Przemówienie Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Finansów Grzegorza W. Kołodko (Sejm RP, 4 grudnia 2002 r.) na temat integracji europejskiej

       

 

Panie Marszałku!
Wysoka Izbo!

W rzeczy samej historia dzieje się wokół i tak też trzeba patrzeć na proces integracji europejskiej, którego naturalną część stanowi Polska i to, co się dzieje u nas od wielu lat. Obecnie znajdujemy się w pewnym specyficznym momencie, z tego powodu, że jesteśmy na kilkanaście dni, nawet na kilka dni przed zwieńczeniem określonego etapu negocjacji. Ale historia się tutaj nie kończy, w pewnym sensie ona dopiero się rozpocznie. I niedobrze by było, gdyby nasza debata, w jakimś stopniu tak jest, w jakimś stopniu dzieje się inaczej, była nadmiernie zdominowana tylko pewnymi sprawami, bardzo skądinąd istotnymi i konkretnymi, a mianowicie tym, co i jak się negocjuje w poszczególnych rozdziałach, także w tych, które są jeszcze otwarte, gdzie układamy się z partnerami z Unii Europejskiej, tak aby wynegocjować dla polskiej gospodarki, polskiego społeczeństwa, polskiego państwa jak najkorzystniejsze warunki naszej partycypacji we Wspólnocie Europejskiej. Trzeba spojrzeć na to z szerszego punktu widzenia, gdyż wielką krótkowzrocznością i wyrazem nieroztropności byłoby interpretowanie procesu integracji europejskiej tylko i wyłącznie przez pryzmat tego: a jakie to będą dopłaty, a ile to wyniosą fundusze, a jaki będzie mechanizm pewnych transferów, a jakie będą derogacje odnośnie do wielkości pewnych kwot przesuwanych w tę czy w inną stronę. To wszystko jest bardzo ważne i zaręczam panu marszałkowi, Wysokiej Izbie, a przede wszystkim polskiemu społeczeństwu, że nie jest ani tak, jakby chciał tego przewodniczący Samoobrony, ani reprezentant Koła Katolicko-Narodowego, gdyż negocjujemy na korzyść polskiego społeczeństwa. Jaki będzie ostateczny wynik tych negocjacji, społeczeństwo dowie się już wkrótce i potem samo rozstrzygnie, czy zasługuje to na akceptację, czy te warunki są do przyjęcia w ogólnonarodowym referendum mniej więcej za pół roku.

Ale świat się zmienia i Polska, i Polacy, do tego historycznego procesu zmiany oblicza świata wnosi swój wielki wkład i pozostawia swój wielki ślad. Otóż pewne procesy zapoczątkowały się w Polsce i z pewnością także dzisiejsza debata byłaby niemożliwa, gdyby to nie właśnie dzięki temu, co działo się u nas kilkanaście lat temu, Unia Europejska mogła się poszerzać, a my z nią integrować się. Przy czym wtedy, kiedy rozpoczynaliśmy kilka lat temu negocjacje, to także była inna Unia Europejska niż jest w tej chwili, dlatego że wtedy również inny był świat. Dzisiaj trzeba widzieć proces poszerzania i pogłębiania się integracji europejskiej także jako europejską odpowiedź na wyzwanie amerykańskie. I tego wątku nie należy gubić w naszej debacie w trosce o narodowe strategiczne interesy Polski i Polaków, dlatego że Polska i Polacy mają większe szanse, będąc pełnoprawnym członkiem większej zbiorowości.

Integracja europejska, która się wzmacnia także instytucjonalnie, której związki wewnętrzne pogłębiają się m.in. wskutek wprowadzenia wspólnej waluty - euro, wskutek wprowadzenia jednej polityki pieniężnej, w rezultacie pewnych postępów odnośnie do harmonizacji polityki podatkowej, a także wskutek wzmocnienia instytucjonalnego, jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa, politykę międzynarodową, jest w tym sensie odpowiedzią na wyzwanie amerykańskie, że dzisiaj są w zasadzie dwa epicentra, które wiodą, prowadzą gospodarkę światową na początku XXI wieku. I tylko poprzez wzmocnienie, rozwijając się samodzielnie w ramach swojej suwerenności, którą przecież zachowamy w podstawowej mierze także będąc członkiem Unii Europejskiej, ale w większym bloku ekonomicznym i politycznym, możemy sprostać tym wyzwaniom, które przynosi współczesność. Trzeba także spojrzeć na to, co skądinąd ma swój koloryt i swoją dynamikę, a mianowicie na innego typu integrację amerykańską jako na z kolei odpowiedź na wyzwanie europejskie. Może się komuś cknić, nawet parlamentarzyście polskiemu, że miejsce Polski nie w Unii Europejskiej, tylko w odległym od nas geopolitycznie ugrupowaniu bardzo luźnego powiązania integracyjnego, na nieporównywalnie niższym szczeblu zaawansowania instytucjonalnego, jakim obecnie jest NAFTA - północnoamerykańska strefa wolnego handlu, a za jakiś czas grupująca 35 państw obu kontynentów amerykańskich - Stowarzyszenie Wolnego Handlu. Natomiast pozycja geopolityczna wyznacza nasze miejsce w tej rywalizacji, która toczy się we współczesnym świecie. Tego procesu nie jest w stanie zatrzymać ani poseł Lepper, ani poseł Macierewicz, nawet gdyby się zbratali i połączyli w swoich wysiłkach. To jest po prostu niemożliwe, dlatego że tu się toczy koło historii i chodzi o to, żeby nie dać się nim przejechać, tylko żeby wsiąść na ten pojazd na warunkach, które są dla nas do przyjęcia, a dlatego są czy będą dla nas do przyjęcia, gdyż staramy się wynegocjować w istniejących okolicznościach maksimum tego, co jest możliwe. Wobec tego wchodzenie Polski do Unii Europejskiej w tej fazie historii jest zwiększaniem szans na rozwój polskiej przedsiębiorczości, na poprawę warunków materialnych, warunków życiowych polskich rodzin, na poprawę międzynarodowego prestiżu polskiego państwa i dobrobytu polskiego społeczeństwa.

Z pewnością byłoby łatwiej, panie marszałku, Wysoka Izbo, wchodzić do Unii Europejskiej wiosną roku 2004, gdyby jesienią roku 2002, kiedy to kończymy negocjacje, zamykając już ostatnie z wielu rozdziałów i doceniając wielki trud naszych negocjatorów i ich poprzedników, koniunktura gospodarcza była dużo lepsza niż jest w tej chwili. Ale jeśli niektórzy z posłów, także swoi wzajemni adwersarze, wspomnieni przeze mnie przed chwilą panowie posłowie, nawzajem siebie krytykując, wskazują na przeszłość, którą też krytykują, to nie da się włożyć minionych 13 z górą lat przyspieszonej transformacji polskiej gospodarki do gospodarki rynkowej, do politycznej demokracji, do społeczeństwa obywatelskiego, do jednego worka. Były bowiem wyraźne, panie pośle Lepper, panie pośle Macierewicz, okresy w tych minionych kilkunastu latach i gdyby polska gospodarka dzisiaj rozwijała się tak, jak w końcu innego epizodu politycznego, znanego jako Strategia dla Polski, kiedy także kierował polską nawą polityczną i gospodarczą rząd lewicowo-ludowy, w tempie przekraczającym 7% rocznie, to inaczej dzisiaj wyglądałaby także ta dyskusja i mielibyście panowie dużo mniej argumentów, bo niektóre wasze argumenty są racjonalne, krytykując stan rzeczy, z jakim Polska wchodzi do Unii Europejskiej. Mówię: wchodzi, gdyż jako Polak i jako obywatel, a także przez jakiś czas polityk nie mam żadnych wątpliwości, że wejdzie. Jestem także przekonany, że wynegocjujemy jeden z możliwych warunków. Otóż można było utrzymać bardzo wysokie tempo wzrostu rozwoju polskiej gospodarki, nie psując polityką gospodarczą, która była decydowana w tym mieście, a nie - jak chcecie i wmawiacie sobie i innym - w Brukseli, w Waszyngtonie czy w innych zachodnich bądź wschodnich stolicach. To w Polsce podjęto decyzję o niepotrzebnym schłodzeniu koniunktury gospodarczej, która sprowadziła tempo wzrostu gospodarczego z 7,4% w kategorii wzrostu PKB w drugim kwartale 1997 r. do 0,2% śladowego wzrostu gospodarczego, a praktycznie stagnacji rok temu w czwartym kwartale roku 2001. To wpierw w Polsce podjęto na początku lat 90., zanim jeszcze rozpoczęliśmy negocjacje i podpisaliśmy porozumienia o stowarzyszeniu z Unią Europejską, na wiosnę 1994 r. decyzję o szoku, który okazał się bez terapii i który nas tak wiele kosztował.

Wobec tego nie było jednego okresu i nie da się dzisiaj tego zglajchszaltować, mówiąc o tym, że jest za nami jakaś jednolita przeszłość, dlatego że ten okres wyraźnie różnił się preferencjami, politykami, instrumentami, które były realizowane. Przeszliśmy od szoku bez terapii poprzez okres rozkwitu Strategii dla Polski do schładzania bez sensu i teraz wychodzimy z tego okresu niepotrzebnego przechłodzenia koniunktury gospodarczej. Jakże łatwiej byłoby dzisiaj integrować się z Unią Europejską, gdybyśmy byli państwem kilkakrotnie, 2-3-krotnie szybciej rozwijającym się, szybciej niż Unia Europejska, jak to już kilka lat temu się udawało.

Jestem przekonany, że jeśli polityka, którą prowadzi rząd pana premiera Millera, będzie kontynuowana, to za kilka lat, już także w roku integracji, wchodzenia w skład Unii Europejskiej, to tempo będzie ponownie wyraźnie szybsze. Już w tym kwartale wynosi około 2% w porównaniu z marnymi, jak wspomniałem, 0,2% rok temu, a to wskutek pewnych działań restrukturyzacyjnych, lepszej koordynacji polityki przemysłowej i handlowej, także intensywnych działań odnośnie do przebudowy wsi i rolnictwa koordynowanych przez Polskie Stronnictwo Ludowe pod kierunkiem pana premiera Kalinowskiego, który dba o interesy rolników naprawdę nie tylko słowem, ale i czynem, w odróżnieniu od tych, którzy nie szczędzą słów, natomiast sami nie potrafią dowieść nawet, że mieliby lepsze w tej materii niż premier Kalinowski i PSL propozycje.

Na rok przyszły zakładamy tempo wzrostu 3,5%, a w roku wejścia do Unii Europejskiej może ono już oscylować wokół 5% i dalej ulec pewnemu przyspieszeniu. Korzyści bowiem, panie marszałku, Wysoka Izbo, z wejścia Polski do Unii Europejskiej nie polegają li tylko na tym, czy nie będą polegały li tylko na tym, że w dłuższym okresie per saldo nasza pozycja finansowa będzie pozytywna w tym sensie, że więcej do Polski środków z Unii Europejskiej dopłynie, niż my włożymy z tytułu naszego członkostwa do naszego wspólnego unijnego europejskiego budżetu. Te korzyści polegają przede wszystkim na tym, że również dla polskich przedsiębiorców bardzo szeroko otworzy się, w jeszcze większym stopniu, niż to już teraz jest otwarte, przestrzeń gospodarcza. Przecież my będziemy mieli jeszcze łatwiejszy i większy dostęp do rynku ponad 400 mln producentów i konsumentów, podobnie jak oni będą mieli dostęp do naszego rynku. I prawdziwi przedsiębiorcy, a takich jest przytłaczająca większość wśród polskich przedsiębiorców, tej konkurencji się nie boją. Konkurencji boją się tylko nieudacznicy bądź ci, którzy są przywiązani do transferów, do subsydiów i teraz chcieliby liczyć na to, że niezależnie od pomocy, której kiedyś udzielało im państwo, teraz może by miało udzielać im coś w układzie wielonarodowym, a mianowicie Wspólnota Europejska, Unia Europejska. Prawdziwa przedsiębiorczość integracji europejskiej się nie boi, i ta na polskiej wsi, i ta w polskich miastach. Prawdziwa przedsiębiorczość dzięki temu będzie w stanie więcej efektywnie wyprodukować i więcej sprzedać. Już polskie notowania w oczach międzynarodowych inwestorów poszły niedawno w górę, co także widzimy poprzez podniesienie notowań agencji ratingowych, a w ślad za tym idzie nieco bardziej wartki dostęp inwestycji, również bezpośrednich, do Polski, co wielu z państwa także odczuwa w swoich konstytuantach, w regionach, gdzie jesteście wybrani państwo posłankami i posłami. A to właśnie dlatego, że następuje, dokonuje się postęp w sferze konwergencji, że Polska jest już odbierana przez tę pozaeuropejską część globalnej gospodarki w zasadzie jako poważny partner i poważniejszy niż nawet do tej pory, bo już prawie że jest członkiem Unii Europejskiej. Z punktu widzenia Ameryki Północnej, Ameryki Południowej, Azji Południowo-Wschodniej i innych regionów świata na Polskę się patrzy jako na państwo, które ma takie instytucje jak w Unii Europejskiej, które jest w związku z tym przewidywalne. Tu można przewidywać.

Wiadomo, jaki jest system gospodarczy generalnie. On jest właśnie taki, jak wynika to z acquis communautaire, które to regulacje w trudnym toku negocjacji, za co trzeba być wdzięcznym naszym negocjatorom i obecnym, i poprzednim, wytykając im jedno czy dwa, czy może jeszcze kilka potknięć, i to oczywiście czyniliśmy wszyscy i dziękujemy za te krytyczne uwagi, których także podczas dzisiejszej debaty Wysoka Izba nam nie szczędzi. Ale dzięki temu rośnie zaufanie do polskiej gospodarki, bo kraj jest stabilny, regulacje są trwałe, sytuacje są przewidywalne, zaufanie wobec tego jest rosnące i w sposób oczywisty polska gospodarka na tym korzysta. A jeśli korzysta na tym polska gospodarka, panie pośle Macierewicz, to na tym korzysta polskie społeczeństwo, a że pan sobie z tym nie potrafi poradzić intelektualnie, jak wyciągnąć z tego wnioski, to przecież nie jest to zmartwieniem polskich producentów, polskich rodzin i polskich przedsiębiorców, bo oni się z tego będą cieszyć, jeśli produkcja będzie rosła coraz szybciej, a tak się w ostatnich miesiącach i kwartałach dzieje, jeśli bezrobocie z czasem będzie spadało, dlatego że więcej będzie miejsc pracy, dlatego że Polska będzie częścią większego, bardziej rozwiniętego, bardziej konkurencyjnego rynku. I głoszenie mrzonek dzisiaj, że oto moglibyśmy kreować swój byt jako swoisty wolny elektron latający niewiadomo po jakiej orbicie, a w zasadzie bez jakiegoś punktu odniesienia, poza układem europejskim, mając taką a nie inną pozycję geopolityczną, wydawać się może bez mała kuriozalne. No, gdyby nasza kochana Polska leżała w Ameryce Środkowej, to z pewnością bylibyśmy już członkiem NAFTA, a może nawet niektórzy chcieliby aplikować, żebyśmy zostali 51 stanem USA. Ale my jesteśmy sercem Europy od tysiąca lat, do żadnej Europy nie wracamy, tylko bierzemy udział w procesie reorganizacji tej Europy w warunkach globalnej rywalizacji i konkurencji po to, żeby właśnie przyspieszać rozwój polskiej gospodarki. Fachowcy, a takich przecież nie brakuje również w kręgu naszych krytyków, także zgodnie podkreślają, no może nie wszyscy, jak słyszymy dzisiaj tutaj z tej mównicy, że wejście Polski do Unii Europejskiej może nam przysporzyć jeszcze około jednego punktu dodatkowo tempa wzrostu gospodarczego. Podzielam tę opinię. Sądzę, że większy dopływ kapitału bezpośredniego, zwłaszcza inwestycji prywatnych nie tylko z państw członkowskich Unii Europejskiej, ale ze względu właśnie na rosnące zaufanie do polskiej gospodarki z tego tytułu, że staje się członkiem Unii Europejskiej, będzie dodatkowym instrumentem transferu techniki i technologii, a tym samym podnoszona będzie efektywność produkcji. Będzie to się przyczyniało także do lepszego marketingu i wyższego poziomu zarządzania, a obecnie to coraz więcej zależy od tego, co się dzieje na szczeblu mikroekonomicznym, choć rzeczą oczywistą jest, że ważna jest polityka makroekonomiczna, którą koordynuje i za którą odpowiedzialność na siebie bierze rząd pana premiera Millera. Jest również oczywiste, że koniec końców także transfery finansowe pomiędzy Polską a Unią Europejską będą sprzyjały przyspieszeniu tempa wzrostu gospodarczego. Sama konwergencja, zarówno instytucjonalne zmiany związane z wprowadzaniem acquis communautaire, zespoły regulacji, które są honorowane i obowiązują w Unii Europejskiej, jak i restrukturyzacja mikroekonomiczna, zmiana mentalności kultury polskiego biznesu, polskiej przedsiębiorczości, doskonalenie administracji, decentralizacja państwa, reformy finansów publicznych, które są zaawansowane bardzo mocno, a które ulegną przyspieszeniu, jeśli taka będzie wola Wysokiej Izby, po rozpatrzeniu stosownego przedłożenia rządowego na wiosnę przyszłego roku - to są wszystko czynniki, które podnoszą konkurencyjność polskiej gospodarki.

Pytanie wobec tego jest takie: w jakim miejscu Polska byłaby dzisiaj gospodarczo, gdyby nie proces integracji europejskiej? I drugie pytanie: w jakim miejscu Polska mogłaby być np. za lat 5 czy 10, gdyby teraz ktoś popełnił fatalny, niewybaczalny historycznie błąd, lekceważąc potrzeby i priorytety przytłaczającej większości polskiego społeczeństwa, zwłaszcza jego nowego odłamu, i odwrócił się do procesu integracji europejskiej plecami. Przecież jeśli są w Polsce obecnie pewne trudności finansowe, gospodarcze, społeczne, to nie dlatego, że my się integrujemy z Unią Europejską, tylko dlatego że prowadzono bezsensowną w pewnych okresach minionych lat politykę gospodarczą, a to szoku bez terapii, a to składania bez sensu. I jeśli pan poseł Lepper, pan przewodniczący Lepper w ostrej swojej krytyce, niekiedy bezlitosnej, czasami trochę przesadza, mówiąc z właściwą sobie swadą, ze swoim osobistym urokiem, to na pewno nie przesadza w wielu innych przypadkach, kiedy właśnie błędy tej polityki z okresu szoku bez terapii i składania bez sensu wytyka. Dlatego że w Polsce produkcja już obecnie mogłaby być dużo wyższa. To, że chlubimy się tym, że spośród wszystkich krajów aplikujących do Unii Europejskiej mamy najwyższy poziom produkcji w porównaniu z tamtym historycznym rokiem 1989 i że ta produkcja w kategoriach produktu krajowego brutto wynosi w tym roku ok. 130%, to przecież jest skutkiem tego, że wzrosła ona w latach 1994-1997, kiedy także rządziła formacja tak niebliska sercu pana Leppera i pana Macierewicza. PKB zwiększył się o 28%, a przez wszystkie pozostałe lata zwiększył się o marne 2%. Wobec tego już obecnie produkcja mogłaby być o kilkadziesiąt procent wyższa, a tym samym zmieniłby się standard życia polskich rodzin i zmieniłaby się konkurencyjność polskich przedsiębiorców, gdyby nie te błędy polityki gospodarczej popełnione na początku i na końcu lat 90.

Ale nie tłumaczmy się, że to ma jakiś związek z integracją z Unią Europejską. Te błędy zostały popełnione suwerennie i tutaj.

I tak samo błędy polityki gospodarczej będzie można popełniać wtedy, kiedy będziemy w Unii Europejskiej. Bo Unia Europejska nie zwalnia nikogo z myślenia i z działania. Pan przewodniczący Oleksy ma rację, mówiąc, że warunki rozwoju się wypracowywuje, a nie wynegocjowywuje. Miano wynegocjować maksimum tego, co jest możliwe, a zarazem minimum tego, co jest dla Polski konieczne. To kryterium jest już osiągnięte. Z pewnością już wynegocjowaliśmy minimum, które jest niezbędne, żeby integracja z Unią Europejską miała szansę. Z pewnością jeszcze nie wynegocjowaliśmy maksimum tego, co jest do wynegocjowania, dlatego te negocjacje dalej trwają i tyle, ile nam czas na to pozwala - wynegocjujemy maksimum na korzyść polskiego społeczeństwa, polskich rodzin, polskich przedsiębiorców. Ale mamy także doświadczenia z historii, przytaczane tutaj, i będą one przytaczane coraz częściej, mówiące o tym, że sam fakt wejścia do Unii Europejskiej jeszcze nikogo nie skazuje na sukces gospodarczy. Częstokroć jest w tym kontekście przywoływane doświadczenie, już historyczne, pokoleniowe, z jednej strony Irlandii, która, wchodząc do Unii Europejskiej, miała poziom produkcji mniej więcej ok. 2/3 średniego Unii Europejskiej albo ok. 2/3-3/4 Wielkiej Brytanii, swojego wielkiego sąsiada, a dzisiaj chlubi się tym, że o kilkanaście procent poziom przeciętny Unii Europejskiej przewyższa i ma wyższy poziom produkcji - strumienia, jeszcze nie zasobu, bo to jest efektem kumulacji bogactwa przez lata - niż Wielka Brytania. Ale również jest podawany przykład Grecji, gdzie te relacje układają się odwrotnie. Przeciętny poziom produktu krajowego brutto w Grecji w porównaniu ze średnim produktem krajowym brutto, dochodem narodowym na mieszkańca dla całej ˝piętnastki˝ Unii Europejskiej jest obecnie mniej korzystny niż w roku, kiedy Grecja stała się członkiem Unii.

Dlaczego? Otóż dlatego, że Irlandia świetnie wykorzystała szanse, dodatkowe szanse - bo szanse to ma każdy, zawsze, zwłaszcza szanse niepopełniania głupstw i błędów - jakie stworzyło członkostwo w Unii Europejskiej, a zminimalizowała koszty, które z tegoż członkostwa muszą płynąć, dlatego że jak się wchodzi do tej wielkiej europejskiej rodziny, to się ma z tego nie tylko korzyści, ale także trzeba ponieść koszty i dźwigać ciężar swojej odpowiedzialności. W Grecji natomiast tych sukcesów i tej dobrej polityki było nieco mniej. A jak będzie w Polsce, to przecież zależy od Polaków, od mądrości naszych elit politycznych, od zapobiegliwości naszych przedsiębiorców, od tego, żeby realizować dobrą politykę gospodarczą. I pod tym kątem prowadzimy nasze negocjacje. I nie należy skracać perspektywy, tylko widzieć ten historyczny proces integracji z Unią Europejską we właściwym wymiarze, nie tylko jako korzystanie z wyjątkowej historycznej szansy, która przed naszym pokoleniem się otworzyła, ale także patrząc stricte ekonomicznie, że oto jest zdecydowanie więcej dodatkowych szans, które trzeba umieć wykorzystać, niż dodatkowych kosztów, które trzeba ponieść, aby móc z tych szans korzystać.

Co do budżetu zaś, negocjujemy. Jest bowiem, tego rząd nie ukrywa i o tym wszyscy wiedzą, problem roku 2004, a także wyzwanie lat następnych. Otóż finansowa gra zmienia się, ona trwa nie tylko w układzie obecnym pomiędzy podatnikami a budżetem państwa i beneficjentami wydatków z budżetu państwa, pomiędzy szczeblem centralnym a samorządami terytorialnymi, przy decentralizacji finansów publicznych i wzmacnianiu finansowej pozycji samorządów terytorialnych, ale teraz będzie trwała w pewnym szerszym układzie, właśnie w układzie zjednoczonej, zintegrowanej ekonomicznie Europy. I Polska z pewnością od początku, a na pewno w długim okresie jeszcze wyraźniej, będzie beneficjentem netto w tym sensie, że więcej środków finansowych będzie płynęło z budżetu unijnego z różnych tytułów, przy użyciu różnych instrumentów, różnymi kanałami do Polski, niż my będziemy wnosić do Unii Europejskiej.

Natomiast rzecz polega na tym, że jeśli chodzi o składkę i opłaty wnoszone do budżetu wspólnego, bo to już będzie nasz wspólny budżet, tak samo jak budżet różnych województw polskich musi być przez nie postrzegany jako wspólny nasz budżet, który Wysoka Izba dla państwa polskiego jako centralny uchwala, to my będziemy wnosić swoje środki do budżetu naszego wspólnego unijnego, a środki z budżetu unijnego będą płynęły do Polski, do polskiej gospodarki, do polskiego społeczeństwa, ale nie przede wszystkim do budżetu. Wobec tego sytuacja budżetu państwa na szczeblu centralnym, tak, ulegnie pogorszeniu, tak, pojawią się pewne dodatkowe trudności, których już w tej chwili jesteśmy świadomi i o których to procesach, problemach, wyzwaniach dyskutujemy także z naszymi partnerami i z Unii Europejskiej jako takiej, i w kontaktach bilateralnych na najwyższym szczeblu, za co należy chwalić prezydenta i premiera, a nie mieć do nich pretensje, w tych ostatnich dniach, tygodniach, także dzisiaj, także jutro, o czym panie i panowie posłowie, i opinia publiczna, na bieżąco jesteście informowani.

Środki z Unii Europejskiej natomiast będą płynęły przede wszystkim do podmiotów gospodarczych, zwłaszcza sowicie będą zasilać nasze rolnictwo, także wskutek niezwykle twardej, konsekwentnej i mądrej postawy politycznej, merytorycznej w tej sprawie koalicyjnego partnera w rządzie koalicyjnym kierowanym przez premiera Millera - pana premiera Kalinowskiego, również do samorządów terytorialnych, do organizacji pozarządowych, do prywatnego sektora. Wobec tego polska gospodarka, polskie społeczeństwo finansowo na tym skorzysta od początku swojego członkostwa. Budżet państwa będzie w nieco trudniejszej sytuacji niż teraz, oczywiście dużo łatwiej byłoby wchodzić do Unii Europejskiej w sytuacji takiej, w jakiej byliśmy kilka lat temu. Np. kiedy kończyliśmy strategię dla Polski, deficyt budżetowy był ponaddwukrotnie mniejszy, niż wtedy kiedy kończyliśmy epizod składania bez sensu. No, ale jak coś robić, to z sensem i my negocjujemy z sensem. Robimy to na korzyść polskiego społeczeństwa, polskiej gospodarki, polskich rodzin i polskich przedsiębiorców. Jeśli państwo, panie i panowie posłowie, chcecie nam w tym pomóc, także z ław opozycyjnych, to zawsze z takiej pomocy chętnie skorzystamy, chodzi tutaj bowiem o dobrą przyszłość polskiej gospodarki. I z pewnością członkostwo w Unii Europejskiej będzie służyło poprawie dobrobytu polskich rodzin, konkurencyjności polskich przedsiębiorców i międzynarodowej pozycji państwa polskiego, które zawsze będzie państwem polskim, a tym bardziej jeszcze nim będzie, jeśli będzie silniejsze. A będzie silniejsze, gdy będzie członkiem Unii Europejskiej.

Dziękuję.