Aktualności | O nas | Konferencje | Seminaria | Publikacje | "Tygryski" | Kontakt | Linki | Mapa serwisu

 

Eseje

 

Eseje

Nowe Życie Gospodarcze

Magazyn Olimpijski

Prawo i Gospodarka

Przegląd

Panorama

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Antyk, ale nie do końca

 

        Dwanaście lat temu też przyszła wiosna. I była ona z pewnością "nasza", choć wtedy oznaczało to coś więcej, bo i "nas" było jakby więcej. Akurat kończyły się historyczne obrady "okrągłego stołu" - tego polskiego wynalazku ułatwiającego znalezienie w miarę twórczego kompromisu w dość trudnej i złożonej sytuacji wewnętrznej. A i otoczenie zewnętrzne dalekie przecież było od ideału. Tamten kompromis miał zasadniczo charakter polityczny, choć jego zawarcie - jak wtedy wielu zasiadających przy tym narodowym meblu sądziło - służyć miało usprawnieniu funkcjonowania gospodarki i nadanie jej ponownie impetu rozwojowego.

Proces postępującego "zmęczenia" starego systemu zbiegał się w czasie z intensyfikacją globalizacji stosunków ekonomicznych. Mało kto postrzegał wówczas nasze obrady w takim szerszym kontekście, ale przecież ex post nie ulega wątpliwości, że tylko koincydencja tych dwu historycznych okoliczności mogła przesądzić późniejszy kierunek zmian. Dzisiaj wiadomo już, że bieg wydarzeń w latach 90. to nie tylko skutek naszych porozumień (i nieporozumień, jak w przypadku zgubnej, narzuconej ze względów politycznych przez "Solidarność", powszechnej indeksacji dochodów, co doprowadziło do epizodu hiperinflacyjnego), ale także całkowicie od nas niezależnego postępu globalizacji, która wywiera na współczesności swoje piętno nie mniej wyraziście niż posocjalistyczna transformacja.

Pamiętać wszakże trzeba, że również w warunkach globalizacji istnieje nie tylko możliwość, ale wręcz konieczność nieustannego dbania o własne narodowe interesy. Jak daleko nie posunęłoby się otwarcie na kontakty gospodarcze z resztą świata, wciąż można i trzeba troszczyć się o własne podwórko. W każdym przeto z tych dwunastu minionych lat było (i nadal jest) miejsce na podporządkowaną naszym priorytetom politykę wzrostu produkcji i rozwoju społeczno-gospodarczego. Z pewnością tak to rozumiano podpisując wtedy porozumienia "okrągłego stołu", choć - także z pewnością - nie wszyscy potem chcieli czy potrafili takim pryncypiom służyć. To jednak nie przekreśla wielkiej historycznej wartości i dorobku "okrągłego stołu". Ani z jego ducha, ani z jego litery bynajmniej nie wynikała nieuchronność późniejszych potknięć i poważniejszych ułomności niektórych reform systemowych i praktyki gospodarczej. Błędy te wzięły się albo z oparcia polityki o złą teorię ekonomiczną, albo z podporządkowania przedsiębranych działań partykularnym interesom. A najczęściej ze zgubnej zbitki obu tych schorzeń.     

Atmosfera "okrągłego stołu" była jedyna w swoim rodzaju. Wielu z nas pomimo jej wzniosłości i poczucia historycznego wymiaru czasu starało się zachować maksimum pragmatyzmu. Wielu, ale nie wszyscy, stąd pewnie nie jeden z uczestników wolałby, aby dzisiaj do szczegółów z tamtych dni nie wracać. Naopowiadano bowiem przy tym meblu także wiele ekonomicznych niedorzeczności. Częściej zatrącały one populizmem niż liberalizmem. Pomiędzy Scyllą a Charybdą tych właśnie dewiacji trzeba było płynąć później - przez lat minionych dwanaście - i trzeba będzie tak czynić podobnie przez wiele jeszcze lat, które dopiero nadejdą.

Pragmatyzm "okrągłego stołu" umożliwił zawarcie porozumienia, które na tamten czas stanowiło przełom, a z pewnością tworzyło ku niemu przesłanki. W wyniku wcześniejszych reform rynkowych to właśnie Polska (obok Węgier) miała daleko lepsze niż ktokolwiek inny warunki startu do tworzenia gospodarki rynkowej. A decyzjami podjętymi dokładnie dwanaście lat temu dodatkowo daliśmy impuls wielkim przemianom. Zrobiliśmy to na swój polski sposób, tak jak wkrótce potem Rumunii zrobili to na swoją rumuńską modłę. W sposób oczywisty wyszliśmy na tym lepiej, a że nie aż tak dobrze, jak było to możliwe, to przecież nie jest wina umeblowania, tylko niektórych lokatorów.   

Tamten wszakże pragmatyzm dzisiaj trąci już myszką, czasy bowiem zmieniają się szybciej niż poglądy. A to właśnie od krzyżowania się tych poglądów zależą rozstrzygnięcia co do kształtu nowego ustroju gospodarczego i rzeczywistości społecznej, którą on tworzy. Jeśli zatem dzisiaj niektóre z decyzji "okrągłego stołu" wydają się już bez mała prehistoryczne, to z pewnością taka nie jest zastosowana przez zasiadające przy nim gremium metoda. Konfrontacja poglądów i dialog reprezentantów różnych sił społecznych i orientacji politycznych może tylko pomóc. Ostatnio - kiedy to u premiera spotkali się przedstawiciele wszystkich głównych sił politycznych zasiadających w Sejmie i uzgodnili wspólne kierunki działań na rzecz integracji Polski z Unią Europejską - mieliśmy ponownie dobry tego przykład. Ten nasz narodowy mebel zatem to nie jest jeszcze taki zupełny antyk. Może nadal być w cenie nie tylko ze względu na swoją wartość historyczną, ale również z powodu swoich niewątpliwych wartości użytkowych.        

 

          Warszawa, 3 kwietnia 2001 r.