Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Eseje

 

Eseje

Nowe Życie Gospodarcze

Magazyn Olimpijski

Prawo i Gospodarka

Panorama

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Śródziemnomorscy Środkowo-Europejczycy

 

        Podczas gdy nam się wydaje, że wolny handel i międzynarodowa integracja gospodarcza to wynalazek współczesności, faktycznie już wiele stuleci wcześniej stosunki ekonomiczne między sąsiadującymi regionami były dobrze uregulowane i zarazem dalece zliberalizowane, a rozdzielające je morza bynajmniej temu nie przeszkadzały. Już 800 lat temu - w roku 1199 - leżąca na przeciwległym brzegu Adriatyku Ancona zawarła porozumienie pokojowe z Dubrownikiem, który w roku 1203 podpisał układ z Termoli o wzajemnej eliminacji podatków i ceł. Wcześniej - w roku 1169 - doszło do porozumienia handlowego z jeszcze dalej leżącą Pisą, do której żeglowały pełne towarów galeony.   

Z pewnego punktu widzenia handel między Republiką Raguza, której centrum przez wieki stanowił Dubrownik, a samodzielnymi miastami z półwyspu Apenińskiego rozwijającymi się w oparciu o handel morski i pokojową ekspansję gospodarczą, był naonczas łatwiejszy niż obecnie pomiędzy Chorwacją a Włochami. Ale i dzisiaj - pomimo utrzymujących się barier i ceł - wciąż 22 procent eksportu i 17 procent importu przypada na Włochy, które są głównym partnerem wyłonionej z byłej Jugosławii niepodległej Chorwacji. W końcu ubiegłego roku także i ona przystąpiła do WTO, liberalizując w nowej rzeczywistości handel i otwierając się przy okazji bardziej na penetrację producentów z innych krajów.  

Chorwacja to bezsprzecznie jeden z najpiękniejszych krajów Europy. Ze względów bardziej geopolitycznych niż geograficznych zaliczany jest do Europy Środkowowschodniej, ale zarazem jest to kraj w pełni śródziemnomorski, co podkreślają zwłaszcza mieszkańcy jego nadmorskiego, urzekającego urodą pasa. Oczywiście, niektórzy z nich nie omieszkają dodać, że żyją tutaj już ponad 4.000 lat, ale tak naprawdę to na współczesność najbardziej rzutuje ostatnia jakże burzliwa dekada. Jednakże przynależność do tej nieformalnej wspólnoty śródziemnomorskiej jest oczywista, zarówno pod względem kulturowym, jak i - zwłaszcza - gospodarczym.

W 27 państwach rejonu Morza Śródziemnego żyje około 450 milionów ludzi, z czego ledwie 1 procent - około 4,5 miliona - to Chorwaci. Co ciekawe, choć wszystkie te ludy mówią swoimi językami, to istnieje ich wspólny nurt - taka śródziemnomorska lingua franca - z około 400 wspólnymi słowami, z których chyba najsłynniejsze to "wino".  

Do Chorwacji należy aż 7,5 procent wybrzeża śródziemnomorskiego, nie licząc setek malowniczych wysp, których brzegi statystykę tę znakomicie poprawiają. I to jest największe bogactwo tego kraju, na którym musi on budować swoją strategię rozwoju w epoce globalizacji i integracji europejskiej. To bardziej Unii Europejskiej powinno zależeć na przystąpieniu Chorwacji do tego ugrupowania niż odwrotnie. A to dlatego, że Chorwacja może sobie wypracować własne ścieżki rozwoju niekoniecznie przystępując do UE i - tym samym - przyjmując wszystkie obowiązujące tam, a niekiedy krępujące regulacje. Jednakże w Chorwacji mówi się o wejściu do UE już w roku 2007, co skądinąd brukselscy politycy uważają za przejaw nadmiernego optymizmu. Miejmy jednak nadzieję, że Chorwacja stanie się swoistą Kalifornią Unii Europejskiej, ta przy tej sposobności i my na tym skorzystamy.

W pasie śródziemnomorskim mieszka czwarta część ludności Chorwacji. Jest zrozumiałe, że tutejsza gospodarka opiera się o morze. Rybołówstwo, żegluga i stocznie to jej podstawa, ale kluczowe znaczenie ma turystyka, która już w 16 procentach przyczynia się do tworzenia dochodu narodowego (przemysł około 25, a rolnictwo tylko 8 procent). Po załamaniu związanym z konfliktami etnicznymi i lokalną wojną bujnie rozwija się ona ponownie, a przyczyniają się do tego także coraz liczniej przyjeżdżający tutaj Polacy. Po kilkuletnim zastoju ruch turystyczny zwiększył się w zeszłym roku aż o 25 procent i nadal szybko rośnie. To ratuje sytuację w zakresie obrotów bieżących, których deficyt w tym roku prognozowany jest jedynie na 0,8 miliarda dolarów przy deficycie handlu zagranicznego wynoszącym aż 3,6 miliarda (eksport 4,9 i import 8,5 miliarda).

Niestety, szybki rozwój turystyki nie pociąga za sobą tak pożądanego wzrostu zatrudnienia. Sytuacja na tym polu staje się krytyczna, gdyż bezrobocie wynosi 20,5 procent (15,1 procent według metodologii ILO). Rośnie ono nadal wskutek postępującej restrukturyzacji mikroekonomicznej. Stąd też popierane przez rząd działania zmierzające w stronę wydłużenia sezonu turystycznego ze 100 do 200 dni w roku są ze wszech miar słuszne. To wymaga poprawy marketingu i rozwoju usług towarzyszących, ale nade wszystko nowych inwestycji, także z udziałem kapitału zagranicznego. Nawet jeśli nie uda się przerobić października na lipiec, a maja na sierpień, to lato nad Adriatykiem trwać będzie coraz dłużej. A wtedy wzrost gospodarczy też będzie szybszy niż 3,7 procent w roku 2000 czy zakładane na ten rok 3 procent. By tak jednak się stało, musi nas - także Środkowych Europejczyków - przyjeżdżać tutaj coraz więcej. A warto.

 

Dubrownik, 9 lipca 2001 roku