będzie coraz sprawniej funkcjonował. Będziemy proponować pewne zmiany w ustawie o finansach publicznych dyscyplinujących finanse i zwiększające prerogatywy ministra odpowiedzialnego za finanse publiczne, jeśli chodzi o gospodarowanie naszym wspólnym groszem przez innych dysponentów.

Wreszcie rozdział dwunasty: dostosowania do norm międzynarodowych. Otóż deficyt budżetu państwa w relacji do PKB, to co państwo widzieliście wcześniej, jeśli będzie realizowany mój wariant przyspieszania tempa wzrostu gospodarczego, szybki wzrost, sprawiedliwy podział, korzystna integracja, skuteczne państwo, czyli jeśli podejmiemy się wspólnie urzeczywistnienia problemu naprawy finansów Rzeczypospolitej, przy rosnących dochodach i przy rosnących wydatkach z budżetu państwa zarówno na cele społeczne, socjalne, jak i rozwojowe, deficyt w roku przyszłym obniżyłby się na stosunkowo skromną skalę ze względu na efekt fiskalny przystępowania Polski do Unii Europejskiej.

Po tym ta skala schodzenia w dół byłaby nieco silniejsza, przy czym my mamy inną metodologię liczenia deficytu budżetowego niż ta, która obowiązuje w państwach Unii Europejskiej. Tzw. system ESA 95 (European System of Accounting) inaczej tę kategorię definiuje i według tych kategorii deficyt w tym roku w Polsce budżetowy wynosi jedynie 4,1 proc. PKB. W roku następnym byłby na poziomie 3,8%, potem 3,4% i w roku 2006 spełniamy kryterium fiskalne z Maastricht.

Ten program przyjmuje założenia, albo inaczej, proponuje osiągnięcie takiego celu, że Polska spełni wszystkie kryteria z Maastricht w roku 2006 tak, aby od roku 2007, jeśli takie decyzje podejmiemy i jeśli uzgodnimy z partnerami z Unii Europejskiej przy jakim poziomie kursu złotego do euro wchodzić do Wspólnego Obszaru Walutowego, móc wprowadzić euro.

Wiele z tych kryteriów spełniamy już. Inne - dług publiczny – macie państwo też dane, jak ten dług publiczny właśnie przy tej strategii proponowanej stabilizuje się wokół 52-53 procent, według naszej metody. Natomiast Polska ma absolutnie bezpieczny, pod pełną kontrolą, poziom długu publicznego jeśli chodzi o kryteria z Maastricht, gdyż wynosi on 42%, 43,5 proc. w tych latach bieżących i potem utrzymuje się poniżej 45 proc. Gdzież nam do 60 proc. według kryterium z Maastrich w ramach realizacji tego scenariusza. Niski dług z pewnością będzie służył wysokiej wiarygodności Polski na rynkach międzynarodowych, kapitałowych i finansowych, a także w ślad za tym, szeroko dopływającemu kapitałowi, który będzie współfinansował naszą akumulację. Tu mamy właśnie te kryteria z Maastricht, które wtedy byśmy spełnili w roku 2006.

I wreszcie czym by groziło zaniechanie, nie podjęcie tej prospołecznej, prorozwojowej, przyspieszającej wzrost i zwiększającej zakres sprawiedliwego podziału dochodu narodowego, kompleksowej przebudowy finansów publicznych. Otóż kreślimy ten scenariusz stagnacji i kryzysu, jak państwo widzieliście. Jeśli chodzi o relacje finansowe, to deficyt budżetowy rośnie według naszych kryteriów z 5,5% do 9,4% i absolutnie byłby zaprzeczeniem wiarygodności polskiej gospodarki, uniemożliwieniem praktycznie obsługi długu publicznego i finansowania tak wielkiego deficytu bez perturbacji finansowych, a w ślad za tym ekonomicznych i być może społeczno-politycznych.

Jeśli chodzi o dług publiczny, już w roku 2005 przekroczylibyśmy 60 proc., być może nawet wcześniej, a więc trzeba byłoby po prostu odejść od deficytu w roku następnym, co jest niemożliwe. Natomiast według ESA 95, przekroczylibyśmy w roku 2006 66 proc, a więc spadłaby możliwość wejścia do obszaru euro w dalszej perspektywie i skorzystania z dobroczynnych jego efektów w postaci zmniejszenia kosztów transakcyjnych, podniesienia konkurencyjności polskich przedsiębiorców i w ślad za tym standardu życia polskich rodzin.

Chodzi o to, proszę Państwa, żeby wyzwolić w polskiej gospodarce zdrową tendencję szybkiego rozwoju i sprawiedliwiej dzielić coraz obfitsze efekty, jakie ta gospodarka przynosi. Chodzi o to, by rozwijać się szybciej niż kraje, którym w cywilizacyjnym rozwoju dane było osiągnąć wyższy poziom rozwoju. Polska obecnie ma, licząc według parytetu siły nabywczej porównującego rzeczywistą siłę dochodów, którymi dysponujemy, z tym co mogą kupić inne narody, produkt krajowy brutto w porównaniu do przeciętnej Unii Europejskiej szacowany na ok. 41 proc. obecnie. Jeśli podejmiemy wspólnie Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej, nasze tempo wzrostu spowoduje, że już w roku 2006 ta luka cywilizacyjna zmniejszy się w sposób odczuwalny, bo przeciętne PKB na głowę przekroczyłby 45 proc. poziomu UE.

Jeśli zaś program ten nie zostałby przez nas podjęty, wtedy wystąpiłaby odwrotna tendencja i relacja polskiego PKB do tego, którym cieszą się mieszkańcy wyżej rozwiniętej części naszej Europy, pogorszyłaby się. Bylibyśmy coraz bardziej w tyle. Z tego względu uważam, że podjęcie Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej to konieczność i imperatyw. Jest to konieczne, by rosła Polska i jej prestiż na arenie międzynarodowej. Będzie on rósł dzięki temu, że coraz szybciej będzie rozwijała się nasza gospodarka. Warunkiem tego rozwoju jest coraz większa konkurencyjność polskich przedsiębiorców, większa skłonność do oszczędzania, do inwestowania i do formowania rodzimego kapitału. Wszystko to będzie możliwe wtedy, kiedy radykalnie będzie spadać bezrobocie i kiedy istotnie będą zwiększały się nasze dochody. Myślę zarówno o dochodach ludności pracującej, jak i naszych emerytów i rencistów. Sprawi to, że mniejsze będzie zróżnicowanie standardu życia, nie tylko między tymi, którymi się powodzi lepiej i tymi którym się nie powodzi najlepiej w naszej ojczyźnie, ale również między całym naszym narodem, a tymi, którzy w cywilizacyjnym rozwoju potrafili wyrwać się do przodu.

Jest to Program, który ma łączyć Polaków w trosce o wspólne dobra, ale zarazem w trosce o dobro każdego z nas, każdego regionu, każdej gminy, każdej wsi i miasta; każdej polskiej rodziny, każdej polskiej firmy. A więc ta troska o finanse Rzeczypospolitej jest także troską o nas samych. Mówiłem o tych trzech poziomach budżetu: budżet naszej Unii Europejskiej, naszego państwa, naszych samorządów, ale tak na dobrą sprawę, w Programie Naprawy Finansów Rzeczypospolitej chodzi o finanse obywateli Rzeczypospolitej.

Chodzi o to, żebyśmy mogli zawsze - jeśli będziemy tego chcieli - znaleźć dobrą pracę. Lepiej płatną niż w przeszłości i coraz lepiej zorganizowaną. na arenie międzynarodowej.

Polska znajduje się na rozdrożu. Nie widzę obecnie żadnej możliwości kontynuacji obecnego stanu. Albo wykorzystamy historyczną szansę cywilizacyjnego skoku do przodu, który już za kilka lat przyniesie wyraźne efekty, albo w wyniku partykularyzmów i walki o taki czy inny przywilej, szansa ta zostanie storpedowana. Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej jest programem, na który oczekuje społeczeństwo. Wychodzi on naprzeciw temu, na co czekają samorządy dając im większe prerogatywy, większe możliwości decydowania o tym, jak wykorzystywać publiczny grosz na swoim terytorium.

Jest to również program, na który oczekują polscy przedsiębiorcy, ponieważ proponujemy im bardziej przyjazny system podatkowy, nakładający niższe obciążenia podatkowe. Proponujemy także równoczesną eliminację stosowanych do tej pory ulg i zwolnień, które w większości, jeśli nie we wszystkich przypadkach, swoją funkcję spełniły. Program ten jest przyjazny dla nas, jako konsumentów, pracowników, emerytów i rencistów, dlatego, że proponujemy obniżenie stawek podatkowych. A jeśli chodzi o naszych emerytów i rencistów, którzy już od jutra będą dostawać znacząco podwyższone świadczenia emerytalno-rentowe, to te propozycje idą jeszcze dalej. Proponujemy obniżenie w większym stopniu stawek dla ludności o relatywnie niższych dochodach. Proponowany program jest więc programem, który ma zdecydowanie więcej korzystnych stron niż uciążliwości. A jeśli przewiduje jakieś uciążliwości, to w większym stopniu dla biurokracji, dla niektórych polityków, dla ociężałego aparatu instytucji pośrednictwa finansowego. Chcemy to uporządkować i dlatego liczę na rzetelny, spokojny, merytoryczny dialog społeczny w tej sprawie. Nie można jej bowiem wygrać bez zrozumienia i przyzwolenia społecznego. Nie wyobrażam sobie jednak, żebyśmy jako społeczeństwo nie aprobowali rozwiązań, które nam mogą służyć lepiej, niż jakiekolwiek alternatywne rozwiązania.

Dlatego też chciałbym prosić Państwa, ludzi mediów, żebyście wraz z nami, za pośrednictwem papieru, mikrofonu i kamery, prowadzili ten dialog społeczny. Trzeba stawiać trudne pytania, siać wątpliwości, tam gdzie je sami mamy, rozstrzygać dylematy, które przedkładamy, proponować rozwiązania i dokonywać wyborów w ramach alternatyw, które zaproponowaliśmy. A jeśli pojawią się pomysły lepsze, to pragnę zapewnić, że jesteśmy otwarci na ich wysłuchanie i uwzględnienie, skądkolwiek by one nie płynęły.

My nie mówimy o naprawie finansów z punktu widzenia rządzącej koalicji, czy z punktu widzenia rządu pana premiera Millera. W sposób świadomy mówimy o Naprawie Finansów Rzeczypospolitej. To wymaga pospolitego ruszenia. Ojczyzna jest w potrzebie i ma wspaniałe perspektywy. Za 31 miliardów można dostać 62 miliardy złotych! Żaden Polak nie podjąłby ryzyka nie wykorzystania takiej szansy. Jeśli podejmiemy wspólne dzieło Naprawy Finansów Rzeczypospolitej, to na pewno nie wyjdziemy na tym, jak Zabłocki na mydle. Dziękuję!

 

(Pytania dziennikarzy do Wicepremiera i Ministra Finansów, prof. Grzegorza W. Kołodko)

 

Henryk Smuczek - magazyn “Solidna firma”: Panie premierze, mówi się, że szara strefa sięga ok. 30 proc. PKB. Z drugiej strony jest szereg solidnych firm, rzetelnych płatników, które zgrupowały się na “Białej Liście”. To pomysły pokrewne do pańskiego “Złotego fiskusa”. Czy takie firmy mogą liczyć na jakieś względy urzędów skarbowych czy instytucji finansowych? Czy rzetelność popłaca?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Nie mam żadnych wątpliwości, że warto być rzetelnym i uczciwym i, że to popłaca. Jeżeli ktoś jeszcze w to wątpi, to powinien szybko z tej wątpliwości być wytrącony. Fakt, że dotyczy to przedsiębiorców. Cenię sobie niezwykle inicjatywę, o której Pan mówi – “Białą listę”. Mam nadzieję, że ta lista będzie się nieustannie wydłużała i jeśli nie wszystkie, to z czasem prawie wszystkie polskie firmy, także w skutek realizacji naszego Programu Naprawy Finansów Rzeczpospolitej, znajdą się na tej liście. Natomiast co do fiskusa. Fiskus traktuje wszystkich rzetelnych podatników tak samo. Chciałbym, żeby w coraz większym stopniu przyjaźnie.

Natomiast szara strefa - różne są szacunki, sądzę, że ten bliższy rzeczywistości to jest ok. 15 procent, a nie 30 proc. produktu krajowego brutto. I my w swojej polityce nie chcemy wylewać dziecka z kąpielą, tylko absorbować szarą strefę, a więc włączać ją do oficjalnego, rejestrowanego, a także w ślad za tymi propozycjami, coraz mniej opodatkowanego oficjalnego sektora. Jestem wobec tego przekonamy, że jeśli Program Naprawy Finansów Rzeczpospolitej zostałby zrealizowany, w podobnym kształcie do tego, który tutaj państwu pod rozwagę przedstawiam, to i lista firm na “Białej Liście” będzie znacząco dłuższa i zakres szarej strefy będzie zdecydowanie mniejszy.

 

Katarzyna Kościelak, Program Pierwszy Telewizji Polskiej: W dotychczasowych dyskusjach na temat finansów publicznych przewijał się wątek podatku liniowego. Pojawiał się i znikał. Chciałam zapytać, czy brali Państwo pod uwagę wprowadzenie takiego podatku, przy równoczesnej likwidacji wszystkich ulg i dlaczego w ostateczności go nie wprowadzono?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Tak. Braliśmy pod uwagę różne warianty, w tym także raz jeszcze przedyskutowaliśmy bardzo spokojnie i rzeczowo sensowność, a dokładniej bezsensowność, wprowadzania podatku liniowego jeśli chodzi o opodatkowanie dochodów osobistych. Nie jest przypadkiem, że w przytłaczającej większości krajów świata, można powiedzieć, prawie wszystkich, podatki są progresywne, gdyż wynika to z funkcji marginalnej dochodów i podatek liniowy, obojętnie jaka by nie była jego stawka, byłby ewidentnie niesprawiedliwy; zwiększyłby bowiem obciążenie ludności o relatywnie niskich i najniższych dochodach, a uprzywilejowywałby tych, którzy mają dochody wysokie, niekiedy wręcz bardzo wysokie. Dlatego podatku liniowego w Polsce nie będzie. Mogę Pani zaręczyć, że nie będzie go nigdy, dlatego, że ten pomysł naprawdę nie ma głębszego ekonomicznego sensu, choć być może publicystycznie czasami jest znośny.

 

Rafał Zasuń, Gazeta Wyborcza: W programie rządowym “Przedsiębiorczość, rozwój, praca” zapisano jednolitą stawkę podatkową dla przedsiębiorców, niezależnie od formy prawnej. Teraz Pan nic o tym nie mówił. Czy to znaczy, że ten pomysł odłożono do lamusa? I drugie pytanie od razu: niewiele się tutaj mówiło o podatkach pośrednich. Co będzie z akcyzą na prąd? Czy ona zostanie zniesiona i co z postulatem, który się również pojawia w programie rządowym zmniejszenia udziału podatków pośrednich w dochodach budżetu?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jeśli chodzi o akcyzę na prąd to rozwiązanie zostało wprowadzone przez parlament przed z górą rokiem, stanowi pewne stabilne źródło dochodów i w sposób oczywisty pozostaje w tym systemie rozwiązań, z jakimi mamy tutaj do czynienia. Jeśli chodzi o opodatkowanie dochodów z działalności gospodarczej, propozycje są takie, aby ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą płacili podatek od działalności gospodarczej, a więc jednolite opodatkowanie w ramach tzw. CIT-u wraz z propozycją obniżenia stawki przy równoczesnym ograniczeniu eliminacji ulg i zwolnień, o czym mówiłem.

Natomiast ci, którzy mają dochody innego typu, będą płacić podatek tak, jak do tej pory - od dochodów osobistych PIT. Jeśli chodzi o proporcje dochodów podatkowych: w zależności od tego, jaka będzie dynamika gospodarki, jak będą rozkładały się formy aktywności gospodarczej. W tej perspektywie, o której tutaj mówimy, ze względu na propozycje pewnych redukcji podatków dla zwłaszcza ludności niżej uposażonej, relatywnie mniejsze będzie znaczenie podatków bezpośrednich. Chcę jeszcze raz podkreślić, że podatki bezpośrednie według tej propozycji przestałyby być dochodem budżetu państwa, a stałyby się dochodem samorządów terytorialnych i finansowałyby funkcjonowanie naszych lokalnych społeczności - od gminnej do wojewódzkiej. Natomiast Państwo zasadniczo utrzymywane będzie z podatku od wartości dodanej, tzw. VAT- u, którego regulacje są przesądzone obecnie stosowanym systemem i uzgodnieniami z Unią Europejską oraz akcyzy, której stawki opodatkowania Państwu są znane.

 

Krzysztof Kurek Radio “Eska”: Panie Premierze. Chciałem zapytać, ile będzie wynosiła efektywna stawka podatkowa w progu od 6.600 do 37 tys., zarówno w wariancie pierwszym, drugim, jak i trzecim?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Trwają w tej sprawie obliczenia. Propozycje, które tutaj Państwu przedstawiamy i szacunki, proszę o tym pamiętać, są wyliczeniami opartymi o dane sprawozdawcze dla roku 2001, gdyż tylko takimi o tej porze dysponujemy. No, ale jak wiemy, kończy się już dzisiaj drugi miesiąc roku 2003 i następują pewne zmiany w strukturze. Wobec tego, gdyby to rozwiązanie weszło i to jeszcze w warunkach roku 2005, 2006, 2007 dopiero działałoby w pełni, wyliczenia w oparciu o proporcje z roku 2001 mogłyby być nieadekwatne. Jak będziemy dysponowali lepszymi szacunkami wraz z biegiem czasu będziemy państwa o tym informować, a nade wszystko zamieszczać je na naszej stronie internetowej www.mf.gov.pl.

 

Wojciech Moskwa, Agencja Reuters: Panie premierze. Pan powiedział, że fundusze celowe są teraz jedną szóstą wydatków publicznych. Jakich oszczędności można się spodziewać przez reformę; i drugie pytanie na temat rezerwy rewaluacyjnej. Ile z tej rezerwy ma pójść na współfinansowanie kosztów Unii Europejskiej. Dziękuję.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jeśli chodzi o pierwszą kwestię: pamiętajcie Państwo, że fundusze celowe, jak sama nazwa mówi, realizują różne słuszne cele. Np. fundusz ubezpieczeń społecznych finansuje, przy olbrzymich dotacjach kosztem podatnika z naszego wspólnego budżetu, zabezpieczenie emerytalno-rentowe. Fundusz ochrony środowiska przyczynił się do tego, że w wielu miejscach naszej pięknej Polski - woda czystsza i powietrze czystsze.

Fundusze pełnią różne funkcje. W naszych propozycjach chodzi o to, aby poddać pełnej kontroli gospodarkę tymi funduszami i wyeliminować niektóre zbędne, niepotrzebne ogniwa i sądzę, że w sumie osiągnąć oszczędności, ale nie na zaspakajaniu ludzkich potrzeb, nie na utrudnianiu rozwoju przedsiębiorczości, tylko eliminacji zbytecznej biurokracji i, być może zdarzającemu się tu i ówdzie (o czym Państwo czasami też opinię publiczną informujecie i nam na to zwracacie uwagę, za co dziękuję) marnotrawstwu.

Hasło, które przyświeca, jeśli takie by trzeba było wymyślić, Programowi Naprawy Finansów Rzeczypospolitej to “żadnego marnotrawstwa, jak najwięcej gospodarności”. Chodzi nam o to, żeby te fundusze były bardziej gospodarne, ale sądzę, że w ujęciu stricte finansowym odpowiadając wprost na Pańskie pytanie są to kwoty, które mogą wynosić kilkaset milionów złotych rocznie i warto się nad tym pochylić i potrudzić. Jeśli chodzi natomiast o rozmowy z Narodowym Bankiem Polskim, myślimy o tym, że mniej więcej w jednej trzeciej ewentualne środki, które tutaj są do dyspozycji narodu, państwa i społeczeństwa polskiego z tej rezerwy rewaluacyjnej mogły być wykorzystane na współfinansowanie naszych wpłat do wspólnego budżetu unijnego, które to pieniądze wrócą szybko do kraju, do gospodarki. Być może pomnożone przez dwa. A więc jest to nie tyle wydawanie pieniędzy, ile inwestowanie.

Rezerwa rewaluacyjna to tak, jakbyście się Państwo ubezpieczyli na wypadek ozdrowienia. Nie znam takich systemów ubezpieczeniowych na świecie, że ktoś się ubezpiecza od zdrowia. Ubezpiecza się od przypadku zachorowania. Wobec tego ta rezerwa jest zbyteczna w tej fazie. W tej sprawie jest zresztą kompletna zgodność wszystkich ekspertów w kraju i za granicą. Są pewne kwestie techniczne i formalno-prawne i na te tematy spokojnie, rzeczowo, przyjaźnie z Narodowym Bankiem Polskim dyskutujemy. Jak będą rozwiązania gotowe, oczywiście, że Państwo będziecie o tym informowani.

 

Robert Stanilewicz, TVN 24: Panie Premierze, czy to, że w Programie Naprawy Finansów Rzeczypospolitej nie ma informacji na temat systemu emerytur rolniczych oznacza, że tu nie są planowane żadne działania. I jeszcze drugie pytanie: wzmocnienie roli samorządów w wydawaniu pieniędzy publicznych może prowadzić do zmniejszenia liczby powiatów, na przykład, czy ich likwidacji, jakby się wcześniej takie nieoficjalne?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Odnośnie pierwszego pytania. Pamiętajcie kochani, że ja powiedziałem na początku: 100 tys. znaków, 13 rozdziałów, kilkadziesiąt paragrafów, kilkaset punktów, 14 załączników. Dokument przekazany dzisiaj, niezależnie od wielostronicowego listu wprowadzającego, liczy ponad 140 stron, a nie są to jeszcze wszystkie załączniki. To są dylematy, to są propozycje do dyskusji. Konsultacje, które Rada Ministrów prowadziła w ostatni poniedziałek i po pracy trwającej przez wiele miesięcy, i to także pragnę podkreślić, cały szereg programowych propozycji tutaj prezentowanych są to pomysły, czasami nie nowe, zgłaszane już wcześniej i nie tylko przez kręgi zbliżone do rządzącej koalicji, ale także reformatorskich parlamentarzystów, polityków, publicystów krytykujących nawet naszą politykę, czasami słusznie i za te słuszne uwagi krytyczne, jako wicepremier, minister finansów dziękuję, bo z nich potrafię skorzystać.

Ad rem jednak. Tak - tam są w tej sprawie określone propozycje, gdyż zdarzają się pewne wypadki właśnie tej niegospodarności, czy marnotrawstwa, które chcielibyśmy ograniczyć. Nie ulega wątpliwości, że trzeba zmienić proporcje finansowania wydatków z kasy rolniczych ubezpieczeń społecznych w trosce o zapewnienie odpowiednich dochodów starszej części ludności wiejskiej rolniczej. Oni też się będą cieszyć waloryzacją, która rozpoczyna się 1 marca - emeryci i renciści rolniczy. Ale chcemy zmienić te proporcje w taki sposób, żeby w nieco mniejszym stopniu dopłacać do kasy rolniczych ubezpieczeń społecznych niż do tej pory z publicznych pieniędzy, podatnika, z budżetu państwa i w ślad za tym, aby w większym stopniu partycypowała w finansowaniu tej instytucji sama ludność rolnicza, zwłaszcza ta jej część, której powodzi się dobrze i coraz lepiej, a której będzie powodziło się zdecydowanie lepiej, gdyż to ona będzie największym beneficjentem integracji europejskiej. Mam na myśli chwilę, gdy staniemy się już za 14 miesięcy członkiem Unii Europejskiej.

 

Jerzy Krycki, Japońska Agencja Prasowa Kyodo: Panie Premierze, czy projektując całkowitą likwidację ulg i zwolnień podatkowych wziął Pan pod uwagę wpływ, jaki to może wywrzeć na bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Tak, oczywiście. Nam zależy na bezpośrednich inwestycjach zagranicznych. Zawsze byłem ich fanem, gdyż uważam, że stanowią istotne źródło uzupełniania kapitału krajowego. Nie mogą go zastąpić, to byłaby iluzja. Strategię sukcesu, jak wspomniałem, trzeba budować w oparciu o priorytety dla formowania się rodzimego kapitału przy wysokiej skłonności do oszczędzania, co jest możliwe li tylko i wyłącznie wtedy, kiedy jest wysoki i rosnący poziom dochodów realnych ludności, a więc polskich rodzin. Wobec tego, inwestowanie w Polsce zależy od tego, jakie będą zarobki i dochody polskich rodzin, ile zechcą oszczędzać i jak efektywne będą mechanizmy, instrumenty, organizacje pośrednictwa finansowego. Natomiast, szanujemy – jak powiedziałem – prawa nabyte i tam gdzie są pewne ulgi uzgodnione i funkcjonują, tak będzie nadal.

I z tego punktu widzenia nie ma żadnych powodów do zaniepokojenia. Natomiast ewentualne zmniejszenie podatku, zresztą w ślad za postulatami także przez państwa często powtarzanymi, od dochodu przedsiębiorców z 27 do 24 proc. i umożliwienie samorządom dalszej redukcji, być może do 22, może nawet do 20, jest wielką zachętą dodatkową w stosunku do tej, które już mamy w naszym systemie, do dalszego napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zwłaszcza do naszego przemysłu przetwórczego, gdzie one są bardzo potrzebne, gdyż to jest jedną z dźwigni w naszej strategii przyspieszonego tempa wzrostu gospodarczego. Wspominałem o tym, że ma ono opierać się na ekspansji eksportu i już dzisiaj widać w niektórych przypadkach, że właśnie dzięki inwestycjom bezpośrednim mamy konkretne efekty.

Z jednej strony zatrudniają one wielu nas, Polaków, przy okazji podnosimy swoje kwalifikacje, a z drugiej strony znakomicie poprawiają bilans handlowy. Przykładem może być Wielka Brytania, gdzie jesteśmy bliscy zrównoważenia obrotów eksportu oraz importu i bardzo szybka ekspansja eksportowa Polski na rynek brytyjski jest w dużym stopniu funkcją szybko rosnącej produkcji z inwestycji kapitału brytyjskiego zrealizowanych w Polsce. Takich przykładów będzie coraz więcej, jeśli naprawimy finanse Rzeczypospolitej, bo to jest także bardzo dobra oferta dla inwestorów zagranicznych, o czym oni już wiedzą. Mamy wiele sygnałów sympatycznego zainteresowania tymi projektami.

 

Mariusz Gierszewski, Radio Zet: Panie wicepremierze, czy w związku z prezentacją programu naprawy finansów, jak i też zmian podatkowych czuje się Pan jakoś zagrożony, bo skąd te środki bezpieczeństwa, które dzisiaj zostały tutaj zastosowane, a do tej pory nie gościły w tym ministerstwie.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Ja się nie czuję niczym zagrożony, dlatego, że za tym, co proponuję – jak sądzę – opowiada się zdecydowana większość polskiego społeczeństwa, która doskonale rozumie, że jeśli finanse Rzeczypospolitej będą lepsze, to i ludzie będą mieli się lepiej. A jeśli się czymkolwiek mogę czuć zagrożony, to być może czasami nierzetelnością relacji z tego, co mówię. W związku z tym zaręczam państwu, że natychmiast po konferencji prasowej cały stenogram, łącznie z pańskim pytaniem i z tą odpowiedzią będzie do znalezienia od teraz na zawsze na stronie internetowej w portalu naszego resortu www.mf.gov.pl

 

Jarosław Oleś, “Wiadomości” Telewizja Polska: Panie Premierze, powiedział Pan tutaj, że program obejmuje fundamentalne zmiany w różnych systemach, m.in. podatkowym. Czy nie obawia się Pan, że wszystkie fundamentalne propozycje do tej pory albo bardzo długo trwała debata nad nimi, czy dyskusja na forum rządu, a potem bardzo często obalane były już w parlamencie, nie mówiąc o tym, że ich finał był nie zawsze najlepszy. Czy nie obawia się Pan, że tutaj ta publiczna dyskusja nad tak wielością alternatyw i różnych propozycji rozciągnie w czasie samą ideę i wprowadzenie tego w życie.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Takie obawy człowieka rozumnego, a my tu jesteśmy rozumni, nie mogą ominąć. Ale ja liczę na Państwa. Ja liczę na wasze wsparcie, dlatego, że w rzeczy samej: Państwo, jako ludzie mediów, którzy macie tak wielki wpływ na to, jak będzie toczyła się dyskusja i jak będą zapadały decyzje, także w jakim stylu i w jakim tempie, macie tutaj bardzo wiele do powiedzenia. I dzisiaj jest wybór: albo iść drogą sensu, rozwoju, ku dobrobytowi, poprzez naprawę finansów Rzeczypospolitej i realizować strategię rozwoju, albo politykę brnięcia. Mnie ta druga nie interesuje. Sądzę, że państwa też nie. I przypuszczam, że także przytłaczającą większość parlamentarzystów i grup środowiskowych, partnerów komisji społecznej interesuje tylko i wyłącznie Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej.

Natomiast tak, trudność tkwi również w szczegółach i o tych szczegółach chcemy szybko dyskutować. Realizacja tego programu bezsprzecznie wymaga specjalnego mechanizmu koordynacji, także na szczeblu rządu. W tej sprawie mamy także pewne propozycje, gdyż krytyczna masa tych rozstrzygnięć powinna przeprowadzona być przez procedury legislacyjne tak, aby w ślad za budżetem stabilizacji i rozwoju na rok 2003 dobry budżet, już w oparciu o inne zasady i w innych realiach, jako że będziemy członkiem Unii Europejskiej, na rok 2004 przyjąć na czas po to właśnie, żebyśmy mogli sprawiedliwiej dzielić więcej. Ale obawy, o których Pan mówi mogą istnieć, przy czym mamy propozycje, jak prowadzić dialog, jak rozstrzygać dylematy merytoryczne, jak podejmować decyzje.

To jest do zrobienia. Ale to jest nie do zrobienia bez państwa pomocy. To jest do zrobienia, ale nie przy skłóceniu. To jest do zrobienia, ale nie przy trosce o swoje partykularne interesy. Być może każdy musi spuścić troszkę z tonu i czasami, naprawdę, zapomnieć o takich, czy innych animozjach. Rzecz bowiem, w rzeczy samej, idzie o Rzeczpospolitą, o nasze wspólne interesy. To jest zakręt, to jest zakręt historii. Nie można trwać w kontynuacji ze względu na to, że pewne mechanizmy wygasły. Pojawia się pewna nowa okoliczność. Jest nowa rzeczywistość. I to nie oznacza, że to, od czego chcemy odejść, w każdym momencie przeszłości było złym rozwiązaniem.

Rozwiązania spełniają swoje funkcje. I trzeba mieć nowe instrumenty i nowe rozwiązania. I dlatego proponujemy odejść od tych, które już spełniły swoje funkcje. Wprowadzić w to miejsce, obok – zamiast, dodatkowo nowe i zdynamizować tę gospodarkę. I dlatego liczę na państwa pomoc, że te trudności, które mogą wystąpić, będą rozładowywane.

 

Maciej Małek, “Chłopska Droga”: Panie Premierze. Jeszcze chwilę o tych partykularnych interesach, jeżeli Pan pozwoli. Jak, pańskim zdaniem, wdrożenie programu będzie rzutować na możliwości wygenerowania z budżetu środków na dopłaty dla producentów rolnych. Dziękuję.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: To jest dobre pytanie. I odpowiem Panu tak – bez realizacji tego Programu szansę na wygospodarowanie środków do dopłat bezpośrednich widzę jako zerowe. Dzięki realizacji tego programu te szanse mogą być realne. Tu nie ma alternatywy. Jeśli ktokolwiek ma złudzenie, że da się wygospodarować środki i, że rolnictwo skorzystać mogłoby bez realizacji tego Programu, to nie rozumie ani polskiego rolnictwa, ani istoty integracji, ani istoty Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej.

Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej jest także programem naprawy i poprawy finansów polskiego rolnictwa. I jeśli będzie zrealizowany, to szansa na to, że będą środki w naszym budżecie na współfinansowanie tego, co będzie płynęło z Unii Europejskiej, będą zdecydowanie większe niż w sytuacji, gdybyśmy tego Programu nie podjęli. Stąd też jestem przekonany, że polska wieś, polscy rolnicy i grupy interesów, które dbają o tę część naszego społeczeństwa i gospodarki tak to będą rozumiały i dowody dawał mi Pan wicepremier Kalinowski i inni koledzy z tamtego środowiska.

 

Krystyna Milewska, “Rzeczpospolita”: Ja mam bardzo krótkie pytanie, kiedy my poznamy 100 tys. znaków, 13 rozdziałów, żeby się móc konkretnie ustosunkować do konkretnych rozwiązań. Ja mam bardzo dużo pytań, ale nie będę pytać o jakieś szczegóły dotyczące, np. nie wiem – ulg podatkowych, czy konkretnych funduszy, dlatego że to, co żeśmy dzisiaj poznali, to jest idea. Kiedy będzie to dostępne w Internecie, tak abyśmy mogli pisać o konkretach. Dziękuję.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Mam nadzieję, że Pani Redaktor także będzie potrafiła pisać o strategii, o ogółach. Dlatego, że żeby pisać o konkretach to wpierw sokolim wzrokiem trzeba na to spojrzeć z lotu ptaka. Tu w rzeczywistości nie chodzi o taki, czy inny zapis w tym, czy innym miejscu, tylko chodzi o to, czy mamy naprawić te finanse, czy mamy je psuć dalej, albo pozwalać na ten lot ćmy do ognia. A ja proponuję, żeby to przerwać. Natomiast, kiedy Państwo się będziecie mogli zapoznać z dokumentem? W sposób oczywisty wtedy, kiedy taką decyzję podejmie Rada Ministrów i kiedy Rada Ministrów zaproponuje, co rozstrzygnąć w sposób taki a nie inny, a gdzie stawia alternatywne pytania do dialogu publicznego.

Na Radzie Ministrów, tak jak postanowił Pan Premier Miller, dokument powinien być w połowie marca, po uwzględnieniu uwag, na które oczekuję ze strony wszystkich członków Rady Ministrów, gdyż dokument, wstępny projekt, został im przekazany i pewne z tych rozwiązań, które Państwu referuję, który już możecie referować swoim czytelnikom, słuchaczom, telewidzom, o co proszę, mogą się utrzymać, inne mogą być weryfikowane, gdyż nie tylko prawem, ale i obowiązkiem członków Rady Ministrów jest zgłaszanie lepszych pomysłów od tych, które wypracowaliśmy do tej pory.

Natomiast z pewnością dokument będzie dostępny dla opinii publicznej i liczymy na jego krytyczny “ostrzał”, alternatywne, jak powiedziałem lepsze propozycje i stanie się to już wkrótce, jeśli rząd będzie gotowy do przedstawienia propozycji i jeśli my będziemy dysponować bardziej konkretnymi propozycjami, gdyż cały czas nad tym programem pracujemy.

 

Jan Piński, Tygodnik “Wprost”: Powiedział Pan, że reforma zwiększa zakres sprawiedliwego dochodu narodowego, czy to oznacza podwyżkę podatków dla najlepiej zarabiających?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Nie przewidujemy, jak wszyscy Państwo słyszeli, być może z wyjątkiem Pana podwyżki podatków dla najwyżej zarabiających. Więc trudno zrozumieć skąd taka supozycja. Natomiast, co my rozumiemy przez bardziej sprawiedliwy podział dochodów, to też powiedziałem. Co społeczeństwo uważa za bardziej sprawiedliwy, co jest i co nie jest sprawiedliwe poza gruntem filozoficznym czy próbami naukowymi - o tym decyduje demokracja.

A więc o tym co jest sprawiedliwe czy nie decydować będzie polski parlament, a nie Tygodnik “Wprost” i nie minister finansów, choć minister finansów ma na ten temat więcej do powiedzenia niż Tygodnik “Wprost”, co skądinąd wiadomo. Natomiast co my proponujemy? Tak, uważamy, że bardziej sprawiedliwy podział będzie taki, jeśli odwrotnie, będziemy zmniejszać obciążenia podatkowe dla ludności relatywnie uboższej, o niższym poziomie dochodów, ale bez podwyższania podatków dla ludności o wysokich dochodach. I tak to jest proponowane, i prosiłbym, żebyście Państwo zgodnie z faktami tak to relacjonowali. Tak będziemy przedstawiać to na naszej stronie internetowej.

Uważam, że sprawiedliwsze jest to, że eliminuje się zwolnienia i ulgi, z których korzystają niektórzy z podatników na zasadzie partykularnych branżowych, resortowych czy grupowych przywilejów, w sposób oczywisty kosztem innych, którzy z tych ulg nie korzystają. Sprawiedliwa jest ulga powszechna dla wszystkich, być może np. tak jak w wariancie trzecim obniżenia podatków, w tym także dla ludności o najwyższych dochodach jako, że widzieliście tam Państwo liczbę 38 proc. stawki podatkowej w jednym z kolejnych lat. Proponuję, żeby także w Tygodniku “Wprost” 38 proc. to było mniej niż 40 proc.

 

Wiesława Mazur, “Gazeta Polska”: Panie Premierze, chciałam zapytać, ile by było trzeba pieniędzy na dopłatę dla rolników w pierwszym roku 2004, 2005, 2006. A teraz już nie powiem o rolnikach, tylko o takiej grupie ludzi, która w pierwszym okresie transformacji wykupiła nieraz całe pegeery po 2 tys. ha lub więcej. Sama takie osoby znam i teraz, jak sobie policzyłam wczoraj, biorąc te tabele, ile oni otrzymają dopłaty, i z naszego państwa, i z Unii to wyszło mi, że dostaną niekiedy i po 900 tys. zł. Oni tam oczywiście nie pracują i gdyby to obsiali tylko trawą.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jeśli chodzi o efekt roczny ewentualnych dopłat do dopłat bezpośrednich, zgodnie z tym co jest zapisane w projekcie traktatu akcesyjnego, który będzie podpisywany za ok. 6 tygodni i zgodnie z tym, co wynegocjowaliśmy z wielką korzyścią dla polskiego rolnictwa i przy dużym udziale także reprezentacji polskiego rolnictwa w Kopenhadze, to efekt roczny wynosi ok. 1,5 mld zł. Natomiast zasady dopłat są uzgodnione - i w Unii Europejskiej i w naszym porozumieniu z Kopenhagą, zapisanym w traktacie akcesyjnym - i konsekwentnie, jeśli ktoś ma prawo do większych dopłat, to tak samo jak ktoś ma prawo do większych dywidend, albo do większych dochodów od kapitału, czy z tytułu pracy. To prawo będzie honorowane.

 

Andrzej Rogiński, “Głos Mokotowa”: Panie Premierze, tyle jest samodzielności samorządu terytorialnego ile samofinansowania. Czy samorząd stanie się samodzielny dzięki temu programowi, który Pan proponuje?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Tak, jak powiedziałem, powinien się stać samodzielny, dlatego, że kurs jest na zdecydowane wzmocnienie samorządności, na wzmocnienie jego pozycji finansowej w oparciu nie o udział w podatkach tylko o własne, stałe, systemowo zapisane, ustawowo gwarantowane dochody, właśnie z tytuły przejęcia podatków od dochodów osobistych. Ale kwestia samorządności, samodzielności, jak powiedziałem integralnie łączy się z kwestią odpowiedzialności i pewnego ryzyka.

Dzisiaj jest tak, że ryzyko co do polityki finansowej w zdecydowanie większym stopniu spoczywa na barkach państwa, ale także dźwiga je coraz więcej naszych samorządowców. Chcemy dać im większe możliwości działania przekazując nie tylko środki, ale zadania i możliwość działania, jak również możliwość wyboru czy z tych środków, które będą coraz bardziej wartkim strumieniem płynęły do samorządów, na szczeblu gminny, na szczeblu wojewódzkim finansować rozbudowę infrastruktury sportowej, czy poprawiać jakość dróg, czy np. lepiej oświetlać nasze ulice. Możliwości jest wiele i problemów wyboru będzie też wiele, ale będzie to bliższe także człowieka, obywatela.

Sądzę, że będą po prostu lepiej, efektywniej, zaspokajane nasze społeczne potrzeby, jeśli więcej władzy, ale i środków, będzie na szczeblu samorządów. Tego dotyczy też pytanie sformułowane wcześniej: jaka ma być struktura podziału administracyjnego kraju? Różne są koncepcje. Uważam, jako minister finansów Rzeczypospolitej, że powiaty są ogniwem zbędnym i podnoszą koszty funkcjonowania struktury administracyjnej kraju, nie przyczyniając się do większego poziomu świadczenia usług społecznych i gdyby ich nie było byłoby więcej gospodarności jeśli chodzi o nasze wspólne pieniądze. Innymi słowy, za te same pieniądze moglibyśmy mieć lepiej zaspokajane niektóre potrzeby, albo inaczej, przy takim samym stopniu zaspokajania niektórych potrzeb musielibyśmy na to mniej łożyć naszych pieniędzy. Takie pytanie jest skierowane do dyskusji publicznej. Samorządowcy też mają w tej sprawie różne zdania. Możliwych jest wiele wariantów.

Osobiście uważam i to jest także poparte pewnym rachunkami, że byłoby taniej. Państwo byłoby właśnie skuteczniejsze i ten czwarty element o którym mówię - skuteczne państwo - także tutaj właśnie widzę. Proszę pamiętać, że Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej także ma potanieć, zmniejszyć koszty funkcjonowania państwa. Jest to Program, który ma służyć zmniejszeniu biurokracji, który ma zmniejszyć korupcjogenność pewnych regulacji czy struktur tam gdzie ona jeszcze istnieje, gdyż z tą zarazą – korupcją - trzeba bardzo konsekwentnie walczyć. Mamy strategię antykorupcyjną rządu, która była dyskutowana 3 dni temu na posiedzeniu Rady Ministrów, ale uważam, że ona będzie jeszcze skuteczniej pro publico bono - w naszym wspólnym interesie - realizowana jeśli z tym Programem pójdziemy do przodu.

 

Grażyna Leśniak, “Rzeczpospolita”: Panie Premierze, ja mam trzy krótkie pytania, ale może uda się ograniczyć do dwóch. Pierwsza sprawa, wspomniał Pan, że chodzi o usprawnienie, o poprawę finansów publicznych. Chciałabym się dowiedzieć, jakie skutki finansowe tej całej reformy naprawy finansów Pan przewiduje? Ile środków uda się wygospodarować? Chodzi o skutki finansowe całego programu naprawy, ile dzięki tym wszystkim propozycjom. Jak Pan szacuje, ile uda się wygospodarować środków, żeby je później efektywniej inwestować w gospodarce? To raz.

A dwa - ośmielę się zadać bardziej konkretne pytanie jeśli chodzi o podatki. Nie wspomniał Pan nic o kwocie wolnej, czy kwocie zmniejszającej podatek, czy ona będzie? czy zamierza Pan ograniczyć katalog kosztów uzyskania przychodów? I wreszcie ostania sprawa – Pan mówi o obniżeniu podatków, ja stwierdzam, że w tych wszystkich propozycjach za wyjątkiem jednego, trzeciego wariantu, bo tam akurat nie ma przedziałów, progów obniża Pan progi podatkowe czyli w konsekwencji szybciej będą podatnicy wpadać w wyższy przedział, w wyższą stawkę.

Mówi Pan o tym ile budżet straci na obniżeniu, a ile zyska na obniżeniu stawek, że straci, a ile straci na obniżeniu progów?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Państwo już słyszeli, co powiedziałem, a za chwilę będzie to także na naszej stronie internetowej. Powiedziałem i powtarzam: proponowane zmiany w systemie podatkowym wariantowo-alternatywnie (jest oczywiście wariant, że można niczego nie zmienić) są neutralne, w tym znaczeniu, że po ich przeprowadzeniu budżet państwa nie będzie miał większych wpływów, będzie miał takie same wpływy z tego tytułu, tylko nieco inaczej rozłożą się konsekwencje tego dla różnych grup podatników, z wyraźnym preferowaniem - w dwóch pierwszych wariantach - ludności o dochodach relatywnie niższych. Wobec tego w sumie społeczeństwo zapłaciłoby, być może, nieco mniej do naszego wspólnego budżetu, korzystając także z efektów, które ożywcza fala, w ślad zaczętego Programu przyniesie dla nas wszystkich, także dla podatników.

Co do efektów makroekonomicznych: łatwe one są do wyliczenia z danych, które Państwo macie. Jakie będą te efekty makroekonomiczne? Sprowadzają się one do różnicy pomiędzy brakiem możliwości sfinansowania pewnych grup wydatków, w wyniku inercji i automatyzmu, wynikającego z ich wysokiego poziomu usztywnienia i w sumie wynikają także (nie są do policzenia bezpośrednio) z wyraźnego przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego.

Efekty Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej nie sprowadzają się bynajmniej, byłoby to wyjątkowe sprymityzowanie tego Programu, do efektów fiskalnych, tylko właśnie do tego, czy polska gospodarka ma wkroczyć na ścieżkę wzrostu gospodarczego, którą już kiedyś kroczyła i nadrabiać cywilizacyjne opóźnienia podnosząc standard życia ludności, czy też ma się rozwijać wolniej. Wokół tego chcemy prowadzić tę dyskusję. Jeśli chodzi o kwotę wolną – Pani Redaktor zadaje pytania w sposób kategoryczny.

Ja Państwu i Pani Redaktor wyraźnie mówię: będzie tak, jak postanowi parlament. Mogę w tej chwili powiedzieć, że podatki będą, jeśli nic się w całym systemie nie zmieni, w przyszłym roku takie jak w tym. A jak będzie, to zobaczymy. Otwieramy się na dyskusję na postulaty jak tę kwestię rozwiązywać. Natomiast co proponujemy w naszym programie; jeśli chodzi o koszty uzysku w przypadku wszystkich podatników byłyby one najprawdopodobniej zachowane w takim samym stopniu jak teraz. Natomiast logicznie w ślad za próbą uporządkowania systemy, należałoby się zastanowić, czy nie zlikwidować tzw. kwoty wolnej, jeśli mają być obniżone stawki podatkowe. Żeby ludność płaciła w sumie mniej podatków, a szczególnie grupy ludności relatywnie mniej uposażonej.

 

Karolina Słowikowska, “Euromoney”: Z wariantów zmian w PIT przedstawionych w prezentacji wynika, że do 2007 r. zamrożone są progi podatkowe. Co z oczekiwanym przyspieszeniem wzrostu gospodarczego? To może oznaczać, że płacimy z roku na rok coraz więcej podatków. Czy to ostateczna propozycja, czy rozważa się jeszcze jakieś zmiany?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Przed chwilą powiedziałem, że nie ma tu żadnych ostatecznych propozycji.

 

Magdalena Dalibóg, NBP: Czy rozważana jest możliwość wzrostu stawki podstawowej VAT z 22 do 24, podwyższenie VAT-u na produkty rolne i nie korzystanie przy tym z okresów przejściowych?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Okresy przejściowe wynegocjowane w ramach Unii Europejskiej mają być zastosowane i spokojnie przez nie przejdziemy, gdyż po to negocjowaliśmy określone rozwiązania, aby dbać o interesy naszej gospodarki i rolników. Wobec tego supozycje co do podwyższania stawek VAT-u pojawiające się w niektórych tytułach już są sprostowane jako informacje nieprawdziwe, wyssane z palca, gdyż w ogóle takie warianty nie były rozważane, a gdyby były, to byście Państwo wiedzieli. Powiedziałem, jakie regulacje mają mieć zastosowanie odnośnie podatków pośrednich, zwłaszcza tzw. VAT-u: te, które wynikają z wynegocjowanych okresów pośrednich i obecnie istniejącego ustawodawstwa. Przy zachowaniu - jeśli ten Program będzie realizowany - podstawowych stawek VAT, tak jak one są obecnie ustalone.

Natomiast co by było, gdyby ten Program nie miałby być realizowany, to wtedy być może inni będą wychodzić z takimi postulatami. My niczego takiego nie proponujemy. Jest tak, jak Pani Redaktor sugerowała: to, co jest wynegocjowane jeśli chodzi o okresy pośrednie to jest ścieżka, którą będziemy kroczyć.

 

Robert Stanilewicz, TVN 24: Czy będzie Pan proponował zniesienie wspólnego opodatkowania małżonków. I jeszcze drugie pytanie: Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej ma prowadzić do zwiększania konkurencyjności polskiej gospodarki - czy na przeszkodzie temu nie stoją wysokie koszty pracy? Czy uważa Pan, że powinno się dążyć do zmniejszenia i w jaki sposób, składek na ZUS?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jeśli chodzi o pierwsze pytanie odpowiedź jest taka, że w programie Naprawy Finansów Rzeczypospolitej, w projekcie wstępnym, jest propozycja odejścia od wspólnego opodatkowania małżonków, o czym już mówiłem. To wyjście na przeciw zasadzie sprawiedliwego opodatkowania wszystkich podatników. Jakie będą w tej sprawie decyzje okaże się po debatach i konsultacjach społecznych z partnerami społecznymi w najbliższym czasie.

 

(...)TVN: Winiety - czy Pan wyobraża sobie budżet bez wpływów za winiety, gdyby ta ustawa nie przeszła? Jaki Pan ma stosunek do tego rodzaju opodatkowań?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Winiety jako instytucja nie są podatkiem, są opłatą za użytkowanie, to jest wyraźnie zdefiniowane w literaturze i w polskim prawie fiskalnym, natomiast budżet bez tej instytucji mogę sobie wyobrazić. Nie mogę sobie natomiast wyobrazić, bez znalezienia alternatywnego rozwiązania, przyspieszenia budowy dróg, zwłaszcza arterii szybkiego ruchu – autostrad, gdyż to są inwestycje, na które czekają wszyscy: konsumenci i producenci. Coraz większa część społeczeństwa jest zmotoryzowana. To wymaga olbrzymich nakładów.

Budżet państwa partycypuje w tym w znacznej części, gdyż wydatki na drogi przekraczają 4 mld zł w roku bieżącym z naszych – podatników – pieniędzy, jak również przez system gwarancji i poręczeń dla kredytów, które mają być zaciągane, czy też już są zaciągane na budowę różnych segmentów infrastruktury na przykład dróg, mostów, dojazdów, akweduktów itd. Jeśli chodzi o następstwa wczorajszych decyzji sejmowych w tej kwestii, sprawa pozostaje otwarta. Z Panem premierem Polem zastanawiamy się i pracujemy, być może wkrótce będą proponowane inne rozwiązania. Jeśli znajdziemy jakieś, które mogłoby obciążyć nas w relatywnie mniejszym stopniu, z pewnością ono będzie zastosowane, ale jak Pan Redaktor słusznie zauważył, ktoś za to musi zapłacić i w dużym stopniu będziemy płacić z naszych kieszeni.

To my korzystamy z tych dróg. Ale sektor prywatny (i to jest też tu zapisane – o partnerstwie publiczno-prawnym przy okazji mowy o nowych instrumentach ekonomiczno-finansowych) ma też wiele do powiedzenia. Nie ulega wątpliwości, że tzw. trzy “P” czyli partnerstwo prawno-publiczne to jeden ze sposobów z zakresu inżynierii finansowej udrażniający, uelastyczniający kwestię budowy drogowych elementów infrastruktury.

 

Bartosz Krzyżaniak, “Życie Warszawy”: Panie Premierze, mówił Pan o konieczności upowszechniania systemu podatkowego, a także o poszerzeniu bazy podatkowej. Czy będzie Pan chciał poszerzyć tę bazę i rozciągnąć ją także na rolników.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Tak. Rolnicy są opodatkowani, choć mają zupełnie inny system opodatkowania niż ludność pracownicza. Płacony jest podatek rolny, leśny, są różnego typu podatki, które w większości przypadków są dochodem własnym gmin. To też trzeba w tej dyskusji odróżniać, że gra finansowa toczy się nie tylko na szczeblu państwa, rządu, władzy centralnej, ale przede wszystkim gmin.

Proponujemy unowocześnienie systemu fiskalnego jeśli chodzi o nasze rolnictwo i wprowadzenie łagodnego podatku rolnego konsolidującego dotychczasowe obciążenia, początkowo przy zachowaniu zasady neutralności. Żeby w początkowym okresie dochody budżetów lokalnych z tego tytułu wpłacane przez naszą ludność rolniczą, finansujące także ich lokalne potrzeby, gdyż przecież wszystko to wraca, zostaje tam, gdzie jest płacone, na zaspokajanie tamtych potrzeb, były takie same jak obecnie. Na ten temat trwają prace techniczne, a także konsultacje z zainteresowanymi środowiskami.

 

Dariusz Stasik, “Newsweek Polska”: Wracając do systemu podatkowego, chciałem zapytać o taką rzecz czy warianty zmian w podatkach zakładają likwidację wszystkich bez wyjątku ulg, czy są też wyjątki. Chodzi mi przede wszystkim o nową ulgę odsetkową, która miała wspierać również budownictwo i druga ulga to jest darowizna na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą, bo ile się nie mylę, to zgodnie z konkordatem wszelkie zmiany w finansowaniu kościoła winny być konsultowane ze stroną kościelną.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Propozycje, a dokładniej wstępne szacunki przyjmują, że wyeliminowane zostałyby w zasadzie wszystkie ulgi i zwolnienia - przy poszanowaniu praw nabytych. Ulgi konsekwentnie wygasałyby w perspektywie tylu lat, ile wynika to z poszanowania praw nabytych. My bowiem prawa nabyte szanujemy, szanujemy zapisy Konstytucji i innych aktów wyższego rzędu. Co do drugiej kwestii poruszonej przez Pana Redaktora, mogę powiedzieć, że jeżeli cokolwiek jest gdziekolwiek zapisane - czy to w traktacie akcesyjnym do Unii Europejskiej, czy w konkordacie, czy w polskiej konstytucji, to nie będziemy proponować jakichkolwiek rozwiązań, które miałyby być sprzeczne z tymi aktami, rozwiązaniami traktatowymi, które obowiązują nas jako społeczeństwo, państwo, jako obywateli. Co nie oznacza, że w niektórych kwestiach nie należy zastanawiać się i dyskutować, czy obecnie stosowane rozwiązania są zasadne i czy zaspokajają społeczne i rozwojowe interesy Rzeczypospolitej.

To są te założenie, ale jeszcze nie wszystkie. Np. proponuję, żeby rozważyć ulgi dla części naszych podatników, którzy ze względów losowych ponoszą pewne wydatki jako osoby mniej sprawne, jako inwalidzi. Proponuję, żeby były zachowane, aby tej ludności znajdującej się w trudniejszej sytuacji (czasami ze względu na okrucieństwo losu) pomóc. W tym przypadku taki przywilej, gdyż jest to w pewnym sensie fiskalny przywilej, jest przejawem sprawiedliwości społecznej.

Dlatego, że dotyczy ludzi, którzy są w trudniejszej sytuacji niż ci, którzy podstaw do takich odpisów i ulg nie mają. Ma to także konsekwencje makroekonomiczne idące w kilkaset milionów złotych, ale przyjmuję założenie, uzyskałoby akceptację, że w tym i może kilku jeszcze takich przypadkach właśnie takie odstępstwo samej zasadzie by nie zaprzeczyło.

 

Dariusz Upała, “(..) niepełnosprawnych”: Czy zgodnie z Pana propozycją fundusz rehabilitacji osób niepełnosprawnych będzie zlikwidowany? Czy to będzie jakaś kolejna próba zmiany jego funkcjonowania? Dziękuję.

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jesteśmy w państwie prawa, gdzie rządzi Konstytucja i prawo, a nie dyktatura ministra finansów. Ja zgłaszam pytania, wątpię, myślę - więc jestem i konsultuję sprawę. Nie odpowiem Panu, czy będzie czy nie. Odpowiem Panu co będzie, jeśli ten Program nie będzie zrealizowany. Będzie stagnacja i kryzys. I wszyscy zapłacimy za to dużo większą cenę niż ci, którzy będą teraz próbowali dbać o swoje interesy, interesiki wyrywając poszczególne segmenty tego kompleksowego, dynamicznego i prorozwojowego podejścia.

Tak jak Państwo widzieliście – mówiłem o tym, macie Państwo to w materiale informacyjnym - jest propozycja zlikwidowania instytucji w postaci funduszu osób niepełnosprawnych, natomiast nie instrumentu polityki społecznej, żeby wspomagać tę grupę ludności skłaniając przedsiębiorców metodami ekonomicznymi, aby zechcieli ludzi mniej sprawnych zatrudnić. W związku z tym pewne instrumenty chcemy zachować na naszym rynku, także w polityce budżetowej proponujemy likwidację instytucji pośrednika, biurokracji, administracji, ale nie samej troski.

Troszczymy się oto, żeby tym ludziom łatwiej było znaleźć pracę i żeby sami mogli zarabiać na zaspokajanie swoich potrzeb. Stąd propozycja przejścia do ustalanych w ramach budżetu państwa określonych reguł dotacji dla tych przedsiębiorców, którzy będą zatrudniali osoby niepełnosprawne.

 

Marek Chądzyński, “Parkiet”: Czy będą jakieś modyfikacje w tym zakresie podatku od zysku z lokat bankowych. To jest jedna rzecz, a druga rzecz to sprawa podatku od zysku z giełdy, bo z końcem tego roku wygasa zwolnienie PIT z tego tytułu. Jakie są propozycje?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jak Pan Redaktor sam słusznie zauważył, w końcu tego roku wygasa zwolnienie z opodatkowania giełdy i z tego wynikają oczywiste konsekwencje, po tym jak wygasną nastanie następny rok i będą obowiązywały zasady, które parlament demokratycznie, w trosce o rozwój gospodarczy i formowanie kapitału, przyjął jakiś czas temu. Jeśli chodzi o opodatkowanie z tytułu odsetek od lokat bankowych, to zmiany ewentualnie jeśli tutaj nastąpią, mogą wystąpić w odniesieniu do stawki tego opodatkowania, gdyż wszystkie typy dochodów kapitałowych będą opodatkowane według tych propozycji - jeśli znajdzie ona akceptację - niską, zryczałtowaną, liniową stawką.

Dotyczy to zarówno wspomnianych w pytaniu dochodów od odsetek od lokat bankowych, zysków kapitałowych z giełdy, a także dywidendy. Dzisiaj niektóre z tych dochodów są zwolnione z opodatkowania. Jedne są opodatkowane na poziomie 15 proc., inne na poziomie 20 proc. Proponujemy tu również ujednolicenie i uproszczenie systemu w trosce o jasność zasad i o wysoką skłonność do oszczędzania, do akumulowania, do inwestowania, po to, żeby rozwijał nam się jak najkorzystniej rodzimy, polski kapitał.

 

Dariusz Stasik, “Nesweeek Polska”: Ja tutaj słucham Pana i bardzo mocno stresuje Pan, przy tych wszystkich zmianach podatkowych stronę społeczną, czyli wspomożenie tych najbiedniejszych. Natomiast jest tak, że z drugiej strony powiedział Pan, że te zmiany w podatkach powinny pomóc w stworzeniu kapitału, który ma wspomagać gospodarkę.

Z tych propozycji, ja jeszcze wrócę do pytania mojej koleżanki z “Rzeczpospolitej”, to jednak wynika z tych propozycji, że o ile będą one generalnie neutralne dla budżetu, to jednak obciążenia osób średniej klasy i w górę- wzrosną. Jak to się ma do tego tworzenie kapitału i wspomożenie gospodarki, bo to są ci ludzie, którzy powinni właśnie inwestować i tworzyć miejsca pracy?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Przed chwilą powiedziałem, wybaczcie Państwo jeśli dla kogoś jest to właśnie powtarzaniem się, ale pytanie Pana Redaktora mnie do tego zmusza, że troszczymy się właśnie o wysoką skłonność do oszczędzania, o wzrost krańcowej skłonności do oszczędzania różnych grup gospodarstw domowych i przedsiębiorców właśnie po to, żeby rosła stopa oszczędzania, żeby rozwijał się i formował rodzimy kapitał, aby szybciej rozwijała się gospodarka. Jeśli to nie jest troską o kapitał i o twórcze wątki polityki fiskalnej, to trudno pojąć, co by mało nią być.

Jeśli Państwo przyjrzycie się danym, także odnośnie tego, co jest zaprezentowane w pierwszym rozdziale Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej, jakie makroproporcje rozwoju gospodarczego przewidujemy w tym optymistycznym, pozytywnym programowym wariancie, to przecież inwestycje mają się zwiększyć. Po tej beznadziejności, w wyniku schładzania bez sensu lat 2001-02, kiedy inwestycje spadły, nie w wyniku przede wszystkim polityki fiskalnej, ale jak wiadomo polityki pieniężnej opartej o fałszywe i szkodliwe doktryny ekonomiczne, chcemy bardzo ożywić inwestycje. Jest to niezwykle śmiały zamysł. Inwestycje miałyby się w tym okresie zwiększyć o około 50 proc.

Strategia jest taka, że najszybciej mają rosnąć inwestycje, potem eksport, potem import, potem produkt krajowy brutto, potem dochody budżetowe, potem wydatki budżetowe. Z tego wynika oczywiste założenie, że rosnąć musi skłonność do oszczędzania i my w naszych propozycjach podatkowych absolutnie nie zapominamy o tym, jakie występują związki między polityką fiskalną a formowaniem się kapitału.

Te założenia o tak wysokich i znaczących przyrostach nakładów inwestycyjnych są oparte na tych wyliczeniach, że oto obciążenia podatkowe zarówno zysków przedsiębiorców, jak i ludności będą relatywnie coraz mniejsze i z przyrostu dochodu dyspozycyjnego netto, tak w przypadku przedsiębiorców, jak i gospodarstw domowych ludności, relatywnie coraz większa część będzie oszczędzana.

Dzięki sprawnemu w miarę, mam nadzieję, funkcjonowaniu instytucji pośrednictwa finansowego zarówno rynku kapitałowego, jak i instytucji bankowych oraz ubezpieczeniowych i wszelkich funduszy, których mamy sporo w naszym systemie, alokacja tego kapitału będzie jeszcze bardziej efektywna niż do tej pory. I to ma finansować, przy równoczesnym zasilaniu, wartko płynącym strumieniem środków spójności, strukturalnych i innych z Unii Europejskiej, przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego. Z tej marnoty - z 0,6 procent w pierwszym półroczu tego roku, 0,2 procent w czwartym kwartale roku 2001, które miało miejsce w wyniku kompletnego przestrzelenia restrykcyjności polityki pieniężnej, dojdziemy do 6 i więcej procent. I to już niedługo, bo w roku 2006.

Polska już kiedyś - niektórzy uważali, że jest to niemożliwe - kroczyła ścieżką średniego rocznego, średniego tempa wzrostu wynoszącą 6,4 procent. W ciągu raptem czterech lat realizacji “Strategii dla Polski” (1994-97), odchodząc od okresu ”szoku bez terapii” zwiększyliśmy produkt krajowy brutto na mieszkańca o 28 proc. Odrabialiśmy zapóźnienia cywilizacyjne, ale potem, w wyniku wahnięcia się mechanizmu politycznego, a potem skrzywienia i ewidentnych błędów polityki gospodarczej, w tym budżetowej, potem także w szczególności pieniężnej, z tego tempa wzrostu 7,5 procent na wiosnę roku 1997, jakie było, kiedy kończyłem swoją misję w służbie Rzeczypospolitej, po raz pierwszy, zeszliśmy do poziomu 0.6, 0.7% właśnie w pierwszym półroczu, które poprzedzało moment, kiedy tę służbę podjąłem na nowo.

Pracujemy tak, żeby na tę ścieżkę wrócić. Nie mamy tu sprzecznych założeń, bo jeżeli przyjmujemy, że takie będzie przyspieszenie inwestycyjne, to jasne jest, że przyjmujemy, że będzie wyższy poziom oszczędzania. Ten wyższy poziom oszczędzania jest czyniony przy założeniu, że będzie rósł optymizm, że będzie odpowiednio kształtował się profil naszych oczekiwań adaptacyjnych i racjonalnych, że sprzyjać temu będzie także polityka pieniężna w stopniu większym niż w przeszłości, a także, że proces konwergencji wielkich przemian, który wynika z integracji europejskiej, a w ślad za tym także konwergencji walutowej, monetarnej, która nastąpiłaby w roku 2006-07 i wprowadzenia euro. Tę wysoką dynamikę 5 czy 6 procent można byłoby utrzymać tym razem już nie przez lat cztery, ale czternaście lub czterdzieści.

Dzisiaj więc, nie chodzi o to, żeby kłócić o jakieś swoje przywileje: czy nam się należy określone zwolnienie lub dana ulga, tylko o to, że Polska ma wrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego i utrzymać się na niej przez pokolenie, żeby nadrabiać pokoleniowe zaległości. Czy będziemy się sprzeczać o różne słuszne rozwiązania, których będziemy bronić jak ostatniego guzika i gospodarka miałaby brnąć zamiast pędzić do przodu. W Programie Naprawy Finansów Rzeczypospolitej proponujemy rozsądny choć niełatwy trend “do przodu”.

Natomiast pójście którymkolwiek z alternatywnych scenariuszy będzie dużo bardziej kosztowne społecznie i wierzcie mi Państwo - i obyście się nie musieli się Państwo na te słowa powoływać- jeśli generalnie nie pójdziemy za tymi propozycjami, które dzisiaj przedkładamy także opinii publicznej, Państwu, społeczeństwu do dyskusji, do debaty, to wtedy będą większe obciążenia podatkowe. Nie będzie bowiem innej możliwości sfinansowania narastających dziur i będą cięcia wydatków. My jednak nie proponujemy cięć żadnych wydatków.

Niektórzy z Was będą nas za to krytykować. My proponujemy racjonalizację wydatków, gospodarność i eliminację wadliwych mechanizmów, nawet jeśli one przez jakiś czas pełniły, pro publico bono, swoje funkcje. Chcemy, aby z jednej strony wykorzystać tę europejską szansę, a z drugiej strony wielki już 14 letni dorobek polskiej transformacji ustrojowej. I pamiętajmy o tym, że - i tu Pan Redaktor ma rację - bo tak rozumiem kontekst pańskiego pytania, że w zasadzie o tym, czy ta strategia się uda, będzie decydował bardziej polski przedsiębiorca, niż polski minister finansów. Dzisiaj zdecydowanie więcej, niż kiedykolwiek przedtem, zależy od tego, czy będzie rozkwitała polska przedsiębiorczość.

A będzie ona rozkwitała w zdecydowanie większym stopniu, jeśli pójdziemy drogą naprawy Rzeczypospolitej i dlatego uważam, że przedsiębiorcy jako jedna z najbardziej nowatorskich, innowacyjnych i dynamicznych części naszego społeczeństwa będą jednym z największych sojuszników tego przedłożenia, które zawiera Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. I jestem bardzo ciekaw ich opinii co do szczegółowych propozycji rozwiązań. Wszystkie te, które będą lepsze od tych, które myśmy wymyślili i proponujemy pod rozwagę, z pewnością będziemy proponować rządowi, parlamentowi, aby je rozważyli i przyjęli.

 

Marek Chądzyński, “Parkiet”: Chciałbym spytać, czy Państwo proponujecie wprowadzić ten jednolity podatek od zysków kapitałowych już od początku roku. Jakie są propozycje stawki tego podatku?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Jeśli chodzi o rozwiązania odnośnie opodatkowania dochodów kapitałowych, to w tej fazie transformacji i uwarunkowań rozwojowych polskiej gospodarki nie ma żadnych ekonomicznych i racjonalnych uzasadnień, aby dochody z pracy, niekiedy ciężkiej i z często niskich świadczeń społecznych, były opodatkowane, a dochody kapitałowe były nieopodatkowane. Część z nich jest już opodatkowana. Po drugie, jak już powiedziałem, proponujemy łagodny, ryczałtowy podatek liniowy. Jego wysokość, będzie obejmowała - jeśli takie będą ostateczne decyzje - wszystkie typy dochodów i będzie się mieściła gdzieś pomiędzy obecnym opodatkowaniem dochodów od lokat z odsetek bankowych, a obecnym opodatkowaniem dywidendy.

W tej sprawie rozważane są alternatywne propozycje. W momencie, kiedy cały system będzie zaakceptowany, będą zapadały stosowne decyzje. Będą miały oczywiście moc parlamentarną, przypieczętowaną siłą polskiej demokracji, nie tylko logiką naszej argumentacji ekonomicznej. Od kiedy? To jest dobre pytanie, Panie Redaktorze, bo to zależy, od kiedy wszystkie zmiany, o których mówimy będą wprowadzane.

W tej fazie, pracujemy nad tym i to chcemy proponować partnerom społecznym, zainteresowanym środowiskom, politykom, a także oczywiście, rządowi i parlamentowi, by tak prowadzić dalsze prace, uwzględniając wszystkie dobre propozycje alternatywne w stosunku do naszego przedłożenia, aby kluczowe elementy naszego systemu weszły w życie od początku najbliższego roku. Żeby o te rozwiązania oparty był także budżet roku 2004, który zmieni zasadniczo sposób funkcjonowania naszych finansów publicznych. Mam nadzieję, że będą to zmiany zgodne z propozycjami zawartymi w programie.

 

Rafał Zasuń, “Gazeta Wyborcza”: W dokumencie jest mowa o wzroście udziału podatków majątkowych. Chciałbym zapytać czy Ministerstwo Finansów ma już konkretną datę wprowadzenia podatku katastralnego i czy była rozważana jego stawka, w jakim przedziale to się mieści?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Wyjaśniałem już i to będę powtarzał - zwłaszcza w przypadku gdyby miały miejsce inne interpretacje, że tę myśl należy odczytywać w sposób oczywisty. Otóż powiedziałem, że np., podatek od nieruchomości w momencie wprowadzenia, będzie miał charakter neutralny. A więc zapłacimy podatek gminny, a nie państwa, podatek lokalny. Wzmocni to podstawy finansowe samorządu terytorialnego, a nie szczebla centralnego. Gdybyśmy mieli wprowadzać powszechny podatek od wartości nieruchomości, to będzie on neutralny. Obciąży nas i da gminom takie same dochody jak przy obecnym systemie.

Natomiast jeśli mamy być konsekwentni, a my jesteśmy bardzo konsekwentni w całej tej logice rozumowania, to trzeba przyjąć, że wraz za wyraźnym ożywieniem gospodarczym w górę pójdą również ceny istniejących nieruchomości. Zarówno tych o charakterze mieszkalnym, jak i o charakterze produkcyjnym. Wobec tego, jeśli tak będzie, to w odpowiednim stopniu przy niezmienianych, bardzo niskich stawkach (w dokumencie mówimy o podatku od wartości nieruchomości zasobów mieszkaniowych np., nie więcej niż 0,1 procenta) jeśli ktoś ma dom o wartości powiedzmy 300 tys. zł, oznaczałoby to podatek w skali rocznej 300 zł, a więc 25 zł miesięcznie. To tyle, co bilet do dobrego kina, na dobry film, w multikinach na obrzeżach Warszawy.

Więc jeśli cena tej nieruchomości poszłaby w górę, to wszystkim nam się będzie lepiej powodzić i lepiej będzie funkcjonował rynek nieruchomości. Popyt będzie szybciej szedł w górę, niż podaż. W tej sytuacji, wywodząc logicznie, wartość tej nieruchomości wyniesie w następnym roku o 10 proc. więcej, czyli 330 tys. zł. Wtedy zapłaci się o parę groszy więcej, ale to będą pieniądze wpłacone do swojego własnego budżetu. Bo to będzie budżet naszej własnej gminy. I tak należy interpretować te propozycje, tak działałyby te mechanizmy. I wówczas, relatywnie w takiej skali, w jakiej obciążają nas jakiekolwiek podatki majątkowe, ich udział w ujęciu całościowym, byłby nieco większy w punkcie wyjścia.

Taka jest idea tych propozycji i dobrze, że Pan Redaktor o to zapytał. Ministerstwo Finansów będzie gotowe najwcześniej od 1 stycznia 2006. Tym, nad czym chciałbym dalej pracować jest właśnie przygotowanie się logistyczne. Podkreślam, że jest ono bardzo skomplikowane, bardziej niż przygotowanie formalno-prawne, czy nawet społeczne. Natomiast to, czy się uda od 1 stycznia, zależy od tego, kiedy zapadną jednoznaczne decyzje, że taki, a nie inny system ma być wprowadzony. Na pewno nie jest to kwestia ani roku 2004 ani 2005.

 

Maria Szczuka, ”Gazeta Pomorska”: Czy zapowiedź zerwania z automatyczną waloryzacją wielu wydatków dotyczy także emerytur i rent?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Propozycje, które poddajemy obecnie pod rozwagę i pod dalszą debatę zmierzają do tego, aby mieć środki na podnoszenie dochodów ludności, także świadczeń, w tym także emerytalno-rentowych. Chodzi o takie rozwiązania, aby w budżetach na lata przyszłe rządy i parlamenty mogły podnosić w takim stopniu w jakim to będzie możliwe i w jakim zostanie to uznane za właściwe, również renty i emerytury.

Podwyżka, która nastąpi już od 1 marca, jest waloryzacją opartą o pewne sztywne zapisy. Natomiast my chcemy zaproponować, aby odejść od takiego bezwładnego, zbiurokratyzowanego, bezdusznego mechanizmu i automatyzmu na rzecz rozważania możliwości podwyżek, także rent i emerytur.

Chodzi o to, aby poprawić sytuację materialną tej ważnej grupy społecznej, w oparciu o preferencje społeczne i możliwości budżetu państwa. I system odsztywniony, bez tego automatyzmu, stwarza tutaj naszym zdaniem większe możliwości. Takie propozycje będą przedmiotem dalszych dyskusji z partnerami społecznymi, przede wszystkim z zainteresowanymi emerytami i rencistami, a także w rządzie i parlamencie.

 

Robert Stanilewicz, “TVN 24”: Moje pytanie dotyczy kosztów pracy. Czy nie obawia się Pan o to, że to może być tak trochę na przeszkodzie temu nawet jeśli ten program zostałby zrealizowany, że te koszty pracy, na które tak naprawdę skarżą się przedsiębiorcy, bo nie skarżą się tak bardzo nawet na podatek CIT, jak na koszty pracy, nie przeszkodzą w osiągnięciu tych wskaźników?

 

Wicepremier Grzegorz W. Kołodko: Musimy być odpowiedzialni i realistyczni. Albo Pan Redaktor powinien powiedzieć, o które elementy pracy chodzi, albo będziemy pozostawali w sferze ogólnikowości, nie daj Boże demagogii. O pewnych kosztach pracy już mówiłem, nawiązując do potrzeby uproszczenia danin publiczno-prawnych, gdzie jak sądzę, można w sposób przyjazny dla przedsiębiorstwa wiele kosztów wyeliminować. Będzie to pewnie dotkliwe dla części biurokracji, która tymi rozwiązaniami administruje, ale tym bardziej trzeba pokazywać jaka jest istota problemu i jak go rozwiązywać.

Co do kosztów pracy, ustalmy o czym mówimy. Czy na przykład mówimy o składkach na ubezpieczenia społeczne? Przecież, jeżeli mówimy o składkach na ubezpieczenia społeczne, to gdyby Pan Redaktor proponował, aby te koszty zmniejszyć, to powinien Pan konsekwentnie zaproponować obniżenie emerytur i rent. Ja nie będę tego proponował i rząd premiera Millera z pewnością nie będzie proponował obniżenia rent i emerytur. Natomiast pewne działania w tym obszarze są podejmowane i będą kontynuowane. Obecnie, nasze Panie, jeśli dożywają już do lat 60-ciu, to mają przed sobą perspektywę jeszcze 22 lat życia. Te z naszych pań, które mają 60 lat, według tablicy tzw. statystycznego dalszego trwania życia, będą żyły jeszcze przez 22 lata. Jeśli chodzi o mężczyzn 65 letnich, to mają oni przed sobą jeszcze 14 lat życia. Emerytów i rencistów jest 9 mln 200 tysięcy. To są przede wszystkim ludzie, którzy wypracowali sobie te warunki - niekiedy niedostateczne - zaspokajania swoich potrzeb.

W żadnym przypadku nie będziemy proponować obniżania rent i emerytur, a do tego by się sprowadzał, po części, postulat zmniejszenia składki wpłaconej przez pracodawców na ZUS. Chyba, że alternatywnie powiem: niech pracodawcy płacą mniej a budżet więcej. Tylko wtedy trzeba powiedzieć, skąd wziąć te pieniądze, które podatki i komu podnieść. No chyba nie emerytom będziemy podnosić podatki, żeby z budżetu dopłacać więcej do dopłat do emerytur.

Wobec tego, jeśli ktoś chce obniżyć koszty pracy poprzez obniżenie dotacji z budżetu państwa do emerytur, to musi powiedzieć, że jest za podniesieniem podatków dla ludności bardziej bogatej i dla przedsiębiorców. Tego nasz rząd ani ja nie proponowaliśmy i nie proponujemy. Są natomiast inne elementy kosztów pracy m.in. składki, odpisy, wpłaty do funduszu pracy. I tu mamy sposób na zmniejszanie kosztów. Otóż zdecydowanie mniejszym obciążeniem dla przedsiębiorców będzie, jeśli pójdziemy linią Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. Bowiem, jak Państwo widzieliście, wówczas w roku 2006 bezrobocie nie będzie sięgało 22 proc., co może nam grozić jeśli nie podejmiemy tego programu. Spadnie ono poniżej 14 proc, osiągnie niewiele powyżej 13 proc.

Otóż, ludzie będą się sami utrzymywać ze swoich dochodów z pracy, a nie z transferów socjalnych. I to jest jedyny skuteczny sposób zmniejszania transferów socjalnych. Tą ścieżką trzeba pójść, aby zmniejszyć w ślad za tym składki na fundusz pracy, co przedsiębiorcom zmniejszy koszty pracy. Nasza polityka, nasza strategia ukierunkowana na szybki wzrost, sprawiedliwy podział korzystną integrację, skuteczne Państwo, jest ona prospołeczna. Od czasu kiedy ekonomia powstała jako nauka, trwa dyskusja czy możliwy jest podział efektywny i sprawiedliwy zarazem. Jedni uważają, że może być albo efektywnie, albo sprawiedliwie.

Ja jestem tak wykształconym ekonomistą, nie tylko profesorem, ale również ministrem finansów Rzeczypospolitej, jej wicepremierem koordynującym całokształt polityki gospodarczej, że uważam, że jest to niezwykle trudne zwłaszcza w praktyce, bo w teorii wszystko jest łatwiejsze, ale to jest możliwe. I Polska znajduje się w ciekawym i zarazem trudnym okresie, że oto możemy spróbować dzielić tak, aby było i efektywnie i sprawiedliwiej. I bardzo proszę, żebyście Państwo również ten Program i jego propozycje pod tym kątem odczytali. Czy, w rzeczy samej, gdyby pójść tą drogą, dochód który rósłby coraz szybciej, byłby dzielony bardziej efektywnie niż do tej pory? Czy potem przyrosty byłyby coraz większe. Choć, być może, ten czy ów, ta czy inna grupa interesu musi trochę spuścić z tonu i przez jakiś czas uznać, że ”sprawiedliwiej” to oznacza, że ja zapłacę np., w skali roku o 1200 zł podatku więcej, bo mam nieco wyższe dochody niż inne grupy ludności, ale dzięki temu 10 osób zapłaci o 100 zł mniej. Ja się na to godzę jako obywatel Polski.

Ja się na to godzę, bo nadal będą mógł pracować, żyć i cieszyć się rozwojem naszej Rzeczypospolitej i na to trzeba się zgodzić. Bo jeśli to jest cena, którą mam zapłacić po to, żeby mój kraj kwitł, to ja jestem gotów zapłacić większą cenę. A nie kłócić się o jakieś koszty uzysku, czy inne przywileje, które także moja grupa pracowników nauki w swoim czasie sobie wydobyła, wywalczyła, nazwijmy to jak chcemy. I o to chodzi w tej chwili. I również te propozycje mają służyć bardziej sprawiedliwemu podziałowi tego dochodu. Czy to jest możliwe? Czy można być jeszcze bardziej efektywnym, ale nie kosztem pogłębiania niesprawiedliwości? Czy można być jeszcze bardziej sprawiedliwym, ale nie rezygnując z poprawy efektywności?

To jest pytanie, które stawiam także pod ocenę publiczną i profesjonalną, a także społeczną i polityczną. Jesteśmy otwarci na alternatywne propozycje, które byłyby jeszcze lepsze od tego co przedkładamy. Chodzi o to, aby Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej nie był li tylko propozycją ministra finansów i zespołu; nie był li tylko propozycją rządu Pana Premiera Millera czy też tylko propozycją parlamentu Rzeczypospolitej i Pana Prezydenta, ale żeby to był program obywateli Polski, ludzi coraz lepiej żyjących w Rzeczypospolitej.

Bo wierzcie mi Państwo, Rzeczpospolita Polska ma naprawdę przed sobą dobrą przyszłość. I teraz, jeśli będziemy ze sobą współpracować, a nie walczyć, to ta dobra przyszłość będzie się urzeczywistniała w jeszcze szybszym tempie, niż to, jakie w tym optymistycznym scenariuszu, Państwu nakreśliłem.